- Coś jeszcze przywieźć? - Mruknąłem do słuchawki.
- Jeszcze oliwę, te co ostatnio. - Zaspany kobiecy głos rozbrzmiał, wywołując mój uśmiech. - O i może kawę? Tę w ziarnach, dobrze? I nie zapomnij o makaronie. - Przypomniała mi.
- A dla dzieci? - Zapytałem wciągając przez głowę szarą koszulkę.
- Dla dzieci to co zechcesz. - Dała mi wolną rękę. - Daje ci do telefonu Anthonego. - Skwitowała. - Masz dziś samolot? - Rozbrzmiał niski głos mojego brata.
- Nad ranem o czwartej. - Przełączyłem na głośnomówiący i odłożyłem telefon na zasłane łóżko. - A co? - Mruknąłem wciągając dresowe spodenki na pośladki.
- Enzo się o ciebie upominał. - Przyznał. - Potrzebuje tego co ostatnio tylko z większym kalibrem. - Starałem się przypomnieć sobie co takiego Enzo ode mnie brał.
- A nie dostał największego? - Zmarszczyłem brwi.
- To twoje interesy, może coś pomylił przy odbiorze. Ja mu tego nie wydawałem więc nie wiem. - Ziewnął zmęczony. - Jak poszły ci spotkania? Postrzelałeś? - Nutka ekscytacji rozbrzmiała w jego głosie.
- Postrzelałem. - Przyznałem z psotnym uśmiechem przyklejonym do ust. - Aston jest konkretnym człowiekiem, nigdy nie umawia spotkań żeby wyjść z pustymi rękoma. Zawsze coś mu się przyda i zawsze wychodzę na tym korzystnie. - Przyznałem przeczesując mokre włosy palcami.
- Przyznał ci się, po co mu kolejny? - Zapytał zainteresowany.
- Ktoś dotknął jego żony. - Zaśmiałem się. - A poza tym on chyba lubi mieć się czym popisać. Gdyby mógł to chodziłby ze wszystkimi pistoletami u boku. - Mój brat fuknął z aprobatą, ponieważ sam również uwielbiał szczycić się nową bronią.
- A jak nasz kontrakt?
- Kontrakt siedzi i opłakuje nieudany związek. Ale względnie sytuacja jest opanowana. Dziś odwiozę ją na zajęcia i odbędę rozmowę z tym całym chłopczykiem. - Zironizowałem. - Widziałem instastory Colina, złodziejka wpisuje się do rodziny? - Zapytałem a po drugiej stronie rozbrzmiał radosny śmiech.
- Moja żona się w niej zakochała. Mam nadzieję, że Colin się jej oświadczy, bo w innym razie zostanę rozwodnikiem. A poza tym to mieszkają razem więc napewno ma jakieś konkretnie plany. - Na chwilę zamilkł. - Ja też ją lubię. Jest bystra. - Podsumował.
- Zdecydowanie bystra. - Podkreśliłem. - Też ją lubię. - Uznałem po chwili. - A poza tym jest przyjemnym widokiem dla oczu. - Przyznałem chytrze a Anthony parsknął do słuchawki. - A Colin lubi piękne kobiety z ciętym językiem, co dobrze rokuje dla nich na przyszłość.
- To samo mu wczoraj powiedziałem. - Stwierdził. - Co? - Rozkojarzył się. - Powiem mu. - Rzucił przypuszczalnie do swojej żony. - Matt kup czekoladę. - Pokręciłem rozbawiony głową.
- Dla Hope, wszystko. - Odparłem kończąc połączenie.
Ruszyłem w kierunku okna, aby je otworzyć i wpuścić trochę porannego chłodu. Była dopiero szósta rano więc nie musiałem się spieszyć. Wszystkie plany na dziś były rozstawione w odpowiednich godzinach tak abym nie biegł po całym mieście jak szalony. Swoją drogą to dzisiejsze sprawy nie dotyczyły mojego majątku tylko Agnes. Praktycznie wszystko tego dnia kręciło się wokół niej. Chciałem zawieźć ją do szkoły a potem rozmówić się z Diego, z którym spotkanie miałem już umówione. Potem, tak jak jej obiecałem w dniu przyjazdu, będę widzem podczas jej lekcji pianina a wieczorem sprawię, że poczuje się naprawdę dobrze bez odbierania jej dziewictwa.
Z wnętrza domu dobiegała mnie jakaś szamotanina, co dało mi zielone światło do ruszenia na śniadanie. Nie żebym się krępował, zwyczajnie chciałem poczekać aż wymknie się nocna towarzyszka Lorenzo. Muszę przyznać, że całkiem nieźle szło mu przemycanie brunetki, w końcu przyłapałem go tylko ja. Mogło być gorzej i mógł zobaczyć ich Aleksandro, który wyprosiłby dziewczynę. Lub załatwiłby pokój hotelowy, wszystko byleby do niewinnych uszu Agnes nie doszły różnego rodzaju dźwięki. Ale jak już wspomniałem, trafił tylko na mnie. Puścił mi oko i przyłożył palec wskazujący do ust, nakazując mi milczeć zanim partnerka złapała go za spodnie i pociągnęła w górę schodów. Zostało mi wtedy pokręcić głową i pozazdrościć. Po wczorajszym popisie przy drzwiach, zostałem zdany sam na siebie. Chociaż po jej reakcji to wątpię żeby była świadoma, jak jej wiele przyjemności mogłaby mi sprawić samą ręką.
CZYTASZ
Włoska księżniczka #3 (Ukończone)
De TodoStał i patrzył na mnie z wyższością. Oczywiście, czego innego mogłam się spodziewać? Absolutnie niczego, jedynie życia w ciągłym jego cieniu. Ot co. Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam jak czerwień rozlewa się na moje policzki. - Na kolana. - Pow...