14. "Pięknie razem wyglądacie. Pasujecie do siebie.."

110 1 0
                                    

Gdy się przebudziłam zobaczyłam przed oczami cudownie wyrzeźbiony tors. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam doskonale kto koło mnie leży. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, w którym Nathan wyznaje mi miłość i zostajemy parą. Chciałam zobaczyć, która jest godzina. Odwróciłam się od Nathana, ale styknęłam się z oporem jego dłoni.

- Gdzie moje kochanie się wybiera? - zapytał nie otwierając oczu. - Leżeć chodź. 
- Nathan, ja chcę sprawdzić, która godzina. Daj zaglądnąć do zegarka. - powiedziałam.
- Okej, ale od razu wracaj do łóżka. Jest niedziela. - powiedział.

Zaglądnęłam do komórki, było już po 10:00.

- Wiesz, że już czas wstać? Jest po dziesiątej. - powiedziałam.
- Wiem, ale mi się nie chce z łóżka wstawać. - powiedział i pociągnął mnie do siebie. - Zostańmy jeszcze chwilkę.
- Jestem głodna Nathan. Chcesz śniadanko? Jak tak to chodź ze mną. 
- Dobra idziemy, ale zaraz wrócimy do łóżka z powrotem? 
- Tryb lenia ci się włączył?
- No ależ skąd. Chcę z tobą poleżeć. - powiedział.
- To poleżymy w salonie. Pasi? - zapytałam.
- Okej.

Wyszłam z łóżka. Poszłam do szafy z moimi ubraniami by coś na dzisiaj wybrać. Nie wiedziałam co dokładnie, ale po dłuższym namyśleniu się wzięłam legginsy i koszulkę białą z Calvina Kleina. Idąc do łazienki zobaczyłam, że Nathan chyba nie miał zamiaru wstawać. Postanowiłam go wybudzić. Wzięłam komórkę i włączyłam po cichu muzykę, a chwilę później przykładając ją do jego ucha włączyłam głos na maksa. Wzdrygnął się Nathan na głośny dzwonek aż spadł z łóżka. Ja zaczęłam się śmiać. Nie spodziewałam się, że ten mój pomysł wypali.

- Mówiłam, że czas wstawać śpiochu? Rozumiem, że niedziela, ale chyba jej nie warto marnować na spanie. - śmiałam się ciągle.
- Oż ty mała. Dostaniesz nauczkę, że budzisz nauczyciela głośną muzyką. - powiedział, a ja zaczęłam biec do łazienki, ale nie zdążyłam, bo mnie dogonił.
- Nic nie rób, proszę. Więcej tak nie będę robić. No chyba, że mnie do tego zmusisz. - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Oj co ja się z tobą będę się miał. - powiedział i po chwili mnie pocałował.

Wziął mnie na ręce, a ja splotłam nogi o jego biodra nie przestając całować. Zaniósł mnie na łóżko nie zmieniając pozycji napawaliśmy się swoją miłością. Po chwili usłyszeliśmy głos Fabiana.

- Co kurwa? - przyłapał nas, a my się odsunęliśmy od siebie. - Co tu się wyprawia?
- Eee... Nic. - odpowiedziałam.
- No właśnie widzę jakie to nic. Jak długo to ciągniecie? 
- Krótko. Od wczoraj. - powiedział Nathan.
- Czyli to co mi mówiłeś z rana wczoraj to była prawda? - zapytał Fabian.
- Tak.
- Ja myślałem, że żartujesz.
- Czemu miałbym żartować? Kocham ją.
- A jak dyrektor się dowie? To cię wyrzuci.
- Wiem. Ale nie musi się dowiedzieć, prawda? - powiedział Nathan.
- Tylko żebym nie słyszał, że są jakieś problemy. Wyfruniesz stąd na jednej nodze w trybie natychmiastowym. - powiedział Fabian.
- Wiem. Już to mówiłeś.
- No i świetnie. Lecę na badmintona ze znajomymi. - powiedział Fabian już miał się wycofać, ale się na chwilę zawrócił. - Tylko nie zrób jej teraz dziecka okej?
- Skąd ten pomysł? Przecież wiem. Leć, bo się spóźnisz. - powiedział Nathan.
- Nom. Na razie.

Wyszedł z pokoju, a my po chwili zaczęliśmy się śmiać.

- Dobrze, że tylko na pouczeniach się skończyło. - powiedziałam.
- Nom. Idziesz do łazienki? - zapytał.
- No, a co?
- Nic.

Weszłam do łazienki i się wykąpałam. To zawsze dobrze mi zrobiło na humor. Ubrana weszłam do pokoju. O dziwo nie spotkałam w pokoju Nathana. Zeszłam na dół do kuchni. Też tam go nie było, więc zaczęłam robić śniadanie dla nas. Zastanawiałam się ciągle jak ten nasz związek będzie wyglądał. Dyrektor uzna, że tak nie można i wywali z pracy, uczniowie będą się nabijać ze mnie i nie tylko. Nie chcę aby takie coś się stało. W końcu zauważyłam Nathana schodzącego z góry.

Mr NathanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz