44. "Macie śliczną, zdrową córkę."

33 0 0
                                    

Ukończyłam szkołę z wyróżnieniem i najlepszymi ocenami. Tylko teraz szukać odpowiednich studiów. Ze ślubem postanowiliśmy jeszcze poczekać. Nastała jesień i końcowy etap ciąży Laury. Siedzieliśmy właśnie w kuchni. Laura jadła naleśniki i piła herbatę.

- Aała... - krzyknęła Laura.
- Co się stało? - spytałam zmartwiona.
- Sara wody mi odeszły. - powiedziała Laura.
- O matko. Faaabian!!! Zbieraj się! - krzyknęłam do niego. W mig przybiegł do kuchni.
- Co jest? - spytał.
- Twoja żona właśnie rodzi. Bierz ją do szpitala. Ale już!
- Oczywiście. Chodźmy.

Wziął ją na ręce i pognał do drzwi. Założył na nią kurtkę. Pomogłam mu otworzyć drzwi. Ruszył z nią do auta.

- Co się stało? - spytał Nathan przychodząc z góry.
- Laura rodzi. Jedźmy do niej.
- Chodźmy szybko.

Ubraliśmy się w kurtki oraz buty jesienne. Zamknęliśmy dom i wsiedliśmy do auta. Po kilku minutach byliśmy na miejscu, szybko ruszyliśmy do środka.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - zapytała pielęgniarka.
- Dzień dobry. Mój brat Fabian przywiózł tu swoją żonę na porodówkę gdzie możemy ich znaleźć?
- Drugie piętro sala 7.
- Dziękujemy.

Ruszyliśmy w stronę windy. Weszliśmy do niej gdy drzwi się otworzyły. Po chwili byliśmy na właściwym miejscu. Wyszliśmy z windy i znaleźliśmy w szybkim tempie właściwą salę. Przed nią stał zestresowany Fabian. Podeszliśmy do niego.

- Fabian spokojnie, wszystko będzie dobrze. - powiedziałam do niego. W tym momencie spojrzał na mnie.
- To nie takie proste.
- Jak Laura?
- Zaczęła rodzić.
- Ty nie jesteś z nią?
- Byłem, ale nie mogłem znieść jej bólu więc wyszedłem.
- Fabian, ale powinieneś być przy niej i ją wspierać.
- Wiem, ale sama powiedziała, że mogę wyjść, bo widzi jak mnie to stresuje. Poczekam tu.

Poród trwał dwie godziny. Po tym czasie wyszedł lekarz na zewnątrz. Fabian stał na baczność.

- I jak panie doktorze? - spytał Fabian.
- Macie śliczną, zdrową córkę.
- Cudownie. Możemy wejść?
- Tak.

Weszliśmy do środka i ujrzeliśmy jak Laura leży na łóżku z malutką na piersi. Wyglądała uroczo. Podobna jest do Laury i trochę do Fabiana, ale bardziej podobieństwo będzie widać jak podrośnie.

- Jaka cudowna dziewczynka. Jak ją nazwiecie? - zapytałam.
- Będzie nazywać się Lara.
- Piękne imię. Mogę potrzymać? - spytałam.
- Pewnie.

Ostrożnie wzięłam małą na ręce. Spojrzała się na mnie na chwilę po czym z powrotem zamknęła oczy i zasnęła.

- Pięknie wyglądasz z dzieckiem. - powiedział Nathan.
- Dzięki. Kiedyś też będziemy mieli. Czyż nie?
- Oczywiście skarbie. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Cudownie razem wyglądacie. - powiedziała Laura.
- Dziękujemy. Kiedy cię wypisują? Wiesz?
- Nie wiem. Nie powiedzieli. - powiedziała Laura i w tedy przyszła pielęgniarka.
- Musimy wziąć małą na badania i zważyć też.
- Dobrze. Proszę. - oddałam małą dla pielęgniarki. Wyszła z nią.
- To my damy ci odpocząć. Idziemy do domu. - powiedział Nathan.
- Dobrze.

Wyszliśmy ze szpitala i z uśmiechem na twarzy wsiedliśmy do auta. Po kilku minutach byliśmy na miejscu.

***

Dwa dni później

Laura w końcu wyszła ze szpitala razem z małą. Była szczęśliwa razem z Fabian'em, że mają śliczną i zdrową córkę. My też się cieszyliśmy z ich szczęścia. Zaś w pod koniec szkoły wszyscy wiedzieli, że jestem zaręczona z Nathan'em, a to dlatego, że ktoś przyłapał nas przed szkołą jak się całujemy i widział pierścionek na palcu. Ten ktoś to nasza nauczycielka historii. Była wkurzona, że on jest zajęty i to w dodatku przez uczennicę. Zrobiła to specjalnie wieszając na tablicy ogłoszeń zdjęcie jak się całujemy. My się tylko zaśmialiśmy, bo przecież dyrektor o nas dawno wiedział lecz ona o tym nie miała pojęcia.

Mr NathanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz