Rozdział 56, Pod urokiem...

91 15 4
                                    


- Ja to zrobię. Aktywuję, a ty zaatakujesz...

- Nawet o tym nie myśl! Ja aktywuję, a ty zaatakujesz. Jeśli twój uszasty się pomylił...

- Nie pomylił się – obraziła się dziewczyna – Takie rzeczy to dla niego pestka...

- Ale to nie jest normalny kryształ! – przerwał jej.

- Willow, Elion, jak widzę rozpiera was chęć podzielenia się swoim sukcesem z projektu – powiedział jadowicie nauczyciel, który, choć nie słyszał rozmowy prowadzonej szeptem, doskonale widział mimikę obydwu rozmówców.

- Tak, oczywiście – Willow wstała i łapiąc kryształ, niemal pobiegła pod tablicę. Elionowi pozostało tylko podążyć za nią.

- Tylko nie chcemy się niczym chwalić, bo nie ma czym, to nie jest aż takie trudne – powiedziała Willow, kiedy była już pod tablicą i aktywując kryształ, spojrzała na Eliona. A on szybko potraktował ją młotem niebios.

Trochę się zapomniał, widząc jak przez twarz nauczyciela przechodzi drwiący wyraz, i młot wyszedł mu na dwa poziomy wyżej. Tarcza wytrzymała, a na twarzy Willow pojawił się triumfalny wyraz.

Nauczyciel zmarszczył brwi.

- Pokaż! – powiedział władczo, wyciągając rękę do dziewczyny.

Willow natychmiast wyłączyła tarczę i rzuciła mu kryształ, po czym stanęła pod tablicą, z kredą w ręce.

- To po co?

- Żeby wyjaśnić proces – powiedziała.Nauczyciel przestudiował zaklęcie w krysztale i Elion zauważył, jak po jego twarzy przemknął cień rozczarowania.


***


- Cześć! – zobaczyłam Willow i ledwo ledwo usłyszałam jej głos z drugiego końca zatłoczonej sali.

Jednak elfi słuch, to jest coś. Przyjaciółka pomachała mi, jednocześnie ciągnąc jakiegoś elfa za rękę. Chociaż nie, nie elfa, a pół elfa. Uszy miał krótsze, a rysy nieco inne, niż rysy tych, których widziałam wcześniej.

Dziewczyna wciąż ciągnąc swojego towarzysza za sobą, zaczęła przedzierać się przez salę Oka Cyklonu.

Podniosłam kufel, by powitać ją i jej towarzysza. Kątem oka zauważyłam jak ponury wyraz przemknął przez twarz mojego brata, a jego uczucia powiedziały mi, jak bardzo jest zazdrosny. Uczucia Vel i Reo, były dla mnie dość oczywiste. Wydawało mi się, że na możliwość zrozumienia co czuje mój luby, wpłynął fakt, że kiedyś mieliśmy połączenie emocji (nie przywróciłam go, ponieważ o to nie prosił, a ja nie podejmowałam tematu, skoro wciąż targała nim niepewność). Natomiast połączenie z bratem było (od kiedy odkryłam, że oboje możemy je nawiązać bez trudu) teraz otwarte dla mnie praktycznie cały czas. Nie dzieliłam się z nim tylko intymnymi chwilami.

Nie byłam bardzo zainteresowana pół elfem, miałam inne zmartwienia. Werbena poinformowała mnie, że opisani przeze mnie ludzie odwiedzili ją. Nie mówili nic ciekawego, oprócz tego, że w jej przybytku są „wyjątkowo dobre warunki sanitarne", cokolwiek miało to znaczyć. Ja wiedziałam i mogłam być z siebie dumna, ponieważ czystość zamtuzu zależała ode mnie, moich zdolności do mordowania pasożytów i rad a propo utrzymania względnej sterylności.

Mogłam się tylko zastanawiać, co z tymi informacjami zrobić. W końcu chciałam je otrzymać, tyle że wtedy nie wiedziałam, co chcę z tym zrobić. Ale czas, który upłynął od wtedy, nie przyniósł zrozumienia sytuacji.

Elf...ka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz