ból

1K 26 8
                                    

- Żabka jest niedaleko. - powiedział Fukaj, gdy opuściliśmy budynek.
Aleksandra wysłała mi SMS, że źle robię, że nie powinnam iść sama z Olkiem do sklepu...
- Aż tak się mnie boicie? - spytał.
Aż podskoczyłam.
- No nie bój się, przecież cię nie zadźgam. - zapewnił Fukaj.
Uśmiechnęłam się.
- Wiem, wiem. - powiedziałam. - Ola przesadza.
- Martwi się o ciebie? Nie chcę być wredny, czy coś, ale nie wygląda na taką, która się... martwi o kogoś innego niż siebie. - powiedział.
- Eh.. no Ola jest.. bardzo specyficzną osobą. - wzruszyłam ramionami.
Fukaj objął mnie ramieniem i poprowadził do żabki. Było ciemno, mimo iż był to czerwiec. W sumie, to dopiero początek lata.
Zdziwiliśmy się, że w żabce jest o takiej godzinie kolejka. To znaczy, dwie osoby.
- Chcemy coś oprócz alkoholu? - spytał mnie szeptem.
- Raczej nie. - odparłam i stanęliśmy w kolejce.
Przed nami stała jakaś dziewczyna, piękna, młoda, może w naszym wieku. Odwróciła się akurat gdy na nią spoglądałam.
Nie minęła sekunda, gdy rzuciła się Fukajowi w objęcia.
- Mój Boże!!! Fukaj!!! Jestem twoją fanką!
- Miło mi. - powiedział Fukaj.
Po krótkiej chwili, która dla mnie trwała wieki, dziewczyna oderwała się od mojego Fukaja.
( mówiąc mojego mam na myśli, że chciałabym by był mój. ale ja tu z nim przyszłam wiec jest bardziej mój niż jej
chyba )
- Mogę zdjęcie? - spytała, a mój Fukaj jej pozwolił.
Zrobili sobie selfie, co nie wystarczyło dziewczynie. Wrednie wepchnęła mi swój telefon w ręce i ustawiła się obok Fukaja. Westchnęłam ciężko i zrobiłam im zdjęcie. Wyrwała mi swój telefon z ręki.
- Bardzo ci dziękuje, Fukaj. Jesteś super! Kochałam cię na hotelu, uwielbiam twoje nuty i zwroty z hotelu! - powiedziała podekscytowana.
Matko, jaka ona jest denerwująca. Czy ja też taka byłam, gdy pierwszy raz go spotkałam? Zapewne tak...
- Fuki, mam pytanie.. - powiedziała ta niezwykle irytująca dziewczyna.
- Tak? - spytał.
- To twoja dziewczyna? - spytała wskazując na mnie.
Fukaj uśmiechnął się i zaprzeczył.
Ouch.
- To dobrze. Wystraszyłam się przez moment. - powiedziała ta wstrętnie irytująca dziewczyna.
- Twoja kolej. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- O tak. - powiedziała i podeszła do lady.
W końcu, kobieto odwal się!

Kupiliśmy sporo alkoholu i opuściliśmy żabkę. Zmarnowaliśmy tam pół godziny.
Spacerem wracaliśmy. Robiło się już zimno. Nie chciałam nic mówić, ale miałam na sobie sukienkę z krótkim rękawem. Czemu nie przewidziałam, że zrobi się zimno?
Trudno.
- Zanim wrócimy... - powiedział Fukaj. - Chodźmy na chwilkę do parku. Spalę tam fajkę, lubię tam palić, to ma taki vibe.
Zaciągnął mnie tam, czy chciałam, czy nie. A raczej nie chciałam, bo mimo tego, że powinnam się cieszyć - jestem z Fukajem sam na sam jak najdłużej, to ja myślałam tylko o tym, że jest mi tak strasznie zimno.
Fukaj palił na tej ławeczce, którą tak lubi.
- Pięknie jest Warszawą nocą. - powiedział.
- Mhm. - mruknęłam.
Fukaj ściągnął z siebie bluzę. Pod bluzą miał krótki rękaw.
Podał mi swoją grubą, czarną bluzę.
- Zimno jest już jak cholera.
- Tobie teraz będzie zimno. - zaprotestowałam.
- Nie wygłupiaj się. - powiedział i sam założył mi swoją bluzę przez głowę.
Jego bluza była taka ciepła i... pachniała nim. NIM. Fukajem.

Fukaj spalił na ławeczce chyba z 4 fajki ( przestałam liczyć, wiec może nawet więcej )
- Możemy iść. Choć przyznam, dobrze mi się tutaj z tobą siedzi. - powiedział wstając.
Objął mnie swym ramieniem i wracaliśmy do chłopaków.
To był taki piękny wieczór, cudowny, mój ulubiony z wszystkich. Niczego mi nie brakowało.
- Dziękuje. - powiedziałam półgłosem.
- Za co? - spytał zdziwiony.
- Uwierz, że mam za co. - odpowiedziałam, a on nie dopytywał. Chyba wyczuł, że i tak nie powiem.

Wróciliśmy. Tutaj mój idealny wieczór się kończył.
Usiadłam do Oskara, który samotnie sączył piwo smakowe.
- Smakowe? - spytałam.
- Skończyły się 0%.
- Zawsze byłeś dziwny. - powiedziałam.
- Za to mnie uwielbiasz. Jak było na randce?
- Jakiej randce? Chyba jesteś niepoważny. - powiedziałam oburzona.
- Wyszliście po 23. Jest 1:57. - powiedział.
- Ano.
- Ano? Co robiliscie?
- Nic o czym chciałbyś usłyszeć. - powiedziałam.
- Masz jego bluzę?
- Tak, faktycznie. - powiedziałam.
Najgorszy moment będzie, gdy będę musiała mu ją oddać. Ale jeszcze nie teraz, oddam, gdy będzie mi wystarczająco ciepło.

Gdy zbieraliśmy się do wyjścia ( nie byliśmy pierwsi ), ponieważ przyjechał po nas kierowca Oli, chciałam się pożegnać z Fukajem. No i oddać mu tą bluzę.
Rozmawiał z Białasem, który też wychodził.
Niechcący podsłuchałam ich rozmowę.
- Nie rób młodej nadziei. Widać, że ona chciałaby czegoś więcej. - mówił Białas.
- Na pewno nie. - zaprzeczył Fukaj.
- Nie wykłócaj się, młody. Pamiętasz w Mc, jaka fanka a teraz... dałeś jej swoją bluzę, całowaliście się...
- No...
- Chyba, że ty...
- Nie. - odpowiedział stanowczo.
To było jakby nóż szybkim strzałem przeleciał mi przez serce i szybko wyleciał.
Zrezygnowałam z pożegnania. Zdjęłam jego bluzę z siebie i położyłam na jakimś krześle. Opuściłam pomieszczenie jako pierwsza z moich przyjaciół.

FANKA ||| Fukaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz