39. "- Jak śmie pan podnosić rękę na kobietę? "

26 0 0
                                    

Czym prędzej Kate odeszła od nas i skierowała się za ladę. Ten facet podszedł do niej i zaczął do niej coś tłumaczyć wymachując rękoma tak jakby miał ją uderzyć. Już się zdenerwowałam.

- Nathan. Ja tak tego nie zostawię. Idę do nich.
- Sara, ale nie możesz się denerwować, bo ten atak do ciebie wróci.
- Bądź o to spokojny. Jak chcesz to chodź ze mną.

Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę dziewczyny. Ludzie też patrzyli na tą sytuację, ale nie reagowali. Jakby się czegoś bali. W tym momencie jak już podchodziłam o mało facet nie walnął w twarz dziewczyny szybko złapałam jego rękę wstrzymując uderzenie. Spojrzał się na mnie nie dowierzając tego co zrobiłam. Spiorunowałam go wzrokiem.

- Jak śmie pan podnosić rękę na kobietę? W dodatku pana pracownicę? - puściłam jego dłoń mocno i podeszłam do niego z wrogim wzrokiem.
- Eee... To nie tak. Po prostu się ociąga z pracą i zagaduje bez potrzeby klientów. - próbował się tłumaczyć.
- I to ma być powód do atakowania? Wie pan czym grozi znęcanie się psychiczne nad swoimi pracownikami? - przerwałam i spojrzałam na niego. Po czym kontynuowałam. - Dyscyplinarką i nawet sądem jeśli jakaś pracownica lub pracownik zgłosi pana. Obserwowałam ją od samego początku odkąd tu weszłam i widziałam w jej oczach smutek oraz strach zamiast radosnego uśmiechu i szczęśliwego wzroku. Od razu domyśliłam się, że coś jest nie tak, ale niespodziewałam się, że to jest poważne. Ludzie się na pana patrzyli jak pan traktuje pracowników, ale nie reagują, bo myślą, że to nie ich sprawa, ale ja nie zostawię tak tego. Nie dziwię się tamtej kelnerce, że się zwolniła. Sama bym tak zrobiła, ale jeszcze na pana donosząc właścicielowi o panu niestosownym zachowaniu. Nie może pan krzyczeć i bić pracownicy dlatego, że nie nadąża z zamówieniami. Widzi pan ile jest osób, a ile kelnerek? Jedna na tyle osób to wiadomo, że nie da rady. A ludzie tutaj przyszli czyli mają czas więc nic by się im nie stało gdyby poczekali. - powiedziałam i w końcu zamilkłam.
- Rozumie pan co ona powiedziała? - wtrącił się w końcu Nathan.
- Tak. Rozumiem.
- A teraz proszę przeprosić ją i przysiąść, że więcej pan tak nie zrobi. Rozumiemy się? - zapytałam.
- Tak. Przepraszam cię Kate. Więcej tak nie będzie.
- I to ja rozumiem. Proszę ją zostawić w spokoju i niech robi to co do niej należy. Praca powinna sprawiać przyjemność, a nie męczarnie i czekanie tylko kiedy skończy się prace. Widocznie pan tego nie docenia, bo nie pracował pan w kelnerstwie mam rację?
- Tak.
- To niech się pan zastanowi czy pan by dał radę jako kelner tak jak Kate?
- Nie.
- No widzi pan? A ona musi czasem znosić różnych klientów od flirciarzy po zrzędy. Więc radzę zmienić swoje taktyki. Nie chcę widzieć więcej, że Kate jest smutna i przygnębiona w pracy. Jeśli lubi być kelnerką to praca powinna ją zadawalać. Obieca pan, że będzie miły dla niej oraz ją szanował? - zapytałam.
- Oczywiście. Nie wiem sam dlaczego tak postępuje.
- Dobrze. Może pan wrócić do swoich obowiązków.

Odwróciłam się i miałam zamiar już iść, ale zwróciłam się do dziewczyny.

- Mogę cię prosić na słówko?
- Oczywiście.

Odeszliśmy na bok gdzie już nie widzieliśmy jej szefa.

- Dasz swoją komórkę na chwilę?
- Okej. - powiedziała i podała odblokowaną komórkę.

Wzięłam ją i wstukałam w nią mój numer.

- To jest mój numer. Gdyby działo się coś w tej restauracji z tym szefem to proszę daj mi znać. Muszę jeszcze z właścicielem pogadać o tej sytuacji.
- Okej. Dziękuję ci Sara za wstawienie się za mną. Nie wiem ile bym wytrzymała.
- Nie ma sprawy.
- Miałaś rację co do tego, że powinnam lubić tą pracę. Bardzo ją lubiłam, ale po zmianie szefa zaczęłam tracić chęć do tej pracy.
- Rozumiem. Nie dziwię się. Ile czasu to trwa? - spytałam.
- Jakieś pół roku.
- Naprawdę?
- Tak.
- Współczuję. Ile ty masz lat?
- 20.
- To jesteś ode mnie starsza o dwa lata.
- Naprawdę? Masz 18 lat? Nie powiedziałabym, że masz tyle. Twoja postawa i to jak się wyrażasz sprawia jakbyś była starsza o parę lat. - powiedziała zdziwiona.
- Dziękuję. Wiem. To dlatego, że musiałam szybko dorastać. W wieku 15lat straciłam rodziców.
- O kurczę. Współczuję. A masz rodzeństwo? - zapytała.
- Tak. Ale jednego. Ma na imię Fabian i jest prokuratorem.
- O proszę. Odpowiedzialny zawód.
- Tak. Poszedł w ślady taty.
- To super. A Nathan to twój chłopak?
- Narzeczony.
- Serio? W tym wieku?
- Tak. Kocham go i on mnie. Dużo przeszliśmy i to daje nam siłę by dłużej przetrwać. O której dziś kończysz? - zapytałam.
- O 22:00.
- Okej. A co jutro robisz?
- Mam jutro popołudnie.
- To może się jutro spotkamy z rana? Co ty na to? - zaproponowałam.
- Super. Miło mi.
- Podjadę po ciebie. Gdzieś wyskoczymy. Wyślij mi SMSem swój adres gdzie mam podjechać.
- Okej.
- Już nie zawracam ci głowy.

Mr NathanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz