część 60

261 6 1
                                    

- czy ktoś wie co się dzieje z  Yoongim? - pytam

- my myśleliśmy że ty coś wiesz! On zamknął się w sobie i nie dopuszcza nikogo do siebie. Coś się po między wami stało? - spojrzałem się na Hoseok'a który był pewny tego że coś wiem.

- nie, nic się nie stało. Ja też jestem zdziwiony jestem wręcz zaskoczony jego zachowaniem.  A jak mu coś się stało?- spanikowany zacząłem bawić się swoimi palcami. -spojrzałem się na zewnątrz gdzie dostrzegłem Yoongiego. - czekajcie widzę go - wybiegłem z domu prosto do ogrodu. Wbiegłem w ramiona mojego narzeczonego który zaskoczony odsunął mnie od siebie.

- Yoongissi co się z tobą dzieje! Skarbie spójrz na mnie! - dotknąłem jego polika zaledwie opuszkami palców. Chłopak odsunął się ode mnie 

- nie dotykaj mnie! - wrzasnął obsuwając się ode mnie.

- co ty robisz? Spójrz się na mnie. Skarbie jestem tutaj. -  byłem bardzo zaniepokojony

- j-jaa boże z nienawidzisz mnie. - nigdy go w takim stanie nie widziałem. Dlatego nie wiedziałem jak z nim postąpić..

- skarbie, dlaczego nie chcesz bym cię dotknął?

- proszę abyś  mnie nie zostawił.

- nie ma rzeczy by mogła nas rozdzielić albo zmienić moje uczucia do ciebie. - delikatnie ale z  wyczuciem wziąłem go w swoje ramiona.

- ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem. - zapłakał.

- chodź skarbie, usiądziemy - ponagliłem go. Chwile później usiedliśmy na ławce którą zrobiłem dla siebie i moich członków rodziny.

- on, dowiedział że jestem  gejem i  wykorzystał to.

- kto!

- mój o-ojciec on tydzień temu  zaprosił mnie do siebie by pogadać ze mną al...

- nic już nie mów. Tylko się przytul.

- kocham cię i nie chce cię stracić. - zasmarkał.

- zapytam cię o coś, a jeżeli to prawda to pokiwaj głową. Czy on cię wykorzystał seksualnie. ?

Na moje słowa od razu pokiwał głową. Wściekłem się i to cholernie. Mój narzeczony będzie miał traumę do końca życia a ja nie zauważyłem jego bólu

- jesteś zły? - spojrzałem na niego trochę zmieszany. Jednak po chwili zaprzeczyłem.

- nie skarbie, nie jestem. Kocham cię a  teraz chodźmy się położyć. - uśmiechnąłem się zachęcająco po czym chwyciłem go za  dłoń którą lekko ścisnąłem i pomacałem lekko opuszkami palców .

Chwilę później byliśmy w salonie chłopak od razu się położył a ja usiadłem obok niego. Przykryłem go po czym swoimi opuszkami palców przejechałem po jego czole by zgarnąć jego długie włosy.

Jego oczy powoli się zamykały a mnie przyszło niewyjaśnione wkurwienie.

- kocham cię i nie dam ci krzywdy zrobić, chociaż już to zrobiłem. - cmoknąłem go lekko w usta, a na czole zostawiłem dłuższy pocałunek. Ostatni raz spojrzałem na niego i wyszedłem z pokoju zostawiając Śpiącego ukochanego.

Zwaliłem z  siebie kapcie po czym od razu chwyciłem kurtkę  buty założyłam od razu po rzuceniu na całą kuchnie kapci.

- Jimin! Gdzie jedziesz? - usłyszałem krzyk JungKooka

- wsiadaj i nie pytaj - warknąłem. Wykonał moje polecenie. Już po chwili byliśmy w  drodze do domu tego skurwesyna.

- Jimin! Powiedz coś! Wyskoczyłeś jak torpeda gubiąc kapcie i nic nie chcesz mówić.

- dowiesz się na miejscu. - mrugnąłem.

- w porządku, nie będę  pytał więcej. Ale powiedz mi tylko czy daleko jedziemy?

- jeszcze chwilka, to ci musi wystarczyć. - wjechałem w Alejkę w której jest dom ojca mojego narzeczonego. Chwilę później wjechałem na posesję domu.- poczekaj tutaj. Nie chcę by coś ci się stało! -pokazałem palcem by został po tym gdy wyszedłem z samochodu nie zamykając go.

Zadzwoniłem do drzwi. Jednocześnie waląc w drzwi.

- do cholery kto tak wali - drzwi zostały otworzono a  w nich stanął mężczyzna którego dobrze znałem. Już kiedyś przyszedł do mnie do kawiarni z pretensjami że mam mu syna oddać. Nie hamowałem się od razu dostał prawego sierpowego.

- dzień dobry, miło pana znowu widzieć. Jak tam zdrówko? I świadomość  że zgwałcił pan własnego syna ? Pytam wściekły.

- bo to pedały a pedały trzeba tępić.

- najwyraźniej ty nim też jesteś skoro wkładałeś do dupy. - wrzasnąłem na co mężczyzna rzucił się na mnie. Mężczyzna był naprawdę silny, ale nie miał przemyślanych ciosów. Uderzał bo wiedział gdzie ale nie wiedział że trzeba je przemyśleć. Dlatego mi było łatwo trafiać w jego  czułe miejsca. Lewa ręka prawa ręką  i tak po kolei prawa noga lewa nowa.

I tak w  kółko.

Nagle poczułem czyjeś ręce na moim ramieniu.

- Jimin, dlaczego bijesz ojca Yoongiego?

- zamknij się i dzwon na policję. - warknąłem.

- dobrze, już dzwonię.

Przykucnąłem przed mężczyzną. Który zwijał się z bólu.

- co! Mój synuś nie umie się sam obronić? Śmieszny śmiać.

- może i nie umie, ale ma kogoś kto zrobi to za niego. Uwierz mi. Gdybym dowiedział się tego tydzień temu. Już byś wąchał ziemię od spodu.

- śmieciu.

- pysk, radzę ci. Abyś przyznał się do winy bo zrobię tak abyś ty był rucha by w dupę a uwierz mi to może zaboleć. - sprzedałem mu ostatniego sierpowego
Po czym wstałem.

I oczepałem swoje spodenki.

-  dzień dobry pod komisarz  Baehyung Lee i Joseph Smith  proszę powiedzieć dlatego pan zaatakował tego pana?

- pana? Na pana trzeba sobie kurwa zasłużyć. Ten śmiać tydzień temu zgwałcił swojego syna. Bo dowiedział się że jest gejem! - wrzasnąłem na co  jeden  policjantów podszedł do leżącego i zakuł go

- bo to śmieć, a  takich trzeba ruchać w  dupę. Jebane śmiecie.

- zabierz go Joseph.

- robi się.

- a pana prosił bym aby przyjechał na komisariat.

- przyjadę  tak szybko jak się da.

- do zobaczenia.

Po odjechaniu radiowozu oparłem się o samochód po czym westchnąłem

- Jimin? Czy to prawda że on zrobił to Yoongiemu? - spojrzałem na Jungkooka który był  zmartwiony  stanem Yoongiego.

Bad Boy ( YoonMin) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz