- Tak dawno cię nie widziałam! - Krzyknęła radośnie moja mama od wejścia. Miała na sobie garsonkę w błękitnym kolorze. Spódnica zachowawczo w pół łydki i pięknie dopasowana marynarka. Wyglądała bardzo elegancko. Jej ciemne włosy standardowo zostały upięte w niskiego koka a złote dodatki zdobiły wolne skrawki ciała, takie jak uszy, szyje, palce czy nadgarstki. W końcu dziś żeni się jej najmłodszy syn. Mały ulubieniec. Utuliła mnie.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Odparłem.
- Trochę przytyłeś. - Dźgnęła mnie palcem w nagą klatkę piersiową uśmiechając się żartobliwie. Wywróciłem oczyma i założyłem ręce na piersi udając obrażonego. - Gdzie ona jest? - Zapytała unosząc pytająco brew.
- A gdzie ojciec? - Zapytałem małpując po kobiecie wyraz twarzy.
- On się zawsze tak wlecze. - Machnęła ręką i skierowała się w kierunku kanapy, na której przed chwilą Agnes dochodziła. Mama usiadła i wygładziła materiał, uśmiechając się do mnie.
- Dojechać tu do was...- Westchnął mój ojciec wchodząc do domu. Mama wywróciła oczyma z psotnym uśmiechem na ustach. - Cześć synu. - Powitał mnie wchodząc do salonu. Idealnie dopasowany garnitur zdobił jego wciąż nieźle prezentujące się ciało. Był wysoki tak jak Anthony. Lekko oliwkowa cera pokryta ciepłymi zmarszczkami, których nie ubywało z biegiem lat wciąż tak samo cieszyła moje oko. Nawet jego siwe włosy miały swój urok.
- Cześć. - Odparłem podając mu rękę. Uśmiechnął się ciepło i usiadł przy stole.
- Gdzie Panna Agnese? - Zapytał rozglądając się do po pomieszczeniu. - Ostatni raz jak ją widziałem to miała trzy lata i chowała się za nogawką Aleksandro. - Zaśmiał się pod nosem.
- Wciąż się chowa za nogawką Aleksandro. - Rzuciłem pół żartem pół serio a jego dźwięczny śmiech rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. - Agnese! - Zawołałem radośnie.
- Nie pospieszaj jej, może się stresuje. - Powiedziała moja mama patrząc na mnie karcąco.
- A tam, stresuje. - Machnął ręką mój ojciec.
Usłyszeliśmy kroki, które ewidentnie należały do mojej Agnes. Wyszła z korytarzyka, prowadzącego do sypialni. Teraz ubrana adekwatnie do sytuacji. Miała długie czarne spodnie z wysokim stanem, lekko rozkloszowane przy kostkach oraz delikatnie różową koszulkę pod samą szyje, z rękawkiem trzy-czwarte o bufkowej stylistyce. Długie włosy spływały kaskadą po plecach a dzięki upięciu z tyłu głowy miała odsłoniętą twarz. Wyglądała ślicznie. Dziewczęco i skromnie. Stała wyprostowana z rękami za plecami i wzrokiem skierowanym na ziemię. Tak jak ją nauczyli.
- E' un onore conoscere lei e sua moglie. Signor Davies, i miei fratelli la salutano con affetto e sperano che sia felice di vedermi. - Powiedziała tak aby każdy ją usłyszał a mimo to zdawała się szeptać. Skromny melodyjny wydźwięk jej głosu wywołał uśmiech na mojej twarzy i z tego co widzę, to na twarzach moich rodziców również. (To dla mnie zaszczyt poznać Pana i Pańską żonę. Panie Davies moi bracia serdecznie pozdrawiają i mają nadzieję, że jest Pan zadowolony widząc mnie.)
- Mi fa molto piacere che possiate rendere omaggio ai vostri fratelli. Tuo zio Francesco ha fatto bene a fare il tifo per te. - Odparł mój ojciec z uśmiechem na ustach. (Jestem bardzo zadowolony, możesz przekazać braciom słowa uznania. Twój wuj Francesco słusznie cię zachwalał.) - Sei ancora pulito o mio figlio ti ha gia' messo le mani addosso? - Zapytał spoglądać na mnie rozbawiony a ona lekko się zmieszała. Widziałem jak zagryza dolną wargę a moja mama posłała ojcu chłodne spojrzenie. (Czy wciąż jesteś czysta, czy mój syn już położył na tobie ręce?)
CZYTASZ
Włoska księżniczka #3 (Ukończone)
RandomStał i patrzył na mnie z wyższością. Oczywiście, czego innego mogłam się spodziewać? Absolutnie niczego, jedynie życia w ciągłym jego cieniu. Ot co. Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam jak czerwień rozlewa się na moje policzki. - Na kolana. - Pow...