Rozdział 23.

172 9 1
                                    

– Boję się – mruknęłam do bruneta, gdy pakowaliśmy walizkę. Mężczyzna zaśmiał się na moje słowa, chowając nasze rzeczy do bagażnika, gdy ja zajęłam miejsce w jego aucie po stronie pasażera.

– Nie przesadzaj, nie będzie raczej aż tak źle – odpowiedział Fabian, siadając obok mnie. Posłałam mu spojrzenie, które mówiło wszystko za siebie, na co się uśmiechnął – Molly, spokojnie. Jeśli mnie nie polubią to po prostu wrócę do Manhattanu, by nie robić problemu – wzruszył ramionami, conamniej tak, jakby myślał o takiej sytuacji.

Westchnęłam, opierając się o oparcie. Oczywiście wiedziałam, że go polubią. To było bardziej, niż pewne, ponieważ moi rodzice zawsze uważali, że dla mnie odpowiednią osoba będzie zamożny, starszy mężczyzna, który umiałby dać mi każdą rzecz, jeśli tylko w grę wchodziły pieniądze. Poniekąd rozumiałam ich zdanie na ten temat, ale z drugiej strony uważałam, że nie myśleli tak, jak powinni byli myśleć. Byłam w końcu ich dzieckiem i sądziłam, że chcieli dla mnie prawdziwej miłości.

Widocznie myliłam się, co do ich poglądów.

Podróż minęła spokojnie i dość szybko. Najpierw pojechaliśmy na lotnisko, a później polecieliśmy do Londynu, lądując na lotnisku niedaleko mojego rodzinnego domu, z którego taksówką pojechaliśmy do moich rodziców. W sekundę zaczęłam się spinać, gdy przed oczami przeleciały mi wspomnienia sprzed kilku lat. Nie lubiłam wracać do tego, jakie życie miałam w rodzinnym mieście. To był jeden z głównych powodów, dlaczego wolałam Manhattan. Tam miałam o wiele lepsze wspomnienia, które mogłam dobrze wspominać, niż z Wielkiej Brytanii.

– Ani trochę się nie stresujesz? – zapytałam Fabiana, siedząc w taksówce. Uśmiechnął się lekko, podziwiając główne ulice stolicy.

– Nie ma czym – wzruszył ramionami, a mnie jego nastawienie bardzo zdziwiło – Zrobię wszystko, byśmy miło spędzili ten czas i obiecuję, że na pewno będzie fajnie – dodał, gładząc swoją dłonią moją. Ścisnął mi ją, dodając otuchy, przez co uśmiechnęłam się.

– Mówiła ci coś o mnie twoja mama, gdy się z nią widziałam? – zapytałam go po dłuższej chwili ciszy, zerkając na niego. Chwilę przyglądałam się mu, jak ze skupieniem patrzył na wszystkie budynki, jakie były w Londynie. Wyglądał dobrze, bardzo dobrze i aż tak dobrze, że robiło mi się ciepło. A czarny golf, do tego srebrny naszyjnik z małym krzyżykiem tylko pogarszał sprawę.

– Pytała o ciebie mnóstwo, choć i tak wiem, że zdążyła już znaleźć cię na wszystkich mediach społecznościowych – odparł z przekąsem, sprawiając, że zaśmiałam się pod nosem.

Resztę drogi przejechaliśmy w miłej ciszy. W momencie, w którym z samochodu zobaczyłam swój dom, zrobiło mi się słabo. Nawet nie chodziło o to, że mogli nie zaakceptować Fabiana, tylko o to, że nie lubiłam wspominać i rozmawiać o tym, co robiłam i jak moje życie wyglądało, gdy tam mieszkałam. Było kompletnie inaczej niż tam, gdzie teraz mieszkałam. W Manhattanie czułam się sobą, czułam się wolna i tak dobrze. A w Londynie było kompletnie inaczej.

Lubiłam przyjeżdżać do rodziców, bo zazwyczaj dobrze spędzałam z nimi czas. Byłam już dawno dorosła, ale dalej czułam się, jak miała dziewczynka, gdy tylko się z nimi widywałam. Ogromnym minusem był ten ogromny dom, w którym wcale nie czułam się komfortowo. Było to dziwaczne, ale miałam powody, by tak się nie czuć. Na dodatek nie miałam też za bardzo dobrych wspomnień z tamtego miejsca, dlatego nie lubiłam być w Londynie, a jedynym powodem, dlaczego rzeczywiście tam jechałam, jednocześnie sprawiając, że wychodziłam ze swojej strefy komfortu byli moi rodzice.

– Córeczko! – krzyknęła moja matka, wybiegając z domu, gdy tylko wysiedliśmy z taksówki. Bardziej się spięłam, bojąc się, że jednak mogła nie polubić bruneta, szczególnie, że nie wiedziała, że miał przyjechać ze mną – O! Przyjechałaś z kolegą – zauważyła, lekko się uśmiechając.

My two faces Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz