Rozdział 17.

208 9 1
                                    

Wyszłam ze swojego gabinetu i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia. Poprawiłam ręką włosy, bo chciałam w miarę dobrze wyglądać i wyszłam z budynku. Przechodząc przez drzwi uderzyłam w sylwetkę, na którą od razu spojrzałam. Matthew spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, widocznie będąc zdziwony, że wychodziłam tak wcześnie.

Tego dnia umówiłam się z Fabianem na spacer. Po naszej nocy wiele się zmieniło, a ja musiałam coś z tym zrobić. Nie zamierzałam uciekać od tych minimalnych uczuć, które zaczynałam czuć. Na dodatek słowa Harveya dały mi dużo do myślenia, bo w pierwszej chwili pomyślałam, że on sam coś poczuł, lecz po głębszej analizie zwątpiłam to, nawet nie wiedząc dlaczego.

Zależało mi, by spotkać się z nim i wyjaśnić sobie dość wiele rzeczy. Po prostu nie chciałam, by tak dłużej to wyglądało. Musiałam zdecydować, czy byłam gotowa na to, by zacząć się z nim spotykać na poważnie czy zakończyć to, co nas łączyło na zawsze. Ale to od niego wszystko zależało, bo ja byłam gotowa się dostosować do decyzji, jaką chciałam, by podjął. Pytanie było czy on też był na to gotowy.

- Wychodzisz już? - spytał mnie mężczyzna, unosząc brew. Uśmiechnęłam się, próbując wyjść na niewinną, choć średnio mi to wychodziło. Nie chciałam też, by był na mnie zły.

- Wypadło mi coś - wzruszyłam ramionami. Matthew uniósł kącik ust, a następnie wskazał głową na granatowego bentleya. Ochrząknęłam, wiedząc dobrze, że musiał się zorientować, że ten samochód należał do bruneta.

- Zabezpieczcie się przynamniej - powiedział pod nosem, na co ja zaskoczona na niego spojrzałam - Nie mam zamiaru wysyłać cię na razie na macierzyńskie - dodał, a ja od razu otworzyłam usta, próbując się jakoś wytłumaczyć. Nie zdążyłam, gdyż Mision parsknął pod nosem, mijając mnie i wchodząc do swojego biura.

Stałam jeszcze kilka sekund, nie mogąc uwierzyć w słowa szefa, lecz po chwili się ogarnęłam i ruszyłam w stronę samochodu. Wsiadając do niego od razu spojrzałam na Fabiania, który wyglądał na bardzo zdenerowanego. Zanim zwróciłam na to uwagę, nachyliłam się nad jego twarzą i delikatnie pocałowałam bruneta. Nieco zaskoczony oddał pocałunek, ujmując mój policzek. Całowaliśmy się jeszcze dłuższą chwilę coraz zachłanniej, ale po jakimś czasie odsunęłam się od mężczyzny, dalej będąc dość blisko niego.

- Stało się coś? - zapytałam go, widząc, jak nadal był zdenwrowany. Ciemnooki ochrząknął i odwrócił wzrok, unikając mojego - Fabian - mruknęłam do niego, chcąc wiedzieć, co się stało.

- Nie zaprzątaj sobie tym głowy - odparł po dłuższej chwili. Prychnęłam na jego odpowiedź - To nic takiego - dodał, choć widziałam przecież, że był poddenerwowany.

Odsunęłam się od niego, gdy coraz bardziej zaczął unikać mojego wzroku. Mimo tego westchnęłam ciężko i oparłam się o fotel, nie chcąc na niego naciskać. Byłam pewna, że jeśli to w jakikolwiek sposób chodziło o mnie to powie mi to z czasem. Teoretycznie nie znałam go na tyle, bym mogła dać sobie uciąć głowę za to, ale uważałam, że to, co wydarzyło się między nami przez ostatni miesiąc sprawiło, że mówiłby mi trochę więcej rzeczy, a szczególnie byłby ze mną szczery.

Byłam uspokojona nieco, ale i tak miałam pewne dziwne myśli, które chodziły mi po głowie. Może chodziło to o kolejne artykuły, które ocenieły Fabiana, a może i coś gorszego. W końcu był znaną osobą, a ja nie byłabym zdziwiona, gdyby takie rzeczy go zmartwiły.

Po jakimś czasie byliśmy już przy parku. Wyszliśmy z auta i w ciszy uśmiechnęliśmy się do siebie i weszliśmy do parku, bliżej do siebie podchodząc. Weschnęłam, bardziej otulając się czarną kamizelką. Lubiłam jesień i lubiłam bardzo wtedy spacerować po parku, zbierając przy tym kolorowe liście.

My two faces Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz