- Lex! Lex, czy ty mnie słuchasz?! – Erlareo potrząsnął ramieniem siostry, ale nie doczekał się reakcji. Nawet chrapnięcia – No oto! I co z nią robić?
Mówił we własnym języku i nie martwił się, że Gerg coś zrozumie. Po za tym chłopak, od czasu wizyty u rektora, a właściwie od czasu ramię w ramię w kuchni, przestał się bać i Erlareo i Velyth, i nawet nie drgał nerwowo, kiedy rozmawiali tylko między sobą.
- Jasny, to co powiedziałeś... to znaczy... Bo widzisz, ja zauważyłem... a się tego nawet nie uczyłem... i nagle: umiem... – Velyth, który połowy z powiedzianego kilka minut wcześniej, niewiele zrozumiał, teraz starał się coś wyjaśnić.
Erlareo potarł czoło w zamyśleniu, siadając na łóżku obok ciemnego i powoli, jak najdostępniej wytłumaczył:
- Lex może dostać się do cudzego umysłu. Właśnie to zrobiła, ukradła, czy raczej skopiowała cudzą wiedzę i zabrała dla siebie i ciebie.
- Aha... I to tak... na zawsze?
- Oczywiście. Dlaczego pytasz? – zdziwił się jasny.
- Słyszałem, że wiedzę, zdobytą magią, można magią i odebrać.
- To... hm... nieco... inna magia. Czegoś tego typu może ciebie pozbawić tylko inny, taki jak Lex, a ich... bardzo, bardzo niewielu. I nawet jeśli, takiego spotkasz, to bardziej należy się martwić o zachowanie rozumu, niż o prozaiczną wiedzę.
Velyth mimowolnie spojrzał w górę, ale przez belki i materac, i tak nic nie zobaczył.
- A... ja mam pytanie – zapytał nagle Gerg, odkładając książkę na bok.
Velyth i Erlareo spojrzeli na niego, po czym wymienili spojrzenia.
- No, pytaj – zgodził się Erlareo.
- Dlaczego mu było potrzebne mnie kryć? – chłopak wskazał oczami łóżko, gdzie spała Lesshalee. Jak widać cały ten czas myślał o tym, ale nie znalazł wystarczającego powodu takich działań.
- To kiedy? – jasny zmarszczył brwi, próbując sobie coś takiego przypomnieć.
- To u rektora w gabinecie – przypomniał ciemny, który był nauczony zwracać uwagę na wszystko, żeby nie dopuść Ciemności, coś się nie stało Mrocznej Damie – Wygadał się, że znał tę markizę od dzieciństwa i nawet mógł ją nazywać po imieniu. Lesshalee udał, że wie coś o jego przeszłości i wyprowadził rozmowę tak, że tego chyba nikt nie zauważył.
- Oprócz ciebie – zauważył pochmurnie chłopak.
- Ale ja to wiem, że skłamałeś, podając imię.
- Więc, po co mu to?
Jasny i ciemny znowu spojrzeli po sobie.
- Cóż... on ratuje wszystkich potrzebujących.
- Co masz na myśli? – podejrzliwość w głosie Gerga zwiększyła poziom.
Erlareo westchnął i zastanowił się, jak najlepiej wytłumaczyć charakter siostry. Usiadł wygodniej, podciągając nogi i krzyżując je na łóżku.
- Widzisz... mój starszy, nie może żyć w spokoju, wiedząc, że mógł pomóc, a nic nie zrobił.
- Kto? – chłopak zmarszczył czoło.
- Lesshalee – uśmieszek wyszedł mimowolnie – Według wszystkich tradycji Uszu, starszym jest ten, do którego rodziny się dołącza.
- Co? – Gerg aż usiadł na łóżku – Chcesz mi powiedzieć, że...
CZYTASZ
Elf...ka?
FantasíaCzłowiekowi różnie może się w życiu przytrafić... Czasem dzieją się na przykład takie rzeczy, rodem jak z baśni. Tyle że... to nie baśń! A twoje zupełnie nowe, prawdziwe życie! Gdyby chociaż ktoś raczył wyjaśnić ci, skąd się tu wziąłeś i co powinien...