Rozdział 94, Mrok i ciemność...

53 11 4
                                    


Velyth stał chwilę przed zamkniętymi drzwiami, przyswajając sobie wszystko, co miało miejsce.

Kochanka Ciemności wiedziała, czyim jest synem, skądś znała tę tajemnicę. Jak widać, matka nie ukryła tego tak dobrze, jak myślała, że ukrywa. Wiedziała o tym Viessa, wiedziała Eshrino Alnel, wiedziała Kochanka Ciemności... Wychodziło na to, że tylko on nie wiedział.

Westchnął i zaczął myśleć o czymś innym. O Kochance Ciemności. Chciała wiedzieć, jak zdobyć gryfa. I miał nadzieję otrzymać niezawodne instrukcje. Pamiętając o tym, co mówiła Lex, zrobił co mógł, aby nie wyjawić tego, co naprawdę wiedział. Żaden gryf nie powinien zostać zmanipulowany do wybrania niewłaściwego jeźdźca.

- Hej!

Podskoczył z zaskoczenia i odwrócił się. Zobaczył za sobą stojących Nimlaris i Ishtarii.

- Um... hej – odpowiedział, nie wiedząc, czego się po tej dwójce spodziewać.

- Odesłała cię? – zapytał ostrożnie Ishtarii.

- Eh... tak przypuszczam. Chyba nie była zadowolona z moich odpowiedzi... – przyznał.

- A... co chciała wiedzieć? – zainteresował się Ishtarii.

- Jak na pewno zdobyć gryfa.- I co powiedziałeś?

- Prawdę. Musisz zostać przez gryfa wybrany. Musi ci zaufać i zapragnąć być z tobą bardziej, niż wolności. Przykładem jest mój Srebrnoskrzydły, który wolał zejść tutaj ze mną, niż poczekać na mnie w stajni przy wejściu do Tuneli.

- Czyli naprawdę masz gryfa? A... Jakie one są? – Ishtarii wyglądał na prawdziwie zainteresowanego.Błysk w jego czarnych oczach wyglądał... nawet bardzo znajomo. Aż się zdziwił, że w tym mroku i ciemności ocalało coś... z dziecięcej niewinności i ciekawości.

- Odesłano mnie bez żadnych instrukcji więc... chcesz go poznać? – zaproponował.

- Oh, naprawdę? – ucieszył się Ishtarii i nieomal jak Lex podskoczył z radości. Nimlaris go jednak powstrzymał, przytrzymując go w miejscu.

Posłał Velyth złe spojrzenie i powiedział, z groźną nutą w głosie:

- Może już pójdziesz.

- Nie żartuję sobie, jeśli chcecie go poznać, to was mu przedstawię.

Nimlaris prawie nadepnął na nogę Ishtarii, który chciał wesoło oznajmić, prawdopodobnie chęć udania się do stajni choćby teraz, i ponownie spojrzał groźnie na Velyth.

- Czego ty chcesz? – zapytał.

- Naprawdę niczego – powiedział szczerze.


* * *


Nimlaris wiedział, że to, co powiedział czerwonooki, to była prawda, ale mimo wszystko i tak w to nie uwierzył. Nikt w Mrocznych Tunelach nie robił niczego od tak. Zawsze był jakiś motyw, zawsze ktoś chciał coś zyskać. Dobrze to wiedział. Uczyło tego samo życie.

Więc był pewien, że ten białowłosy musiał mieć jakieś ukryte motywy.

- Niczego? – parsknął.

Czerwonooki, były wygnaniec westchnął smutno.

- Rozumiem, o co ci chodzi, ale ja naprawdę niczego od was nie chcę i nie potrzebuję. Po prostu chciałem być miły. Niektóry tak mają. Owszem, nie mają tak ciemni ale... Poza mrocznymi Tunelami to się zdarza – uśmiechnął się lekko – Można powiedzieć... trochę mnie tam zepsuli.

Elf...ka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz