Rozdział X

43 2 16
                                    

Rozdział X
Lionel

Poniedziałkowy poranek przyprawia mnie o ból głowy. Stoję przed lustrem w garderobie ubrany w mundurek tej przeklętej szkoły. Biała idealnie wyprasowana koszula zapięta pod szyję i wpuszczona w beżowe spodnie, do tego zielono-szary krawat oplatający moją szyję, na to wszystko zarzucona zielona marynarka z delikatnymi szarymi wstawkami, a na lewej piersi wyhaftowane logo szkoły.

Moja twarz wygląda jeszcze gorzej niż w piątek. Wkładam na nos okulary przeciwsłoneczne, żeby chociaż trochę zakryć limo pod okiem. Dłonie obwinięte mam w bandaże, tak by obrażenia spowodowane moim atakiem nie rzucały się w oczy. Nawet jeśli ktoś już zauważy opatrunki, to zapewne weźmie je za skutki bójki.

Wychodzę z pomieszczenia, zabieram z biurka kluczyki od samochodu, a przy wyjściu z pokoju zarzucam na plecy plecak. Po zejściu ze schodów zachodzę do kuchni, w której napotykam mojego ojca. Siedzi przy wyspie kuchennej. Kiedy mnie zauważa podnosi głowę i mówi:

— Podejdź na chwilę.

Ściągam brwi zastanawiając się czego ode mnie oczekuje z samego rana, ale zgodnie z jego poleceniem podchodzę do niego i zajmuję wolne miejsce na krześle barowym. Tata obraca w moją stronę laptopa i naciskając spację odtwarza filmik. Przez chwilę mrużę oczy zastanawiając się co to takiego, ale, gdy rozlegają się dopingi i krzyki, a na ekranie wyświetla się scena z piątkowej imprezy na plaży. Odwracam wzrok od wyświetlacza, zatrzymuję filmik, bo nie mam najmniejszej ochoty tego oglądać. Tata zabiera laptopa i przygląda mi się uważnie.

— Skąd to masz? — pytam w końcu, bo on chyba nie ma zamiaru odezwać się pierwszy.

— Różne rzeczy trafiają do Internetu synu, wystarczy tylko trochę poszukać.

Milczę.

— Ten chłopak to syn Treyvona Gordona, miałem zamiar zawrzeć z nim współpracę, ale chyba rozumiesz, że po czymś takim zmieniałem zdanie. — Unoszę brew, a tata kontynuuje. — Chcę żebyś wiedział, że to i tak niska kara za coś takiego, ale nie chciałem robić temu chłopakowi większych problemów. — Pauza. — Zastanawia mnie jednak pewna rzecz.

— Jaka? — pytam z obojętnością.

— Domyślam się, że jakoś sprowokowałeś tego chłopaka.

Nie odzywam się, więc tata przygląda mi się z rosnącą z sekundy na sekundę intensywnością. Kiedy wiem, że nie odpuści wzdycham i odpowiadam:

— Jacyś chłopacy opowiadali mi trochę o każdym z uczniów, a o nim powiedzieli, że zaliczył w szkole każdą laskę, więc spytałem, czy Aries też zaliczył, ale na moje nieszczęście okazała się jego siostrą.

Twarz taty nie zdradza absolutnie żadnych emocji.

— A skąd ty znasz tą dziewczynę? — dopytuje.

— Jest przewodniczącą szkoły i oprowadzała mnie po niej, ale była tak strasznie irytująca, że cudem z nią wytrzymałem.

W oczach mojego taty dostrzegam lekki zawód.

— To w żadnym stopniu nie upoważnia cię do tego, by rozsiewać plotki na jej temat, nawet jeśli coś takiego miałoby miejsce, to ty nie jesteś upoważniony do tego, by to komentować. — Robi krótką przerwę, przeciera twarz dłonią. — Przemyśl swoje zachowanie i wyciągnij z niego wnioski, ale teraz jedź do szkoły, bo się spóźnisz.

Wstaję z miejsca, chwytam butelkę wody i ruszam do wyjścia.

Jednak nim zdążę przejść przez próg dobiega mnie głos taty:

Ani żadnej rzeczy, która jego jestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz