12. Pogrzeb

13 1 0
                                    

Perspektywa Lei.

Byłyśmy z Laurą w drodze na pobrzeb, a ja starałam się przedwsześnie nie rozpłakać. Musiałam pamietać, aby nikogo nie przytulać. Moi rodzice już są na miejscu, mieli przekazać rodzicą Emmy i Dylana, iż jestem trochę przeziębiona i będę się trzymała trochę dalej od ludzi.

- Napewno chcesz tam iść? - Zapytała przyjaciółka, gdy dojechaliśmy ma miejsce.

- Tak. - Odpowiedziałam i wysiadłam z samochodu.

Strasznie źle znosiłam takie uroczystości, lecz to moi przyjaciele. Musiałam ich pożegnać. Razem z dziewczyną stanęłyśmy przed małym kościółkiem, obok cmentarza i czekałyśmy, aż msza się zacznie.

Jakoś w połowie nie wiedziałam co się dzieje. Poczółam jak przyjaciółka delikatnie mnie przytula i prowadzi gdzieś, prawdopodobnie to już moment ich pochowania. Byłam tak zapłakana, że kompletnie nic nie widziałam. Byłam wręcz przerażona tym wszystki. Została mi tylko Laura, do rodziców wrócić nie moge, Jaspera się boje, a właśnie pochowuję dwójkę moich pozostałych przyjaciół. Byłam sama...

Nie wiem kiedy, ale znalazłam się w samochodzie. Wracałyśmy do domu. Laura jechala dosyć wolno, chyba sama nie była w stanie szybko prowadzić. Gdy zbliżałyśmy się do parceli, przestałam już płakać, chyba nie miłam czym. Wysiadłyśmy z samochody i ruszyłam prosto do swojego pokoju.

- Mogę? - Usłyszałam pukanie do drzwi oraz głos Laury.

- Wejdź. - Powiedziedziałam i dziewczyna weszła, lecz nie była ona sama.

- Rayan chciał cię odwiedzić. - Powiedziała, zostawiając nas samych.

- Jeśli chcesz pobyć sama to pójdę. - Powiedział chłopak.

- Możesz zostać. - Powiedziałam i usiadłam na łóżku. Chłopak zrobił to samo. - Rayan ja zostałam sama...

- Co masz na myśli? - Zapytał spokojnie.

- Nie moge wrócić do domu, właśnie pochowałam przyjaciół, a Jaspera trochę się boję. Nie mam nikogo...- Wyżaliłam się. Byłam kompletnie załamana.

- Spokojnie. - Powiedział i przytulił mnie, przez co bardziej się rozpłakałam. - Masz Laurę, mnie, nie zostawimy cię.

Rayan pozwalał mi się wypłakać, co jakiś czas żaliłam mu się z moich myśli i obaw. Słuchał wszystkiego co mu mówiłam i próbował pocieszyć. Spędziliśmy tak większą ilość czasu.

- Chcesz coś zjeść? - Zapytał chłopak. Kiwnęłam przecząco głową. Nie miałam siły na jedzenie. - To chociaż się przebierz.

- Okej. - Powiedziałam, a szatyn wyszedł z pokoju.

Przebrałam się i zeszłam na dół. Laura i Rayan siedzieli w salonie. Delikatnie się uśmiechnęli, gdy mnie zobaczyli. Nie odwzajemniłam tego, nie miałam siły, usiadłam tylko koło nich. Wszyscy wpatrywaliśmy się w włączony ekran telewizora.

Po chwili poczułam jak czyjaś delikatna dłoń ociera moje policzki, była to rudowłosa. Nawet nie zauważyłam kiedy znowu zaczęłam płakać.

- Gdzie Rayan? - Zapytałam, bo nawet nie wiedziałam kiedy wyszedł.

- Musiał iść jeszcze coś załatwić, chcesz to powiem mu żeby później też przyszedł. - Zaproponowała dziewczyna.

- Nie, nie musisz.

Następnego dnia nie byłam w szkole. Nie chciałam, aby wszyscy mnie wypytywali co się stało, czy wiedziałam, że wyjeżdżając i w ogóle. Wolałam zostać w domu, a i tak nie przyswoiłabym żadnych informacji z lekcji, więc po co się męczyć.

Miasto NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz