Aries
Jednym z najgorszych uczuć po wybudzeniu się z popołudniowej drzemki jest dezorientacja, to zastanowienie, która jest godzina, dzień i rok. Jednak dziś, kiedy otwieram oczy po drzemce, prócz określeń czasowych zastanawiam się, gdzie ja u diabła jestem. Dopiero po chwili dokładnego analizowania mojego życiorysu przypominam sobie, że znajduję się w rezydencji Firivianów w jednym z ich pokoi gościnnych, który swoją drogą jest naprawdę bardzo ładny, a pościel, która mnie otula, jest milutka i ślicznie pachnie. Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu swojego telefony, ale zaraz przypominam sobie, że przecież zostawiałam go w torbie, która zaś znajduje się w samochodzie Lionela. Wzdycham zrezygnowana i w końcu odkrywam, po czym z dużą niechęcią spuszczam stopy na podłogę. Naprawdę mogłabym zostać tu na wieczność i najlepiej nigdy nie opuszczać tego wygodnego łóżka, ale mam przecież pod opieką Alexandra i tak już zapewne nadużyłam jego pomocy.
Boże święty jak mi głupio...
Przysnęłam w jego samochodzie z wycieńczenia, jak mogłam być tak głupia. Nie powinnam tego po sobie pokazywać, jak ja mu teraz spojrzę w oczy, albo jego tacie, przecież od na pewno wrócił już do domu, zwłaszcza, że za oknem panuje zmrok. Sięgam po swoje okulary znajdujące się na szafce nocnej zaraz obok łóżka. Nasuwam je na nos od razu widząc tysiąc razy lepiej. Przeczesuję włosy palcami, bo na pewno wyglądam teraz jakby uderzył we mnie piorun i podnoszę się z łóżka.
Stąpam po podłodzie niezbyt pewnie, bo przez panujące w pokoju egipskie ciemności jej nie widzę, a nie widzi mi się bliskie spotkanie z powierzchnią płaską. W końcu po omacku docieram do drzwi, które niezbyt pewnie rozchylam. Do moich zaspanych oczu dociera delikatne światło z korytarza, pomimo tego, że jest słabe i tak szczypie mnie w oczy, więc delikatnie je mrużę. Rozglądam się po holu i dopiero po chwili mój wzrok natrafia na stojącego niedaleko schodów chłopaka, czując się nieco pewniej wychodzę z pokoju cały czas patrząc na Lionela, którego widok nieco mnie zaskakuje, co prawda nie sam fakt, tego, że to jest, bo to przecież jego dom. Moją uwagę przykuwa jego ubiór. Zwykle widywałam Lionela ubranego elegancko, no może poza zajęciami sportowymi, ale tak każdy obrany był w ten sam zestaw, więc nic nadzwyczajnego, dlatego tak zaskakuje mnie widok bruneta w siwej bluzie z kapturem i czarnych spodniach dresowych. Wiedziałam, że ma w szafie takie ubrania, bo właśnie mam jedne z nich ma sobie, ale ten widok i tak jest co najmniej niecodzienny i muszę przyznać, że wygląda w tym wydaniu naprawdę dobrze.
Dopiero po chwili otrząsam się z tych myli i postanawiam się odezwać, nie wiem tylko co mam powiedzieć, a cisza panująca między nami jest niekomfortowa, więc nieco się waham.
— Emmm... cześć. — Skupiam wzrok na jego twarzy i widzę, że uważnie mi się przygląda, przez co nie odpowiada mi od razu.
Potrząsa głową i wraca spojrzeniem do mojej twarzy.
— Wyspałaś się?
Kiwam głową w odpowiedzi i już chcę się poprawić, bo przypominam sobie słowa taty na temat komunikacji niewerbalnej, ale nim zdążam otworzyć usta Lionel ponownie zabiera głos.
— W kuchni Linda zostawiła dla ciebie kolekcję, idź zjedz, a ja idę pobiegać.
No cóż to by wiele wyjaśniało jego strój. Nagle sobie o czymś przypominam.
Alexander...
— Gdzie Alexander?
— Shelia po niego przyjechała — odpowiada, a ja skinam głową, chociaż w mojej głowie od razu pojawia się czerwona lampka i oczami wyobraźni widzę już Shelię wypytującą mnie co robiłam u Firiviana.

CZYTASZ
Ani żadnej rzeczy, która jego jest
RomanceGdy Lionel Firivian dochodzi do nowej szkoły i na wstępie obraża ulubioną książkę Aries Gordon, ta dwójka zaczyna ze sobą konkurować. Liczne kłótnie i nieporozumienia doprowadzają do sporych problemów. Każde z nich jest skryte i żadne nie chce pokaz...