Ostatnie, co usłyszałam, to pytanie Mareth:
- Czy ta kobieta Kieł, to duch?
Oraz niewyraźną odpowiedź Vel:
- Uhm... Bardzo ciekawska...
Ruszyłam w przeciwnym kierunku, dając szamance znak, by podążała za mną.
- Słucham cię teraz – zwróciłam się do Shagary.
- Odpowiedziało nam inne miasto.
- Co znaczy „odpowiedziało"? Wysyłaliśmy jakieś sygnały, komunikaty? – zdziwiłam się.
- To znaczy skontaktowało się z nami.
- Na jakiej zasadzie? To znaczy: w jaki sposób; czy wiemy dlaczego; czy coś nam grozi?
- Skontaktowali się przez artefakty komunikacyjne, z sali kontaktu, nie wszystko zostało zniszczone. A dlaczego... to chyba zrozumieli, że znowu mamy władcę...
- Moment! Jakie „zrozumieli"?! Kto?! Podobno wszyscy obywatele nie żyją, dlatego ja jako nowy i jedyny obywatel rozpoczynam nową dynastię.
- Tak to działało... Kiedyś... Kiedy połączenie między miastami było stałe. Teraz... szczerze powiedziawszy to nie wiem i nie rozumiem. Czy nam coś grozi... Też nie wiem. Zawsze może zdarzyć się zdrajca.
- Hmm... No dobrze. To prowadź do centrali, sama z nimi porozmawiam, jeśli zechcą... A jeśli nie, to pies z nimi! – dotknęłam kryształu Enko – Enko, słyszał...oś? Znasz sytuację? Nie mają tu wstępu, do puki się nie dogadamy.
- Tak jest, Wasza Wysokość – odpowiedziało mi miasto.
Duch zaprowadził mnie do „sali kontaktu", gdzie pośrodku niewielkiej, ale wysokiej sali, stał wielki, kamienny stół, a pod ścianami było kilka kamiennych tablic z jakimiś kamieniami i plątaninami metalowych drutów. Po przeciwnej stronie od wejścia znajdowała się na dość wysokim stojaku pęknięta kryształowa kula. Na jednej z kamiennych tablic coś migotało.
Podeszłam bliżej i zerknęłam. Niebieski napis: Wiadomość iluzoryczna z Renest. Nadawca: generał Atef Garai. Odbiorca: Władca.Nawet w postaci tekstu, brzmiało to dla mnie dość drwiąco. Tu nie istniało pojęcie cudzysłowu, ale gdyby było, to tytuł władcy na pewno by się w nim znalazł.
- No i już mnie nie lubią... – jęknęłam.
- Dlaczego? Przecież zaadresowali...
- Nie napisali: Władca Przymierza – więc mnie nie uważają się za moich, nawet teoretycznych, poddanych. Nie napisali też: Władca Enko, co w obecnych okolicznościach jest prawdą. A to znaczy, że nie uważają mnie za władcę czegokolwiek.
- Czy Wasza Wysokość jest jego pewna?
Chwilę nad tym myślałam.
- Ręki za to nie dam – powiedziałam powoli – Ale z mojej perspektywy, spodziewajmy się kłopotów.
Użyłam kamiennego, magicznego tabletu i wyświetliłam wiadomość. Jeden kryształów w płycie zabłysł i wyświetlił przede mną popiersie jakiegoś humanoida nieokreślonej rasy ale na pewno męskiej płci. Skórę miał czerwonawą, oczy jasnozielone, w kształcie i budowie przypominały elfie, uszy miały mały szpic, ale były przyległe, a nie lekko odstające. Włosy na głowie i zarost, miał ognistoczerwone, z czarnymi pasmami. Dziwny tatuaż czarnych znaków przecinał jego prawe oko. Ubrany był w brązowy mundur, z jakimś haftem na ramionach. Google w głowie podpowiedziało, że to generalskie epolety Przymierza.
- Więc jednak koś z niedobitków takich jak my, bezczelnie sięgnął po koronę – warknęło na mnie popiersie, a z jego oczu biła nienawiść – Tylko poczekaj... Znajdziemy cię. I przysięgam, że umrzesz w męczarniach – okropny sadystyczny uśmiech rozświetlił jego twarz – Pożał-...
CZYTASZ
Elf...ka?
خيال (فانتازيا)Człowiekowi różnie może się w życiu przytrafić... Czasem dzieją się na przykład takie rzeczy, rodem jak z baśni. Tyle że... to nie baśń! A twoje zupełnie nowe, prawdziwe życie! Gdyby chociaż ktoś raczył wyjaśnić ci, skąd się tu wziąłeś i co powinien...