Do porządku

196 10 2
                                    

Prawie zasypiałam na łóżku hotelowym. Janek przysunął mnie do siebie.
- Cieszę się. Będziemy mieć... dziecko. - powiedział.
- Mhm.
- Damy radę, obiecuje. - powiedział całując mnie w czoło.
- Nie jestem gotowa.
- Obiecuję, ze damy radę. - powiedział.

Rano obudził mnie Jan.
- Moje dwie ulubione istotki na ziemi, budźcie się. - powiedział.
- Jakie dwie? - spytałam zaspana.
- Ty i nasze nienarodzone maleństwo. - powiedział całując mnie w czoło.
- Aha. Nie chcę mi się schodzić na śniadanie. Możesz przynieść mi je tutaj? - spytałam.
- Wam. Jasne. Kawę tez? - spytał.
- Po co pytasz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Uśmiechnął się i w mgnieniu oka opuścił pokój.
Ja usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do dziewczyn na grupie, na FaceTime.
Elena była zaspana, w piżamie. Justyna natomiast była na spacerze pod drzewem.
Justyna: I co tam?
Kalina: Powiedziałam mu wczoraj przy kolacji.
Elena: O czym?
Justyna: Naprawdę?!!!
Kalina: O ciąży, Elena, obudź się.
Justyna: Jak zareagował?
Kalina: Dobrze. Powiedział, ze się cieszy. Chwilowy szok, później się... cieszył. Chociaż nie rozumiem tego. Nie powinnismy się cieszyć.
Justyna: A przestań, Kali. To dobrze, ze się cieszy! Będziecie słodką rodzinką, moją ulubioną! Moi ulubieni rodzice i mój ulubiony bąbelek!
Elena: Pamiętacie piosenkę Janka „ bąbelek "? Ale słodko!
Kalina: Aha. Nie na taką reakcję od was liczyłam.
Justyna: A na jaką?
Kalina: Już sama nie wiem.
Elena: Ciesz się dopóki jesteś w Madrycie. Bo pamiętaj, ze 1 września zaczynamy klasę maturalną! Będziesz musiała zdać maturę z kidem na chacie.
Kalina: Nie przypominaj nawet.
Justyna: Jakoś dasz radę, masz Janka.
Kalina: Dobra, dziewczyny kończę. Muszę się ubrać.

Wzięłam prysznic i przebrałam się w nowe rzeczy.
Wtedy Janek wrócił ze śniadaniem dla mnie.
- Proszę bardzo, młoda. - powiedział.
- Dzięki. - odpowiedziałam siadając.
Zjadłam i wypiłam kawę. Czułam się jak nowonarodzona.
- Za tydzień zaczynam klasę maturalną. - powiedziałam, gdy Janek przeglądał social media.
- Wiem.
- Będę musiała zdawać maturę zajmując się dzieckiem. - powiedziałam przerażona.
- Ja będę się w tym czasie zajmować naszym dzieckiem. - powiedział. - Ty zdasz maturę i skończysz szkołę najlepiej, jak możesz.
- Czemu jesteś takim optymistą? - spytałam. - To do ciebie niepodobne.
- Skoro ty jesteś pesymistką, jedno z nas musi myśleć pozytywnie. - odpowiedział.

Tydzień w Madrycie minął tak szybko. Nie wiem kiedy.
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Musiałam wrócić do Poznania. Jan musiał wrócić do Krakowa.
W mgnieniu oka był 1 września, rozpoczęcie roku.
A zaraz potem 2 września i pierwszy dzień szkoły.
Siedziałam z Eleną właśnie na pierwszej lekcji w tym roku szkolnym, biologii.
- Ej, Kali... jakbyś urodziła na biologii, dałabyś pokaz na żywo. I 6 na świadectwie. - zaśmiała się Elena.
- Chyba jakiś żart. - powiedziałam. - To nie jest śmieszne, Elena.
- Sorki, ale jest. - powiedziała.
- Nie mów do mnie w tym momencie. - powiedziałam.
Pani profesor przerwała czytanie tego, co możemy, a co nie.
- Kalino, Eleno, czy ja wam przeszkadzam? - spytała. 
- Nie, nie. Właśnie powiedziałam Elenie, ze ma się do mnie nie odzywać. - powiedziałam.
- Dobrze. Eleno posłuchaj przyjaciółki. - poradziła pani profesor i kontynuowała.

Po lekcjach spotkałyśmy się z Justyną w kawiarni.
Piliśmy kawę.
- Jak tam pierwszy dzień w szkole? - spytała Justyna.
- Chujowo, jak to w szkole. - odparła Elena.
- Czuje się jakbym chodziła już pół roku tam. - powiedziałam.
- Zgłosisz dyrektorowi, ze jesteś... w ciąży, Kalina? - spytała Justyna.
- Nie wiem jeszcze. - powiedziałam. - Na pewno nie teraz.
- Nienawidzę szkoły, co za skurwiel to wymyślił? - odpaliła Elena nagle.
- Jakiś debil. - przyznałam.
- Ale szczęście, ze w tym roku, roku szkolny rozpoczyna się w piątek. Teraz macie pierwszy weekend szkolny! - zaśmiała się Justyna.
- A kiedy Janek przyjedzie do ciebie? - spytała Elena.
- W tym miesiącu powiedział, ze na pewno nie. - powiedziałam smutno.
- Już za nim tęsknisz? - spytała Justyna.
- Być może. - przyznałam.
- Kiedy zaczniecie oficjalnie chodzić ze sobą? - spytała Elena.
- A kiedy ty znajdziesz sobie chłopaka? - spytałam Elenę.
- A weź, dalej przeżywam Alana. - powiedziała.
- A kiedy ty, Justyno, zaczniesz chodzić z moim bratem? - spytałam.
- Dlaczego tak bardzo widzisz nas razem? - spytała.
- No nie wiem. Podobałas mu się kiedyś, pasujecie do siebie. Byłabyś jego pierwszą i pewnie ostatnią dziewczyną, która lubię. - powiedziałam.
Dopiłam kawę, gdy Elena dostała wiadomość. Odczytała ją i zestresowała się.
- Muszę lecieć. - powiedziała.
- Gdzie? - spytała Justyna.
- Um... mama napisała, ze mam być w domu. Nie wiem o co chodzi. Do zobaczenia później. - powiedziała Elena i opuściła nas.
Justyna wstała i chwyciła mnie za nadgarstek.
- Idziemy za nią. - powiedziała Justyna.
- Po co?
- Widziałam na jej ekranie od kogo dostała wiadomość. Od Alana.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz