Grill ( tym razem u Gawrona )

129 6 3
                                    

Wiktoria mnie przeprosiła, o niczym nie wiedziała. Wiedziałam, ze nie wiedziała. Piotrek nie rozpowiadał o tym nikomu, ja tez nie. Ode mnie wiedziała tylko Elena, nawet Justyna nie. Wstydziłam się tego, co moja matka zrobiła. Wstydziłam się tego, jak postąpił mój biologiczny skurwysyn ojciec ale za to byłam dumna jak zachował się mój tata. Kocham go i nie żałuje, ze moja mama została porzucona przez gwiazdę, o której nawet nie moge myśleć bo robi mi się niedobrze.
Zostawiliśmy Wiktorię, przyjęłam jej przeprosiny i obiecała odkręcić plotkę, którą oczywiście rozpuściła po szkole.
Przyłożyłam słuchawkę do ucha, bałam się co powie Jan, na to, co słyszał.
Jan: To prawda?
Kalina: Tak. Przepraszam.
Jan: Kurwa mać. Czemu mi nie powiedziałaś?
Kalina: Bo nienawidzę o tym rozmawiać. Nawet Justyna nie wie. Tylko Elena, ja, Piotr, moja matka i tata. Rodzina taty tez nie wie. Nikt nie wie.
Jan: Bardzo mi przykro, kochanie... gdybym wiedział wcześniej. Byłbym... delikatniejszy.
Kalina: To nic, Janek. Nie twoja wina, ze mój ojciec jest skurwielem.
Jan: Kto jest twoim ojcem?
Zamilkłam na chwilę.
Kalina: Moim tatą jest mój tata. Tata mój i Piotrka.
Jan: A tym prawdziwym?
Kalina: Nie chce o nim rozmawiać. Nie przyznam się do niego, nie mam siły ci o nim mówić, przepraszam. Nie teraz, ale obiecuje, ze kiedyś ci powiem. Nie dam rady teraz przez telefon. Tak bardzo go nienawidzę.
Jan: Dobrze, skarbie. Nie denerwuj się, nie możesz. Jesteś w ciąży.
Kalina: No wiem.
Jan: Kocham cię. W życiu nie mógłbym zostawić ani ciebie ani naszego synka. Kocham was ponad życie.
Kalina: Muszę iść na matme, tez cię kocham.
Elena mnie przytuliła.

Po lekcjach poszłyśmy na szarlotkę.
- Jesteś pewna, ze dobrze zrobiłaś? - spytała mnie Elena.
- Kiedyś musiał sie dowiedzieć. A Wika? Nikomu nie powie, widziałam to w jej oczach. - powiedziałam pewna siebie.
- Masz rację. - powiedziała Elena.
Zjadlyśmy szarlotkę i wróciłam do domu.

Dalej ten miesiąc minął mi jak przez mgłę. Nie pamietam co się działo dalej, nic w sumie.
Połowa lutego, już tak blisko do matur, tak blisko do zakończenia szkoły.
Jednak teraz nie było mnie przez tydzień w szkole. Byłam z Jankiem w Warszawie. Byliśmy na grillu u Białasa. Zrobił grilla dla członków sbm.
Każdy z nich ( no prawie ) był z partnerką. Chłopaki pili, my dziewczyny nie jako kierowcy. Ja i tak nie mogłam, bo w ciąży.
Siedziałam obok Pauliny, dziewczyny White'a. Złapaliśmy świetny kontakt praktycznie od razu.
- Seba to ostatnio tyle pije, ja już nie wiem jak mu zakazywać. Kiedyś bardziej się słuchał. Im dłużej w związku tym bardziej wylane we mnie ma. - mówiła Paulina. - Z Jankiem tez tak?
- My w sumie jesteśmy na początku związku. Mam nadzieje, ze tak nie będzie. - powiedziałam.
- Pewnie będzie. - powiedziała Paulina dokładając kiełbasę. - Poza tym, wybraliście już imię dla dziecka? Bo słyszałam, ze chłopiec, prawda?
- Nie, nie myśleliśmy w sumie jeszcze o tym. - odparłam szczerze.
- To już chyba czas najwyższy. Na kiedy macie termin? - spytała.
- Po maturach. Czyli niestety, matury pisze z brzuchem. - zaśmiałam się.
- O Boże, bo ty w maturalnej?! Taka młoda jesteś! - powiedziała Paulina.
- Ta.
- Jakim cudem Janek wyrwał taką młodą świetną dziewczynę? - spytała.
- Nie mam pojęcia, ale musiał się napracować. - powiedziałam.
Paulina się zaśmiała, ja tez z resztą.
- A jakie imiona ci się podobają? - spytała Paula.
- No właśnie, no nie wiem. - powiedziałam. - A tobie jakie?
- Hm... może Marcelek? Zawsze mi się podobało. Albo... albo... Filip?
- God damn, Filip nie. Mam takiego zjebanego wuefistę o imieniu Filip. Poza tym Filip to brat Janka. - powiedziałam.
- Okej, okej. Kurde no ciężki temat wybrać imię.
Wtedy Lanek wstał na stół.
- Słuchajcie kurwy!!! Teraz lecimy zabawa! - powiedział i Kinny Zimmer włączył muzykę z głośnika.
„ Grill u Gawrona ". Lanek na żywo. Coś okropnego.
Ile talerzyków papierowych, ile kiełbas, ile jedzenia, ile picia spadło na podłogę. Nie wiem, mnóstwo. Ale alkoholowi nic się nie stało ( poza jednym kieliszkiem wódki ) bo dbali o to jak o złoto.
Chłopaki wszyscy zaczęli tańczyć i się bawić, po jakimś czasie wyrwali każdą z nas do tańca i tak wszyscy tańczyliśmy na stołach, na podłodze, na jedzeniu, Bedoes z White'em nawet znaleźli się NA aucie. Nie wnikam.
To się nazywał prawdziwy grill u gawrona.

Potrzeby  | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz