Rozdział 27.

156 9 3
                                    

Lubiłam czuć usta Harveya na swoich. Był to inny rozdział pocałunków. Miałam ich wiele w swoim życiu, ale zdecydowanie z nimi były to te najlepsze. Pocałunki były tymi rzeczami, które się raczej pamiętało jeszcze bardzo długi czas. Wiedziałam, że takie zbliżenia z brunetem będę pamiętać w dobry sposób. Nie dość, że każdy pocałunek z jego osobą był wypełniony uczuciem to na dodatek czułam przyjemność fizyczną oraz emocjonalną.

– Tęskniłam – szepnęłam do niego, opierając swoje czoło o jego – Strasznie tęskniłam – dodałam, przymykając powieki, czując nadal jego palce wplecione w moje włosy.

Nie odpowiedział na moje słowa, lecz uważałam, że tęsknił za mną tak, jak ja za nim. Mogłam się mylić, ale szansę na to były prawie zerowe. Staliśmy w ciszy, dokładnie nie wiedząc, co zrobić. Przynajmniej ja miałam takie odczucia. Nie chciałam, by ta chwila mijała, ale znowu z drugiej strony wiedziałam, że musieliśmy w końcu zdecydować na czym staliśmy. Ta decyzja bardziej była kwestią mężczyzny. Ja byłam pewna, że chciałam zejść się z nim i tworzyć na nowo nasze wspólne życie. Nie przyjmowałam raczej takiej wiadomości, że Fabian mógł zrezygnować z nas. Naprawdę w to nie wierzyłam, bo poniekąd wiedziałam, że ciemnookiemu zależało na naszej relacji. I nawet nie było mowy, by tak szybko z niej zrezygnował.

– Przyjadę do ciebie w któryś dzień po pracy – zaczął, lekko się odsuwając ode mnie. Zagryzł wargę, patrząc na moje usta – Muszę to sobie jeszcze wszystko przemyśleć i porozmawiamy, gdy oboje będziemy na to gotowi, dobrze? – zapytał, ujmując moje policzki i gładząc kciukami ich skórę.

– Jasne, rozumiem – pokiwałam głową, lecz nie umiałam ukryć tego, że byłam tym faktem zawiedziona.

– Do zobaczenia, promyczku – pożegnał się ze mną, całując moje usta ostatni raz, a następnie czoło. Motyle pojawiły się od raz w dole brzucha, gdy poczułam jego wargi w tamtych miejscach.

Odszedł, zostawiając po sobie ten diabelsko ładny zapach i wszedł do budynku. Przez okno mogłam zobaczyć, jak podszedł do Loli, całując ją w czoło i odpowiadając jej na pytanie, które chyba mu zadała. Dziewczynka ucieszyła się, gdy mężczyzna pokiwał potwierdzająco głową, a następnie zerknęła w moją stronę, nie ukrywając wcale tego, że mnie widziała. Pomachała w moją stronę energicznie ręką, czym z niemałym szokiem odpowiedziałam tym samym. Później odwróciła się w stronę Katrin, która najwyraźniej skarciła ją za to, że je wydała, na co zachichotałam.

Westchnęłam i odwróciłam się plecami do ogromnych okien i patrzyłam na miasto. Cała restauracja znajdowała się na lekkim wzgórzu, przez co miałam idealny widok na poszczególne, wysokie budynki. Odetchnęłam, czując spokój, który ogarnął moje ciało. Kątem oka zerknęłam na barierkę i ponownie zmarszczyłam brwi, widząc opakowanie czerwonych marlboro. Widocznie Fabian zapomniał ich wziąć.

Coś mnie podkusiło, by zapalić, lecz rzadko to robiłam i starałam się to ograniczać do minimum. Akurat wtedy miałam na to dziwną ochotę, a że obok papierosów leżała zapalniczka to skorzystałam. Wyciągnęłam jednego, trzymając paczkę dwoma palcami i odpaliłam go. W momencie, gdy nikotyna znalazła się w moich płucach, poczułam wolność. Już wiedziałam, co inni w tym widzieli. Czuli się wolni, jakby z dymem odchodziły wszystkie ich problemy. Zaciągnęłam się kolejny raz, delektując się tym ostrym posmakiem.

Pyszności.

                                       ***

Przeczesałam blond włosy palcami, a następnie spięłam je spinką. Poprawiłam biały kombinezon z długim rękawem i usiadłam na kanapie. Ręce nieprzyjemnie mi się pociły, dlatego cały czas pocierałam je o materiał ubrania. Patrzyłam w zegar, odliczając sekundy do równej czternastej, wiedząc, że o tej właśnie godzinie miał się zjawić u mnie w mieszkaniu Fabian, by ze mną porozmawiać.

My two faces Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz