Siedziałam na kolanach mojego chłopaka, który czule mnie obejmował. Jego podbródek spoczywał na moim ramieniu kiedy palił blanta. Wdychałam przyjemny dym nosem. Obok mnie siedziała Francesca również na kolanach swojego chłopaka Troya.
- Rozgrywki idą dobrze. Jak pójdzie tak dalej to będziemy grać w poważnych drużynach. - Powiedział dumnie Troy a Francesca przeczesała jego blond włosy, które stały we wszystkie strony. Ucałowała potem jego policzek zostawiajac ślad szminki.
- Tak długo jak moja dziewczyna przychodzi na mecze i treningi będę najlepszym kapitanem. - Powiedział dumnie Diego a rumieniec zagrał na moich policzkach. Uniósł moją dłoń i ucałował jej wierzch. - Obiecała, że jak wygram mistrzostwa to da mi buziaka! - Zaśmiał się. - Czaisz?! - Odchylił głowę do tyłu wypuszczając resztki dymu a skręta podał koledze. - Tyle czekać na jednego buziaka. - Wywrócił oczami.
- To motywacja. - Powiedziałam dumnie. - Jak narazie działa. - Wystawiłam mu język. Musiałam jakoś wyjść dumnie z tego słownego ataku na moją osobę. Gdybym dała znać, że coś jest nie tak to szybko chcieliby wyjaśnień. Jak miałam powiedzieć, że moje usta są zarekwirowane i podpisane umową?
I to przez samą mnie!
Różową kredką w wieku pięciu lat.
Wtedy jeszcze nie rozumiałam nic z tego co się dzieje wokół mnie. Byłam zauroczona rozgadanym młodym mężczyzną, który doceniał moje rysunki i całował mnie po dłoniach na pożegnanie. Zawsze komplementował moje strojne sukienki i warkocze, które robił mi ochroniarz na jego przyjazd. Gdyby się dało to pewnie wtedy już wpakowali by mnie w suknie ślubną. A ja bym się bez wachania zgodziła, bo przecież pozwalał mi jeść cukierki i przywoził pomarańczowe lizaki. Wtedy był ucieleśnieniem moich wszystkich pragnień. Czego innego mogła chcieć tak mała dziewczyna? Atencja, którą mnie obdarował była wystarczająca aby mnie sobie urobić.
- Świętoszka ma racje. - Blondyn dźgnął mnie w bok palcem wskazującym. - Od ust się zaczyna. - Spojrzał lubieżne na Franie. Złapał końce jej krótkich włosów i zaciągnął się ich zapachem. Wywróciłam oczami a na moim policzku spoczął mokry całus.
Poczułam w tylnej kieszeni moich spodni wibracje telefonu. Zmarszczyłam brwi i Zerwałam się na równe nogi. Serce mi zabiło w piersi mocniej.
- Co jest? - Zapytał Diego.
- Ktoś dzwoni, pójdę odebrać. - Mruknęłam.
Przełknęłam ślinę gdy na ekranie telefonu wyświetliło mi się „Matthew Davies"
- O nie. - Szepnęłam sama do siebie i ruszyłam raźnym krokiem aby oddalić się jak najdalej od moich hałasujących znajomych. Drżącymi palcami przekciagnelam po ekranie aby odebrać połączenie. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam powieki.
- Cześć dzieciaku. - Powiedział do mnie tym swoim dźwięcznym głosem.
- Cześć. - Odpowiedziałam. Mój głos mnie zawiódł i musiałam odkaszlnąć aby zabrzmieć pewniej siebie. Ale jak miałam brzmieć pewnie skoro dzwonił do mnie mój narzeczony a ja byłam na wagarach z moim chłopakiem!? I to w dodatku uciekłam ze szkoły, za którą on płaci. Jezusie. Pociemniało mi przed oczami.
- Gdzie jesteś? - Zapytał jak gdyby nigdy nic. Był w pełni zrelaksowany podczas gdy ja ledwo stałam.
- A ty? - Nie często do mnie dzwonił, więc mogłam go podejrzewać o przebywanie w okolicy. Nigdy nie robił niespodzianek, ale może byłam jedyną osobą, która nie wiedziała o jego wizycie. Zaśmiał się na moją odpowiedź i westchnął.
- W okolicy. - Odparł. - Z tego co widziałem w twoim planie lekcji to odwołali ci ostatnią godzinę więc balet masz za jakieś piętnaście minut. - O kurwa. - Wpadnę zobaczyć jak sobie radzisz. - O mój Jezu. - Cieszysz się? - Zapytał.
CZYTASZ
Włoska księżniczka #3 (Ukończone)
De TodoStał i patrzył na mnie z wyższością. Oczywiście, czego innego mogłam się spodziewać? Absolutnie niczego, jedynie życia w ciągłym jego cieniu. Ot co. Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam jak czerwień rozlewa się na moje policzki. - Na kolana. - Pow...