Jak to się stało, że stoję przy ołtarzu?
Sam nie wiem. Nie mam pojęcia jak tak odległe plany nagle mają zostać zrealizowane. To aż niemożliwe. Czekałem na nią pół swojego życia a dziś tak po prostu odda swój los w moje ręce. Jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
Lekko wyprostowałem plecy i rozejrzałem się wokół. Na białych krzesłach siedzieli już wszyscy nasi goście. Masa Włochów i Amerykanów. Poza tym delegacje z krajów europejskich. Blisko dwustu osób, co jest niezłą odskocznią od wcześniejszych skromnych przyjęć w naszej rodzinie. Ale w końcu dziś ślub bierze włoska księżniczka, czyż nie? To bogactwo widać w każdym fragmencie dekoracji ogrodowych. Na białym dywanie prowadzącym do drewnianej altanki jest rozsypane miliony płatków kwitu peoni. Przed krzesłami znajdują się duże przezroczyste balony wypełnione helem, unoszą się na różnych wysokościach potęgując to jak wiele ich jest. Są wypełnione pękami kwiatów przynajmniej do połowy a ponad to światełkami. Niektóre maja tylko światełka ale na to z zewnątrz są okryte białym tiulem a na ich spodzie znajduje się złota wstążka. Jest zwyczajnie przepiękne. Cała altanka jest pokryta gęsto kwitami, których blogi zapach otula wszystko wokół. Obok mnie stoi Colin, co jest nowością ale to głównie dlatego, że Anthony musi pomóc żonie z dziećmi. Zarówno ja jak i mój świadek a także Anthony mamy na sobie czarne jak węgiel garnitury i świeżo wyprasowane białe koszule. Idealnie zawiązane muchy pod samą szyją, skórzane paski do spodni i drogie, złote zegarki. Ja ponad to mam jeszcze ramiączko mojej kobiety, którego nie zdjąłem chociażby na sekundę.
W pierwszym rzędzie przed chwilą usiadł Lorezno, pokazując mi ruchem dłoni, że wszystko jest dobrze. Ku zdziwieniu wszystkich i on w dniu dzisiejszym był niebywale elegancki. Nawet te jego włosy, zazwyczaj rozczochrane, dziś wyglądały na w miarę ogarnięte. Oczywiście garnitur mojego szwagra wyglądał jak wyciągnięty spod igły. A sam fakt, że już usiadł na swoim miejscu znaczył tylko tyle, że i za chwile moja Agnes się pojawi z Aleksandro przy boku. Nie mogłem się już tego doczekać.
Suknia mojej narzeczonej była tajemnicą, chronioną niemalże bardziej niż jej dziewictwo. To tylko potęgowało moją ciekawość. Wszyscy bliscy mi ludzie siedzieli jak na szpilkach z plecami niemalże boleśnie wyprostowanymi. Oczywiście samo towarzystwo i charakter tego przyjęcia zobowiązywał do powagi i zachowania pełnej kultury osobistej. Tym samym kreacje moich sióstr, zachwycały. Hope miała na sobie długą satynową kreacje w kolorze lawendy, ściśle przylegającą w talii i biodrach, z rozcięciem na jej kształtną nogę. Dekolt oczywiście zachowawczo pod samą szyję, którą zdobiło kilka złotych łańcuszków. Melany postawiła na nieco krótszą sukienkę ale z jednakowego materiału tylko o barwie sytego granatu. Jej suknia sięgała w pół łydki i od talii była luźno puszczona co było gwarancją wirowania w tańcu. Była na cieniutkich biżuteryjnych ramiączkach z dekoltem w serek. Obie miały związane włosy, Mel w niskiego koka a Hope finezyjnego kucyka. Moja matka miała swoją standardową jasną garsonkę i mimo, że siedziała kawałek ode mnie, nadal w pierwszym rzędzie, to widziałem jak trzęsą się jej dłonie ze stresu. Myślałem, że jest już doświadczona w ślubach swoich dzieci i ten jeden raz będzie opanowana ale to przecież moja mama. Jeszcze się nie ożeniłem a ona już płacze. Ojciec siedział z wysoko uniesioną głową i serdecznym uśmiechem, którym witał swoich wspólników oraz Włochów siedzących obok Lorenzo w pierwszym rzędzie. Czyli jej ojca chrzestnego, matkę chrzestną i Głowę rodu. Było wolne miejsce dla Aleksandro i dwa puste miejsca, na których siedziskach stały drobne wianki i grube świece. I jak ja mogłem nie wierzyć w niebo i wszystko co z tym związane, to od sposobu w jaki Enzo spoglądał na te krzesła przechodziły mnie dreszcze.
Moje serce drgnęło gdy rozbrzmiała znana za całym świece melodia odgrywana na pianinie, przez zatrudnionego mężczyznę. Uśmiechnąłem się mimowolnie i wyprostowałem. Wszyscy goście wstali równocześnie a po moim rdzeniu przebiegł dreszcz gdy ich zobaczyłem. Słodki Jezu. Moja cudowna Agnes kurczowo trzymała się dłonią przedramienia brata, który prowadził ją dumnie w moim kierunku. Elegancki i wyprostowany. Widziałem jak kciukiem gładzi jej dłoń.
CZYTASZ
Włoska księżniczka #3 (Ukończone)
SonstigesStał i patrzył na mnie z wyższością. Oczywiście, czego innego mogłam się spodziewać? Absolutnie niczego, jedynie życia w ciągłym jego cieniu. Ot co. Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam jak czerwień rozlewa się na moje policzki. - Na kolana. - Pow...