26. Wyjaśnienia

11 1 0
                                    

Perspetywa Lei.

Z Laurą się pożegnałam coś po godzinie 20. Jednak myśli nie dawały mi spokoju, więc wzięłam słuchawki i poszłam się przejść. Zmierzałam w stronę centrum, było tam dużo ludzi, a przez ostatnie zdażenia wolałam nie zapuszczać się w jakieś mało ruchliwe uliczki.

Cicha muzyka rozbrzmiewała w moich uszach, ja natomiast starałam się uporządkować wszystkie myśli. Chodziłam bez celu, nawet nie zwracając uwagi, w którym kierunku idę. Zanim się obejrzałam stałam po dobrze mi znanym blokiem...

Moje myśli szalały i nie szło ich w żaden sposób uporządkować. Nie myślałam dziś racjonalnie. I to co zamiarzałam zrobić w cale nie było przemyślane. Weszłam do środka. Chwilę później stałam przed drzwiamy i dzwoniłam dzwonkiem.

Gdy usłyszałam kroki chłopaka zestresowałam się. Nie wiedziałam nawet co mam mu powiedzieć. Drzwi się otworzyły, a chłopak spojrzał na mnie pytająco. Był zdziwiony tym, że tu przyszłam w sumie ja też byłam zdziwiona, nie planowałam tego. To samo tak wyszło!

Staliśmy w ciszy i patrzeliśmy na siebie, ani on, ani ja nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. W końcu szatyn otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka.

Spojrzał na mnie pytająco. Musiałam coś powiedzieć! Tylko co?

- Rayan ja... - chłopak zmarszył brwi i czekał co powiem dalej, lecz ja nie wiedziałam co powiedzieć. - Ja... chciałam ci podziękować.

- I po to tu przyszłaś? - nie wiem. Skąd miałam to wiedzieć? Naprawdę chciałam mu podziękować, ale czy po to tu przyszłam? Trudno stwierdzić.

- Szczerze to nie wiem. Nie wiem czemu zdecydowałam się przyjść tu. Jednak nie zmienia to faktu, że mi pomogłeś, a nie musiałeś, nawet mówiłam ci, abyś tego nie robił, ale zrobiłeś to. Tylko dlaczego?

- A co miałem patrzeć jak ten koleś cię gwałci? - wysyczał i mocno zacisnął pięści. Przestraszyłam się trochę. Był wkurzony, nie było sensu ciągnąć tego tematu.

- To... ja już może pójdę - chciałam uciec stąd jak najszybciej. Zaczęłam kierować się w stronę drzwi, jednak chłopak złapał mnie za ramię i uniemożliwił to. Spojrzałam na niego.

- Poczekaj. Nie po to tu przyszłaś prawda? - była to prawda, czemu on zawsze o wszystkim wie.

- Nie.

- To po co? - co on próbuje osiągnąć? Nie powiem mu przecież, że to co Laura mi powiedziała zmieniło całkowicie moje myślenie na jego temat. Stał i patrzał mi prosto w oczy, wypalając mi przy tym dziury, jego uścisk wzmocnił się, był niecierpliwy, czekał na odpowiedź.

- Może przez ostatni czas zmieniło mi się podejście do twojej osoby? - westchnęłam zrezygnowana.

- I?

- Czego ty odemnie oczekujesz? Co chcesz usłyszeć? - byłam już zdenerwowana, nie wiedziałam co mam powiedzieć. - Chcesz usłyszeć to, że jak wyszedłeś po naszej kłótni, kompletnie się załamałam? Że byłam wrakiem człowieka? Że jak już zaczęłam swoje życie od nowa, ty znowu się pojawiasz i wszystko się komplikuje?

W skupieniu słuchał każdego mojego słowa, które wykrzykiwałam w złości, a pojedyńcza łza słynęła mi po policzku. Szybko ją wytarłam, wyrywając się przy okazji z jego ucisku. Odwróciłam się i wyszłam z mieszkania.

Co ja sobie w ogóle myślałam idąc do niego? Że zacznie mnie przepraszać, następnie się pocałujemy i wszytsko będzie dobrze? Jestem kretynką. Starałam się jak najszybciej dostać do domu, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

Miasto NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz