Przygotowania

172 10 0
                                    

Sprzątaliśmy po naszej wigilii klasowej, gdy podszedł do mnie Hubert.
- Ej, Kali, mam pytanie do ciebie. Dość istotne dla mnie. - powiedział.
- Tak?
- Elena ma chłopaka?
- Tak... dlaczego pytasz? - spytałam lekko zdziwiona.
- A... Marcel się nazywa? - upewnił się.
- No tak... ale dlaczego pytasz, Hubert? - spytałam.
- Zanim ‚zniknąłem' przed występem... przeczytałem wiadomość na jej telefonie od niejakiego Marcela o treści „ nie mogę się doczekać wieczoru, moja piękna, uwielbiam cię"... - powiedział.
- No... wiesz, Hubert, to chyba normalne skoro jej takie rzeczy pisze jej chłopak. - powiedziałam.
- No tak, tak...
- A dlaczego to cię tak zasmuciło? Podoba ci się Elena? - zdziwiłam się.
- Niee! No coś ty! Mojemu... bratu się podoba... - wyznał mi.
- A skąd twój brat zna Elenę? Bo z tego co wiem, Elena chyba nawet nie wie, ze ty masz brata. - powiedziałam.
- No ona pewnie nie wie, ale on o niej wie... dobra, nieistotne. Dzięki, Kalina. - powiedział i odszedł.
Wtedy Elena do mnie wróciła.
- Marcel jest cudowny! Kocham go! - powiedziała.
- Ale masz ostatnio branie. - powiedziałam.
- Czemu? - spytała.
- Opowiem ci jak wyjdziemy z tej budy. - powiedziałam.
- Wychodzimy teraz. - powiedziała.
- Nie możemy.
Spojrzała na mnie błagalnym tonem.
- Panie profesorze, Kalina gorzej się poczuła. Przebywanie zbyt długo w dużym otoczeniu źle wpływa na dziecko, możemy już wyjść? - spytała Elena.
- O, oczywiście. Wesołych Świąt, dziewczyny! - pozdrowił nas nasz profesor i wyszłyśmy ze szkoły.
- No to nara! Widzimy się dopiero w nowym roku!!! - podekscytowałam się.
- Teraz słucham, o co chodzi? - spytała Elena.
- Hubert mi powiedział, ze zniknął przed jasełkami bo odczytał twoją wiadomość od Marcela. Twierdzi, ze jego brat jest w tobie zakochany. To znaczy, ze podobasz się bratu Huberta. Ale przecież go nie znasz!
- Nie wiedziałam, ze Hubert ma brata. - powiedziała Elena.
- No właśnie! - powiedziałam.
- Dziwne... wolałabym się podobać Hubertowi. On mi się kiedyś podobał... - powiedziała.
- Ale jesteś z Marcelem! - skarciłam ją.
- No wiem, wiem...


Piłam w domu gorącą czekoladę z piankami,
gdy do moich drzwi zapukał Janek! No w końcu!
Pobiegłam mu otworzyć.
- Janek! No nareszcie! - ucieszyłam się całując go.
Weszliśmy do środka.
- Nie powinniście się tak całować na klatce, żeby sąsiedzi widzieli? - skomentował mój tata.
Machnęłam ręką.
- Siadaj, Janek. Zrobię tobie tez gorącą czekoladę. - powiedziałam i tak tez zrobiłam.
- Co ty dzisiaj taka szczęśliwa? - spytał zdziwiony.
- To takie dziwne, ze jestem miła? - spytałam.
- W sumie to tak. - przyznał.
- Dziękuje ci bardzo. - przewróciłam oczami.
Podałam mu czekoladę.
- Dziękuje, mała. Jak tam ostatnia wigilia klasowa? - spytał.
- Bardzo dobrze. Naprawdę. Nie cierpię swojej klasy, ale było dobrze. - powiedziałam.
- To super.
- Wiesz jakie ostatnio Elena ma branie? Ma chłopaka, którego poznaliśmy w galerii. Dziś kolega z naszej klasy mi wyznał ze podoba się jemu bratu, ale myśle ze jemu tez... masakra jakaś. - machnęłam ręką.
- Uwielbiam, gdy tak machasz ręką. - zaśmiał się Janek.
Zaśmiałam się razem z nim.
- Ale wam do śmiechu. - skomentował mój tata siedzący w salonie.
- Tato, proszę cię... możesz przestać?
- Niee, chodźcie tu we dwoje do mnie. Pogadamy chwile. - zaproponował tata.
Janek chwycił mnie za rękę i poszliśmy do niego.
- Jan, powiedz mi... czym ty się zajmujesz w tym Krakowie, czy tam Warszawie, już obojętnie, gdy jesteś tak daleko cały czas od mojej Kalinki? - spytał mój tata.
- No wie, pan, pracuję... - odpowiedział Janek.
- Ah pracujesz... przecież myślałem, że nie masz pracy.
- Mam, jestem raperem. - powiedział.
Mój tata zachichotał.
- Raper to nie zawód. A wiec jesteś bezrobotny.
- Tato, rozumiem jakbyś tak powiedział o influencerach, ale o raperach? - broniłam Janka.
- Z tego co pamietam, ty tez do niedawna byłaś przeciwka związkowi z raperem. - dodal mój brat, który właśnie wyszedł ze swojego pokoju.
- Jaki jest wasz problem? - spytałam. - Przypomnę tylko, że mam ukończone 18 lat i mogę się spotykać nawet z bezdomnym, a wy musicie go akceptować i tak i tak!
- Nie spinaj się, młoda. - powiedział Piotrek.
- Nie znoszę cię. - powiedziałam.
- Ja ciebie bardziej. - powiedział.
- Wy nigdy nie przestaniecie? - spytał tata.
- Nigdy nie przestaniemy się nienawidzieć, to prawda. - powiedziałam.
- To prawda. - zgodził się ze mną Piotrek.
- Jesteście wszyscy okropni, nara. - powiedział tata. - Ja idę po karpia.


- To będą nasze pierwsze, wspólne święta. - powiedział Janek chwytając mnie za brzuch.
- Tak... i nie ostatnie. - powiedziałam.
Wstałam z łóżka i na głośniku włączyłam playlistę świąteczną.
- Uwielbiasz muzykę, prawda? - spytał mnie Jan.
- Taak. - pokazałam swoją ogromną kolekcję płyt CD.
- Mówiłem już, ze zaszczyt znajdować się tutaj? - spytał.
- Ano, mówiłeś. A czy ja mówiłam, ze gdyby nie Elena, nie byłoby cię tutaj? - spytałam.
Uśmiechnął się.
Wstał i podszedł do mojej kolekcji płyt.
- Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. - powiedział.
- Każdy ma jakieś hobby. - wzruszyłam ramionami.
- Masz nawet ep-ki Sabriny Carpenter? Chyba nigdy w Polsce nie były dostępne? - powiedział biorąc w ręce ‚Singular Act I' i ‚Singular Act II'.
- Trudno dostępne. - poprawiłam go.
- Masz nawet tą nową jej ep-kę? ‚Emails I Can't Send'?! - zdziwił się.
- Noo. To nie jest takie wow, kupuje wszystko czego nie można łatwo dostać na empiku, na amazonie. - wyjaśniłam.
- Na amazonie? To pewnie kosztuje miliony.
- No, niektóre ta. - zgodziłam się. - Ale skoro to kocham... na coś pieniądze wydawać trzeba. Zwłaszcza teraz, gdy mieszkałam z rodzicami to mogłam sobie na to pozwalać. Zobaczymy co będzie jak napisze matury.
- A Piotr wciąż tu mieszka? - spytał Janek odkładając płyty na swoje miejsca.
- Niby tak, niby nie. Niby wynajmuje sobie z kolegą jakiś pokój w internacie, ale przesiaduje tutaj całymi dniami nawet w tygodniu. - powiedziałam.
Janek zaśmiał się.
- Ja się wyprowadziłem, gdy miałem skończone 18. Nie czekałem aż napisze maturę, albo pójdę na studia. - powiedział.
- Cóż, Piotrek ma zbyt dobre relacje z rodzicami. - powiedziałam.
- A ty masz gorsze? - spytał.
- Czasem tak mi się wydaje. Chociaż swego czasu, myślałam, ze to ja jestem ulubienicą mamusi... albo się myliłam, albo to się zmieniło. - powiedziałam.
Przytulił mnie, chociaż wcale smutno mi nie było.

Wieczorem ubieraliśmy wszyscy, w piątkę choinkę.
- Za rok już z nami tutaj latać będzie nasz maly... ojeju, wnusio! - zachwyciła się moja mama zawieszając bombki.
- Tak, mamo. - potwierdziłam.
- Cudownie! - powiedziała.
- Jestem za młody na bycie dziadkiem. - powiedział mój tata.
- Tak samo powiedziałeś, jak powiedziałam ci, ze będziesz ojcem. W kółko powtarzał, ze jest za młody na bycie ojcem! - machnęła ręką moja mama.
- Wiem po kim masz ten tik z machaniem ręką. - szepnął mi Janek do ucha.
Nasza choinka była piękna.
- Jutrzejsza wigilia będzie super. - zachwyciła się mama.
- Moja mama tak zawsze. - powiedziałam.
- Dziadkowie przyjadą? - spytał Piotrek.
- Tak, oczywiście! Przyjedzie tez moja siostra, Krysia z córką Darią. - powiedziała mama.
- A ciocia Aneta z dzieciakami? - spytałam zawiedziona.
- Nie przyjadą, ale my jedziemy do nich w drugi dzień świąt. - powiedziała mama.

Gdy leżeliśmy już z Jankiem w łóżku, ja poszłam do łazienki, aby się umyć.
Mało brakowało, abym zeszła na zawał, gdy zobaczyłam karpie pływające w naszej wannie.
TYPOWA POLSKA RODZINA PRZED ŚWIĘTAMI, CZYŻ NIE?!
- Żarty jakieś? Mamo! Tato! Jak mam się teraz wykąpać?! - wrzasnęłam.
- Nie kąpiesz się dzisiaj! Haha! - zaśmiał się tata.
Mama przyszła do mnie, do łazienki.
- Nie stresuj się, Kalinka. To źle wpływa na dziecko. Obmyj się pod zlewem. Ja jutro z rana będę te karpie robić, wiec wanienka będzie wolna. - obiecała mama.
- Aha. - chciałam wyjść, ale mama mnie przytrzymała.
- Powiesz jutro rodzinie o ciąży? - spytała. - Już czas najwyższy. Jesteś w 5 miesiącu. Powinni się dowiedzieć.
- Masz rację, powiem. - obiecałam.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz