Lionel
Przekraczam próg drzwi wejściowych i od razu atakuje mnie mocne światło rozświetlające korytarz. Nieco dziwi mnie ten widok, bo jest już trochę po jedenastej wieczorem, więc zazwyczaj o tej godzinie jasno jest tylko na górnym piętrze. Rozglądam się po holu i już po chwili dostrzegam powód zapalonych świateł. Mój ojciec stoi na górze schodów i nie spuszcza ze mnie wzroku. Jego spojrzenie i postawa nie zdradzają kompletnie nic. Po chwili odwraca się na pięcie i kieruje swoje kroki w mrok korytarza.
To oznacza tylko jedno.
Spuszczam Merlina ze smyczy, przykucam przy nim i drapię po głowie, na co zwierzę macha wesoło ogonem. Wzdycham głęboko i przykładam czoło do jego łebka. Wtapiam palce w jego miękką sierść i rozkoszuję się ciepłem, jakie od niego bije.
Nie boli.
Trwam chwilę w tej pozycji. Merlin jest spokojny, bo wie, że tego potrzebuje, daje mi czas, jest ze mną. Odsuwam od niego czoło i drapię go za uszami. Podnoszę się z podłogi i ruszam schodami na górne piętro. Kieruję się wprost do skrzydła pracowniczego, a potem do gabinetu ojca.
Gdy przekraczam jego próg tata momentalnie podnosi na wzrok znad laptopa, zamyka go i splata palce na biurku. Zajmuję miejsce naprzeciw niego i opieram się o oparcie. Nie jest to zbyt eleganckie, ale mało mnie to teraz interesuje.
Tata przygląda mi się badawczo, analizując dokładnie każdy element mojej twarzy. Po chwilki wzdycha i w końcu zabiera głos.
— Gdzie byłeś? — pyta spokojnym głosem. Chciałbym w tym momencie móc wyczytać z jego twarzy cokolwiek, ale ona pozostaje neutralna, tylko w jego oczach błyszczy zmęczenie, które jest tam już kilka dobrych lat.
— Biegałem z Merlinem przy lesie — odpowiadam nie do końca szczerze.
— A potem?
I wtedy do mnie dociera.
Silva...
Mam ochotę zakląć siarczyście, ale tego nie robię. Wie, oczywiście że, wie. Mój ochroniarz zapewne zdawał mu raporty z miejsca mojego pobytu. Nosz kurwa!
Coś w oczach ojca się zmienia. Widzi, że już rozumiem o co mu chodzi.
— Jak nazywa się ta dziewczyna?
Milczę. Nie chce mu mówić o tej sytuacji. Aries okazuje się być zagadką, którą chcę rozwikłać, ale chce zrobić to sam. Wydawała się dziwna, a ja zbyt długo sam jestem zepsuty, by tego nie zauważyć. Nikt nie wpada w atak paniki po głupiej sprzeczce z bratem. A ten debil nie wyglądał dobrze. Ba! Wyglądał paskudnie. A ona, ona wydawała się zbyt przerażona tym wszystkim. Jeszcze muszę to wszystko przemyśleć i dokładnie przeanalizować.
Jedno wiem na pewno... Aries Gordon skrywa wiele tajemnic, a ja mam zamiar je odkryć.
— I tak się dowiem — zapewnia.
Zaciskam zęby z irytacji.
— Oczywiście, że się dowiesz i zrobisz to samo co z tym kretynem, z którym się pobiłem — wypalam nie mogąc się powstrzymać. — Chciałem być normalny, ale nie mogę, bo przez głupią bójkę odstąpiłeś od zawarcia umowy. Nie pozwalasz mi być normlany, pozwól mi sprawiać pozory bycia takim. Przestań sprawdzać osoby, którym pomagam bądź z którymi mam zatargi.
— Robię to dla twojego bezpieczeństwa. Ono jest dla mnie priorytetem. — Jego głos jest spokojny, zazdroszczę mu tego opanowania.
— Ta dziewczyna nazywa się Aries Gordon i jest siostrą tego dupa. Nic złego mi nie zrobiła.

CZYTASZ
Ani żadnej rzeczy, która jego jest
RomanceGdy Lionel Firivian dochodzi do nowej szkoły i na wstępie obraża ulubioną książkę Aries Gordon, ta dwójka zaczyna ze sobą konkurować. Liczne kłótnie i nieporozumienia doprowadzają do sporych problemów. Każde z nich jest skryte i żadne nie chce pokaz...