Rozdział XII

27 3 1
                                    

Lionel

Cały tydzień przeleżałem w łóżku pod uważnym okiem mojego ojca, który aktualnie stoi w progu mojego pokoju i przygląda mi się uważnie.

— Ja już nie mogę... — protestuję.

Tata posyła mi wymowne spojrzenie.

— Masz nie ruszać się z łóżka, tak zarządził lekarz — oponuje tata.

Przekręcam się na brzuch i chowam głowę w poduszkach wydając z siebie zbolały jęk.

— Mam dość siedzenia w domu, cały czas siedzę i nic nie robię.

Mógłbym przysiąc, że tata kręci głową z rezygnacją, wzdycha głośno i podchodzi do mojego łóżka, czuję jak materac się ugina, więc z powrotem obracam się na plecy.

— Mogę zlecić Slivie, by cię pilnował.

Przewracam oczami.

— Czy ja mam pięć lat, żeby ktoś mnie pilnował? — kpię.

Tata przeciera oczy palcami i kręci głową.

— Na litość, synu miałeś wstrząśnienie mózgu, nie mam zamiaru ryzykować twojego bezpieczeństwa.

— Minął tydzień, czuję się dobrze — próbuję go przekonać, ale Leurenta Firiviana jest bardzo ciężko przekonać do czegokolwiek.

— Skutki takiego urazu mogą się ciągnąć nawet miesiącami. — Pauza. — Niemniej bardzo cieszy mnie twoje samopoczucie.

Prycham z irytacją. Ale nie mając innego wyjścia zgadzam się na jego propozycję.

— Niech będzie.

Tata kiwa głową w geście zrozumienia po czym wstaje i kieruje się w stronę wyjścia, nim jednak przekracza próg przytaje i odwraca się ponownie w moją stronę.

— A i jeszcze jedno, od poniedziałku Silva będzie twoim osobistym ochroniarzem, jego zadaniem będzie dopilnowanie, żeby podobne sytuacje nie miały więcej miejsca. Będzie ci towarzyszył na różnego rodzaju wyjściach i wyjazdach do szkoły, ale obiecuję, że będzie dyskretny.

Podnoszę się do siadu tak szybko, że pojawiają mi się przed oczami mroczki.

— Co kurwa?! Nie ma mowy! — niemal krzyczę, a z moich strun głosowych wylewa się wkurwienie.

— Lionel słownictwo — upomina mnie.

— W dupie to mam, będzie jak moja niańka, ja mam siedemnaście lat, a nie cztery, żeby jakieś typek łaził za mną krok w krok.

Nie wiem nawet w którym momencie już nie siedzę, a stoję kilka stóp od ojca.

— To dla twojego bezpieczeństwa Lionel i wspomniałem, że będzie dyskretny.

Przymykam oczy i biorę kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić nieco rozszargane nerwy.

— Tato proszę... Ta sytuacja sprzed tygodnia się nie powtórzy, przecież to był pierwszy raz, odkąd... — urywam, nie będąc w stanie dokończyć tego zdania, bo coś mocno zaciska się na moich strunach głosowych i nie pozwala wydobyć z siebie dźwięku.

Tata zamiera i wpatruje się we mnie uważnie. Ale ja już nie kończę, bo złe wspomnienia napadają mój umysł tak nagle, że nie mam nawet siły z tym walczyć, cofam się do łóżka i opadam na nie bezsilnie, opieram łokcie na kolanach i chowam głowę w dłoniach.

— Proszę nie ograniczaj mnie w ten sposób, drugi raz, tego nie zniosę — mówię słabym głosem, bo tylko na taki ton jestem się w stanie zdobyć.

Ani żadnej rzeczy, która jego jestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz