Ocknęłam się leżąc na słomie w jakimś wilgotnym pomieszczeniu.
„Jednak mnie wpakowali do celi... – pomyślałam, czując jak włos mi się jeży na głowie – Jak długo byłam nie przytomna?.... Jeśli ktoś tu jest to..."
W celi ktoś był. Dla ścisłości, kilku mężczyzn, których obejrzałam magicznym wzrokiem. Rozmawiali cicho, nie o mnie, i nikt się do mnie nie zbliżał. Wydawało się też, że moje ciało nie ucierpiało w żaden sposób, a ubranie było nie naruszone.Rozejrzałam się jeszcze raz po obecnych. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego wciąż jestem cała i zdrowa. I wtedy zauważyłam coś znajomego. Usiadłam, trąc zaspane oczy wciąż skutymi rękami.
- Fraser? – zapytałam.
- Ha! Wiedziałem że to ty, mistrzu Lee! – bandzior trzepnął mnie po ramieniu w przyjazny sposób.
- Dzięki, że pilnowałeś mojego snu – natychmiast wszystko się ułożyło w logiczną całość – Jakim cudem znalazłeś się tutaj?
- Przyjechałem zrobić pewien biznes... Nawet wyszło, ale po świętowaniu sukcesu... trafiłem do lochu – zaśmiał się bandyta – A ty?
- Nie polubiono moich uszu. Znowu – westchnęłam i spojrzałam na Frasera.
Rzeczywiście miał bujną, czarną brodę, ciemne, bystre oczy i niegdyś złamany nos.
- Masz zdrowe oczy! – zdziwił się siedzący obok mnie bandyta.
- Magiczne obrażenia najlepiej leczy się magią...
- Ktoś cię magicznie oślepił?
- Dokładniej, ja sam siebie. Magicznymi eksperymentami.
Zauważyłam, że na wspomnienie moich magicznych umiejętności, pozostali więźniowie się wzdrygnęli.
- Świetnie się bijesz i władasz magią? Marzenie...
- Nie jestem magiem, tylko wędrowcem Planu. Specjalizacja leczenie i artefakty. Zniszczyłem sobie wzrok, a potem naprawiłem.
- Huh... I teraz leczyć już umiesz?
- Bardziej niż kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. Miałem okazję poćwiczyć.
- Bić się też?
- Też.
- A ten ciemny? Dalej się za tobą szlaja? Czy przestraszyłeś go?
- Akurat jego czymś przestraszysz! – zaśmiałam się.
- No nie wiem... moim zdaniem ostatnio się bał. A ty nie.
- Wiesz, za mną przez miesiąc nie uganiała się banda facetów – zachichotałam.
- Na prawdę? – uniósł pytająco brwi.
Tylko uśmiechnęłam się tajemniczo i wzruszyłam ramionami. Fraser roześmiał się i szturchnął mnie pięścią w ramię.
- Długo będziesz tu siedzieć? – zapytał w końcu.
- Przypuszczam, że nie. A ty?
- Jeszcze tydzień. I kto cię tym razem wyciągnie?
- Zobaczymy... Są kandydaci. A da się ten tydzień zamienić na jakąś sumę?
- Być może... A co? Stać cię? – spróbował udać, że go to nie interesuje.
- Wydaje mi się że tak.
- Piętnaście słońc... to całkiem spora suma...
- Myślę, że warta mojego spokojnego snu.
- No wiesz... – wydawało się, że bandzior się nieco zawstydził – Dzięki tym twoim sztuczkom ocaliłem życie...
CZYTASZ
Elf...ka?
FantasíaCzłowiekowi różnie może się w życiu przytrafić... Czasem dzieją się na przykład takie rzeczy, rodem jak z baśni. Tyle że... to nie baśń! A twoje zupełnie nowe, prawdziwe życie! Gdyby chociaż ktoś raczył wyjaśnić ci, skąd się tu wziąłeś i co powinien...