Rozdział I

172 7 10
                                    

Dedykacja: Dla Oliwii, Kingi i Natalii, za to że odnajdują mnie w ciemności.

Aries

W życiu są dwie rzeczy, które przyprawiają mnie o mdłości. Pierwsza są rodzynki, a drugą stojąca nieopodal mnie Eva Mendes i jej śmietanka towarzyska chodząca za nią krok w krok. Owa irytująca dziewczyna wykłóca się właśnie o coś z moją przyjaciółką, a ja oglądam to wszystko siedząc na ławce i wyszukując w wyszukiwarce sposobu na unicestwienie najbardziej irytującej osoby z mojego rocznika. Niestety nieskutecznie, gdyż żaden ze sposobów umieszczonych w Internecie nie jest wystarczająco satysfakcjonujący.

Chwilę później wyczuwam obok siebie ruch, a gdy odwracam głowę dostrzegam dosiadającą się do mnie Leilę. Dziewczyna również wpatruje się w scenę odgrywającą się przed nami. Marszczy brwi i odwraca głowę w moją stronę.

— O co poszło tym razem?

Wzdycham i zaczynam tłumaczyć z wyraźnym znudzeniem.

— Eva ośmieliła się stwierdzić, że Shelia nie ma gustu, bo jej włosy są w zbyt oklepanym kolarze.

Leila śmieje się cicho i unosząc brwi pyta:

— Poważnie?

Kiwam głową.

— Przekonasz się za trzy... dwa...

— Ja pierdolę, jak można być aż taką idiotką?! — Jakby na wezwanie podchodzi do nas poirytowana szatynka, a w jej brązowych oczach błyszczy złość, kiedy kontynuuje. — Sądziłam, że nie ma na świcie bardziej odklejonych osób od Johana z trzeciego roku, ale to szmacisko przewyższa moje kryteria o jakieś dwadzieścia poziomów — przerywa, bo widzi jak siedząca obok mnie blondynka ledwo powstrzymuje śmiech. — To nie jest śmieszne.

Leila kręci głową odksząkując, by nadać głosowi mocy, co raczej średnio jej wychodzi, bo głos jej drży od powstrzymywanego śmiechu.

— Ja się wcale nie śmieje — wydusza, na co Shelia piorunuje ją wzrokiem.

W końcu szatynka macha lekceważąco ręką na Leile.

— Że niby moje włosy są nudne, no ja przynajmniej nie maluje mordy podkładem o trzy tony za ciemnym, przecież ona wygląda jak pomarańcza.

Leila w końcu nie wytrzymuje i parska śmiechem, a Shelia siada ciężko po mojej drugiej stronie opierając głowę o ścianę za nami.

— Przez tego bezmózga dostanę migreny — marudzi przykładając sobie otwartą dłoń do czoła.

— Jakiego bezmózga? — przed nami znikąd pojawia się Allin.

Shelia otwiera oczy i wszystkie we trzy obrzucamy go dokładnym spojrzeniem. Wymiętolona koszula, byle jak zawiązany krawat, rozwiane włosy i pot na czole wskazują tylko na jedno.

— Która? — pyta Leila matowym głosem.

Allin uśmiecha się sam do siebie i kiwnięciem głowy wskazuje na niską blondynkę wychodzącą właśnie z jednej z klas, która dłońmi stara się wyrównać pogniecioną koszulę i spódnicę.

Shelia ponownie zamyka oczy i mówi z niesmakiem:

— Jesteś obrzydliwy Sanchez.

All wzrusza ramionami i uśmiecha się cynicznie.

— Nie udawaj świętoszki Pervin.

Shelia prycha.

— Ja nie zaliczam dziewczyn w szkole przed rozpoczęciem roku szkolnego ptasi móżdżku.

Ani żadnej rzeczy, która jego jestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz