7. Wiadomości

22 2 2
                                    

Perspektywa Lei.

- Cześć skarbie. - Powiedział szatyn i zaczął mnie nachalnie całować, instynktownie odepchnęłam go od siebie.

- Ojeju przepraszam Jasper. Kompletnie mnie tym zaskoczyłeś, wystraszyłam się. - Zaczęłam się tłumaczyć.

- Nic nie szkodzi. - Zbliżył się do mnie i znowu zaczął całować. Było to bardzo nieprzyjemne, musiałam coś wymyślić.

- Muszę do łazienki. - Powiedziałam jedyne co mi przyszło do głowy, poczym wyrwałam się z jego objęć, uciekając do toalety. Starałam się jak najwolniej umyć zęby, ubierać się, nawet uznałam, że zakręcę włosy, byle tylko nie musieć jeszcze wychodzić.

- Lea spóźnimy się, wychodzisz już? - Usłyszałam głos Evansa.

- Już kończę zakręcać ostatnie pasmo. - Powiedziałam, ponieważ była to prawda. Kiedy wyszłam, skierowałam się odrazu w stronę auta. Jasper szedł kilka kroków za mną.

- Nie jesz nic przed zajęciami? - Zapytał. Prędzej bym zwymiotowała niż cokolwiek przełknęła.

- Nie jestem głodna, wrazie co mam jakieś drobne w plecaku, w szkole coś zjem. - Po tych słowach szatyn przepuścił mnie w drzwiach i pojechaliśmy pod szkołe.

Cały dzień chodziłam przygnębiona, nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam zgadzając się na związek. Mimo, iż lubiałam Jaspera i normalnie czułam się swobodnie w jego towarzystwie, to teraz byłam przytłoczona? Chyba tak to mogę nazwać. Chciałam go jak najbardziej ignorować, ale nie mogłam robić tego cały czas.

Do domu wróciłam sama. Evans chyba wyłapał moje złe samopoczucie, ponieważ poruszył ten temat podczas obiadu.

- Lea widzę, że coś się dzieje. Powiedz o co chodzi, mi możesz wszystko powiedzieć. - Nie miałam pojęcia jak to ubrać w słowa, aby go nie zranić.

- Sama nie wiem, chyba trochę przeraża mnie ten związek. - Gdy to powiedziałam, spojrzałam na jego minę. Widziałam smutek? Nie, raczej zawiedzenie. Więc dodałam. - Nie chodzi mi o to. To, to wszystko się za szybko dzieje. Nie jestem przygotowana na takie czułe słówka, pocałunki z rana. Nigdy nie byłam w poważnym związku.

- Rozumiem, to może narazie ograniczymy się do przytulania? - Zaproponował.

- Dziękuję. - Tak bardzo się cieszyłam, że nie nalegał.

Przygotowałam się na następny dzień i miałam sporo czasu dla siebie. Chciałam upiec jakieś ciasto, ale skończy się jak zwykle na kanapie w salonie. Przeglądałam instagrama, dosiadł sie do mnie Evans i przytulił mnie. Nie przeszkadzało mi to.

- Wiesz co, nie podoba mi się to, że siedzisz tak cały czas w telefonie. - Powiedział i odłożył mój telefon na stolik obok poczym włączyl telewizor i oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie obejrzał wiadomości.

Jak można to oglądać? Przecież nic ciekawego tam nie ma. - Gdy o tym pomyślałam na ekranie pokazało się zdjęcie, rozbitego auta naszych przyjaciół. Siedziałam zszokowana i wpatrywałam sie w telewizor. Evans również rozpoznał pojazd, cały się spiął.

- Z ostatniej chwili, przejezdny starszy Pan zauważył rozbity samochód na granicy miasta. Nigdzie nie można znaleźć właścicieli. Prawdopodobnie byli to Emma T. i Dylan W. Trwa akcja poszukiwawcza, jeżeli ktoś ma jakieś wieści o tym zdarzeniu, proszę zgłosić to na policję. - Powiedział prezenter, a ja wraz z Jasperem spojrzeliśmy na siebie.

Evans przytulił mnie mocniej i otarł spływające łzy z moich policzków. Nawet nie zauważyłam, kiedy się rozpłakałam. Otrząsnęłam się z pierwszego szoku, wyciągnęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do Laury.

- Laura, Emma i Dylan mieli chyba wypadek, trwa akcja poszukiwawcza, nie można ich znaleźć. - Powiedziałam najszybciej jak potrafiłam.

- Zaraz u was będziemy. - Powiedziała i się rozłączyła. Chwilę później była już u nas razem z Rayanem.

- Opowiedzcie wszystko od początku. - Poprosiła. Spojrzałam na Jaspera, ponieważ nie miałam siły mówić tego wszystkiego od nowa.

- Siedzieliśmy z Leą na kanapie i oglądaliśmy wiadomości. Nagle pokazali zdjęcie rozbitego samochodu naszych przyjaciół, prezenter powiedział, że znaleźli to auto na granicy, a właścieli nigdzie nie ma. Trwa akcja poszukiwawcza. - Powiedział za mnie.

- Kontaktowaliście się z policją? Wiedzą już coś? - Zapytał Rayan.

- Jeszcze nie. Odrazu zadzoniłam do Laury. - Odpowiedziałam.

- Dobra w takim razie pojedziecie na komendę i postaracie się zdziałać tam jak najwięcej, a ja z resztą postaramy się zrobić coś na własną rękę. - Widać było, iż miał już jakiś plan. - Tylko uważajcie, nikt was nie będzie pilnował, a ty Lea popryskaj się mocno perfumami, to powinno trochę zamaskować naznaczenie.

- Oczywiście, zadbam o swoją dziewczynę. - Powiedział Jasper przysuwając mnie do siebie i całując w tył głowy. Spojrzałam na pozostałą dwójkę i już miałam się wyrwać i zaprotestować, lecz nie było na to czasu, mieliśmy ważniejsze rzeczy na głowie.

- Dobra to nie ma czasu do stracenie. - Powiedziałam i szybko ruszyłam w stronę łazienki. Wylałam na siebie, dużą ilość mocnych perfum. I ruszyłam w stronę samochodu.

Na komisariacie spędziliśmy znaczacą ilośc czasu, niczego się nie dowiedzieliśmy. Nie było żadnych śladów. Nic nie mogliśmy zrobić, byliśmy bezradni.

Perspektywa Rayana.

Kiedy dostaliśmy informację o zaginięciu, odrazu ruszyliśmy im pomóc. Miałem już wstępny plan. Rozkazałem Lei i Jasperowi działać jak najwięcej na komisariacie, a sam z resztą udaliśmy się do Williama.

- William, przyjaciele Lei i Jaspera zaginęli. Trwa akcja poszukiwawcza. Chcemy pomóc, możemy zabrać ze sobą jeszcze trójkę naszych? - Zapytałem.

- Na zachodzi jest wmiare spokój, powinno znaleźć sie kilka osób. Tylko pamietaj o zasadach. - Upomniał mnie.

- Oczywiście, będziemy ostrożni. Dziękuję wodzu. - Po tych słowach odrazu udałem się na zachód.

Rzeczywiście, był tam spokój. Podzieliliśmy się na trzy, dwuosobewe zespoły. Każdy miał inne zadanie. Ja wraz z Drakem, sprawdzimy samochód i okolice. Laura i Ethan przeszukują, zachód i połodnie, a Jacob z Colem resztę miasta.

Znaleźliśmy samochód, był w krytycznym stanie. Drzwi i dach wgniecione, szyby powybijane. Sami by tak nie zmasakrowali pojazdu. Tu musiała brać udział osoba trzecia. Tylko kto?

Po trzech godzinach szukania, wróciliśmy na miejsce zbiórki i podzieliliśmy się spostrzeżeniami.

- Sprawdziliśmy samochód, wygląda strasznie. Nie mogli sami doprowadzić go do takiego stanu, ktoś im pomógł.

- My nic nie znaleźliśmy, ale widać, że ktoś się tam kręcił. - Odpowiedziała Laura.

- U nas tak samo, żadnych poszlak, wydaje mi się, iż mogli brać w tym udział odmieńcy. - Stwierdził Jacob.

- Też o tym myslałem. Zmasakrowany samochód, żadnych śladów i ewidentnie widać pomoc trzeciej osoby w tym wszystkim. Musimy zaprzestać poszukiwaniom. - Nakazałem. - Jeżeli w tym uczestniczyli odmieńcy, nie możemy ryzykować. Musimy poczekać, aż policja sama rozwiąże tą sprawę.

Drake, Cole i Ethan wrócili na zachód. A nasza trójka do domu Jaspera. W środku spotkaliśmy tylko blondynke.

- Część Lea, gdzie Jasper? - Zapytała Laura.

- Niczego się nie dowiedziliśmy od policji i stwierdził, że nie bierze w tym więcej udziału. Zostawił mnie samą i poszedł do kolegi. Prawdopodobnie zostanie tam na noc. - Czy ten kretyn właśnie zostawił ją z tym wszytskim samą? Nie wierze, najpierw jest nachalny wobec niej, a teraz to! Oj pogada sobie ze mną.

- Niestety, ale my też nic nie zdziałaliśmy, jest duża możliwość, że odmieńcy mają z tym coś wspólnego. - Powiedziałem. - Przykro mi, musimy odpuścić, może policja coś znajdzie.

Miasto NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz