You Lie

565 18 6
                                    

Z rana pojechaliśmy do Gumieniec. Zajechaliśmy dopiero wieczorem.
- Masakra ta odległość. - powiedziałam.
- Racja. - powiedział wysiadając z samochodu. Stanęliśmy pod żabką, bo oczywiście Fukajowi skończyły się fajki.
Ja czekałam w aucie, aż wróci. Zawsze zakup fajek zajmował mu z 5 minut, tym razem jednak zajęło mu to prawie pół godziny.
Nie wiedziałam sama jak zareagować, gdy zauważyłam, że po takim czasie z żabki wychodzi ta jego słynna ex, którą kiedyś widziałam na urodzinach kolegi Fukaja, gdy przypadkiem ją zobaczyliśmy. Chwilę po niej wyszedł zadowolony Alex. Gdy wsiadł do auta, chciałam coś powiedzieć. Jakoś zareagować... ale nie wiedziałam jak. Nic nie powiedziałam.

Noc. Okropna, tragiczna. Śnił mi się Radzio, który mówił, że niedługo stracę jeszcze jedną bliską mi osobę.
Obudziłam się z walącym sercem w mojej piersi. Gwałtownie się podnosząc, obudziłam Fukaja.
- Co się stało? - spytał zaspany.
- Nic. Śpij. - powiedziałam.
Pocałował mnie w czoło i położył się spać.
Ja nie potrafiłam już dalej zasnąć. Kogo jeszcze mogłam stracić?

A: I ja ci przyszłam jako pierwsza na myśl, po tym śnie?
N: Tak, Ola.
A: Bo wykrakasz.
N: Nie chcę. Kiedy wracasz do Polski?
A: Jutro.
N: Nareszcie. Tęsknie i nie chcę, żeby coś ci sie stało.
A: Będę uważać. Ale wiesz, że Radek nigdy jasnowidzem nie był? Zawsze się mylił.
N: Nie wiem, wystraszyłam się.
A: No dobrze. Ostrzeż tez Oskara.
N: Napisałam do niego.
A: Muszę kończyć, idziemy zwiedzać ostatnie miejsca w Los Angeles.
N: Jasne, do zobaczenia.
Dokończyłam śniadanie.
- Ten sen to tylko zły koszmar. Nie myśl o tym. - powiedział Fukaj siedzący naprzeciw mnie.
- Pewnie macie racje...
- Oczywiście, ze tak. - powiedział.
Napisałam na grupie naszej trójki (ja,Ola i Oskar) o wczorajszej sytuacji z żabką. Oboje stwierdzili, że mam wprost zapytać, o czym rozmawiali.
- Wczoraj w żabce kupowałeś fajki z pół godziny. - zaczęłam.
- Serio?
- Przed tobą ze sklepu wyszła ta twoja... była dziewczyna. - powiedziałam.
- Ano, zagadaliśmy się. - przyznał.
Czekałam na resztę, ale to już był koniec jego wyjaśnień. Z jego perspektywy, nic się nie stało.

Po południu spotkaliśmy się z Zniczem i charliem na placu zabaw.
- Przykro nam z powodu Radka, Nina. - powiedział Karol.
- Dzięki. - powiedziałam.
- Fuki się tobą zajął, co nie? - powiedział charlie.
- Mhm. - mruknęłam.
- Wszystko okej? - spytał Alex. - Jakoś niewyraźnie wyglądasz.
- Tak, wszystko w porządku. - powiedziałam
- Fukaj, dawaj na tą linkę, zjeżdżamy w dwóch. - powiedział charlie.
- Dobra dawaj! - poszli zjeżdżać razem na lince.
Wtedy Karol się do mnie przybliżył.
- Coś się stało? Ten dzban Fukaj coś zrobił? - spytał.
Uśmiechnęłam się, to było bardzo miłe z jego strony.
- Nie, nie. - powiedziałam. - Naprawdę.
- Czyli to Radek?
- Tak.
- Zobaczysz, ze dasz sobie radę. Bo jesteś silna. - powiedział.


Siedzieliśmy na placu chyba z godzinę. Widzę, że chłopaki bardzo lubią to miejsce.
- Zbieramy się już? - spytał Znicz.
- Tak, ja jutro muszę jechać do Warszawy. - powiedział charlie.
Zbieraliśmy się do wyjścia, gdy odwróciłam się w stronę wejścia i zamarłam.
Dosłownie, bo zapomniałam jak się rusza. Znowu ta jego przeklęta ex.
Spojrzałam odruchowo na Fukaja, jeszcze jej nie zauważył, bo ze Zniczem sprzątali nasze śmieci po chipsach i energetykach. Pety zostawili.
Gdy posprzątali, niestety Alex zauważył swoją ex. Popatrzył chwile na nią.
Ona właśnie huśtała się na huśtawce i nieszczęśliwym wypadkiem wypadła. Fukaj jako jedyny z nas podbiegł do niej w ułamku sekundy. Był szybszy niż wampir w tym momencie.
Oczywiście, nie miałabym nic przeciwko, aby pomógł dziewczynie, po upadku. Ale to, jak na nią patrzył, jak jej dotykał. Na mnie chyba nigdy tak nie spojrzy. Zaczęłam płakać.

Wróciliśmy do domu Fukaja bardzo późno. Ja siedziałam na jego łóżku, gdy on dopiero siadał.
- Co tam? - spytał.
- Źle. - powiedzialam.
- Co jest?
- Ta twoja ex...
- Nina, pomogłem jej bo upadła. To nic nie znaczy.
- Znaczy. - powiedziałam. - Jestem pewna, ze Karol i charlie tez by pomogli. Ale ty wystartowałes jak strzała. Wampir by cię nie dogonił. A wiem jakie są szybkie, bo oglądałam seriale o nich z Oskarem. Widziałam jak na nią patrzyłeś, gdy ją podnosiłeś.
- Nina...
- Nie powiesz nic sensownego. Nie powiesz nic, co by mogło mnie przekonać ze się mylę. - powiedziałam.
- A jeśli powiem, ze cię kocham?
- Być może, ale nie kochasz mnie tak jak ją. - powiedziałam już łkając.
- Nie wróciłbym do niej, za nic. - powiedział.
- Ale nie potrafisz się w niej odkochać.
- Potrafię. Dzięki tobie. - powiedział.
- Nie.
- Idźmy spać, jutro rano porozmawiamy. Teraz jesteś rozstrzęsiona.
Zgodziłam się, ale wiedziałam, ze jutro zdania nie zmienię.

Tak tez było.
- Nie umiałbym już powiedzieć nawet, że ją kocham! - wrzasnął, gdy nie odpuszczałam.
- Kim ja dla ciebie byłam cały ten czas? Chciałeś mnie, bo wiedziałeś, ze cie tak mocno kocham? Chciałeś abym pomogła ci zapomnieć o tamtej? Chciałeś mnie bo nie chciałeś być już więcej sam?
- Oczywiście, ze nie! Owszem, ty sprawiałas, ze już nie myśle o Martynie, ale zrobiłaś to zanim zaczęliśmy chodzić. Mata to zauważył, dlatego kazał mi z tobą porozmawiać.
- Chcę do domu. - powiedziałam.
- Nie zrywasz ze mną?
- Odwieziesz mnie?
- Odwiozę.

FANKA ||| Fukaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz