Lionel
Przyglądam się sunącemu po kartce ołówkowi. Rysunek jest na wstępnej fazie tworzenia, ale coraz bardziej zaczyna przypominać szminkę. Postanowiłem uwiecznić na szkicu moje wczorajsze wspomnienie. Aries Gordon sama dała mi kolejny pretekst do tego, by nieco się do niej zbliżyć i dowiedzieć się czegoś.
Moment, kiedy wróciłem do taty, był chyba równie śmieszny, co ten, kiedy Aries zorientowała się, że nie chce jej pocałować, tylko wziąć od niej szminkę, przyznam szczerze, że zrobiłem to z premedytacją. Tata patrzył na mnie z niezrozumieniem widząc ślad po szmince dobrze wiedząc, że nie mógłbym jej dotknąć. Niemniej jednak warto było zobaczyć, jak dziewczyna się zawstydza i rumieni. Zaisty widok nie powiem.
Kończę rysunek, podnoszę go i zdmuchuję proch grafitu. Opakowanie lekko wysuniętej szminki prezentuje się wyśmienicie. W końcu zaczęła wracać mi wena do rysowania i chyba niestety pewna osoba miała z tym coś wspólnego.
Wyciągam z sztufady biurka taśmę klejącą i przyklejam rysunek nad biurkiem. W rogu obrazka widnieje mój podpis z dwa datami.
Lionel Firivian
16.09.2022 r.
17.09.2022 r.Ta druga to ta dzisiejsza, a ta pierwsza tłumaczy do czego nawiązuje rysunek. Odchylam się na krześle przymykając powieki i wyginam palce i nadgarstki, które nieco mi zdrętwiały.
Moją ciszę zakłóca tylko ćwierkanie ptaków za oknem, które otworzyłem, bo dzisiejsza pogoda naprawdę dopisuje, a słońce rozświetla mój pokój. Mam też zadziwiająco dobry humor jak na mnie, co chyba związane jest z wczorajszym sukcesem.
Niestety dobry nastrój znika równie szybko co się pojawił, kiedy schodzę na dół z zamiarem wyjścia do ogrodu. Moją uwagę przekłuwają dochodzące z salonu męskie głowy. Jeden z nich bardzo łatwo rozpoznaje, bo należy on do mojego taty, niestety drugiego nie mogę przypasować do żadnej twarzy.
Marszczę brwi i ruszam w kierunku salonu. Kiedy staję w progu pomieszczenia zamieram. Serce zaczyna bić ze zdwojoną siłą, a do głowy napływa fala wspomnień. Nie powinienem być zaskoczony, bo tata uprzedzał mnie o jego wizycie.
Mężczyźni wyczuwając moją obecność przestają się śmiać i odwracają w moim kierunku.
— Dzień dobry — pierwszy odzywa się tata i zerka na zegarek oplatający jego nadgarstek. — Wstałeś już?
Nie odpowiadam. Stoję jak posąg w progu nie wiedząc co ze sobą zrobić i co powiedzieć. Przez cztery lata udawało mi się unikać tego człowieka jak ognia. Zawsze jak do nas przyjeżdżał jeszcze w Filadelfii, to ja akurat miałem coś ważnego do załatwienia poza domem. A teraz przez swoje niedopatrzenie wpatruję się tępo w Normana Wildera, siedzącego na kanapie w moim domu.
— Lionel? — tata wyrywa mnie z otępienia.
Odchrząkuję i potrząsam delikatnie głową.
Skup się.
Zerkam na swój zegarek i ponownie patrzę na tatę.
— No jakoś z trzy godziny temu — odpowiadam, z jakąś dziwną gulą w gardle.
— Norman przyjechał godzinę temu, nie słyszałeś, jak wracaliśmy?
Kręcę głową.
— Rysowałem — odpieram. — Widocznie byłem na tyle pochłonięty, że nie zwróciłem uwagi.
Trwa chwila ciszy, a ja zastanawiam się czy to dobry moment, by stąd wyjść i zabrać Merlina na dłuższy spacer, bo chyba siedzenie w ogrodzie w takiej sytuacji, to nienajlepszy pomysł.

CZYTASZ
Ani żadnej rzeczy, która jego jest
RomanceGdy Lionel Firivian dochodzi do nowej szkoły i na wstępie obraża ulubioną książkę Aries Gordon, ta dwójka zaczyna ze sobą konkurować. Liczne kłótnie i nieporozumienia doprowadzają do sporych problemów. Każde z nich jest skryte i żadne nie chce pokaz...