- Hej Jimin wstań. - poczułem lekkie szturchanie. Otworzyłem oczy po czym obróciłem się w stronę stojącego Hoseok'a.
- Hmm... - mrugnąłem powoli siadając.
- wszystko w porządku? Dlaczego śpisz w salonie na kanapie ? - zapytał
- przyszedłem tutaj o piątek po tabletki i nie mogłem iść na górę . Chciałem odpocząć. - odpowiadam niemrawo.
- rozumiem, a teraz proszę wstań. Zaraz będzie obiad. - uśmiechnął się do mnie
- pomożesz mi się wykąpać? - zapytałem. Pewny że to zrobi.
- pewnie, chodźmy. - chwycił mnie pod rękę po czym pomógł mi wstać.
- czuje się jak kobieta w ciąży. - zaśmiałem się.
- nie chciał byś - weszliśmy do łazienki po czym zacząłem się rozbierać. - nie wstydzisz się?
- nie mam czego się wstydzić czym sam jesteś obdarowany.
Rozebrałem się do naga po czym wszedłem do gorącej wody którą przygotował Hoseok.- jak się czujesz? Wiem że operacje miałeś dwa dni temu i powinienem się tobą zaopiekować.
- nie powinieneś, w ogóle nie powinienem tutaj być.
- tu jest twoje miejsce. I masz tutaj być nie ważne czy jest dobrze czy źle. Razem przetrwamy to wszystko.
W miarę możliwości wykąpałam się po czym wyszedłem z wanny. Przykryłem się po czym zakryłem się ręcznikiem.
- o patrzę ci rany. - chłopak przyniósł moje rzeczy które miałem w torbie.
Opatrzył mi ranę tak jak potrafił. Chociaż go trochę nakierowałem.
Wszedłem do salonu już wykąpany i opatrzony. Panował tutaj duży Haos zwłaszcza że w pomieszczeniu jest dziecko.- możesz uciszyć syna? Jimin jest chory niech odpocznie.
- bo co?
- bo może to jego dom u on może wypierdolić ciebie i twoja żonkę? Po za tym dlaczego ona się tu wprowadziła bez naszej wiedzy, bez wiedzy pana domu ?
- to chyba oczywiste że mąż z żoną mieszkają razem.
- to wyprowadź się a nie twoja żona truje dupę.
Nie wtrącając się usiadłem przy stole.
Ciężko mi było siedzieć z moim byłym ukochanym gdy wiesz że on teraz ma żonę i dziecko chociaż drugie w drodzę.
- na dodatek będzie trzeci pasożyt do wyżywienia! - warknął JungKook
- kto?
- nie wiesz? Twoja żoneczka jest w ciąży.? - roześmiał się.
Zaczyna się. W tamtym momencie poczułem silny ból w klatce piersiowej.
- Jimin, nie jaki Taemin dzwonił - taehyung podał mi telefon po czym usiadł obok mnie.
- Hoseok co robił w łazience? - pyta
- kąpał mnie. - mrugnąłem.
- widzieliście jego sprzęt boże aż mu zazdroszczę - krzyknął rozbawiony.
- Hobiasz ty zboczeńcu gdybym wiedział to bym cię nie poprosił wróciłem do telefonu w którym było widać ikonkę nieprzeczytanych wiadomości.
*Taemin*: Jimin jak się czujesz?
*Ja*: dobrze jednak mogło by być lepiej. ☺
*Taemin*: zaraz zadzwonię!
I jak napisał tak zrobił. Dzwonek telefonu rozbrzmiał w pomieszczeniu. A ja sam uśmiechnąłem się lekko.
- słucham?
- Jimin jest sprawa!
- ty jebany cymbale on miał operację.
- nie słuchaj go! Przenocujesz mnie?
- pewnie wpadaj.
- mogę spać z tobą?
- nie będziesz ze mną spać, jedynie na podłodze! - zarechotałem.
- w porządku. Będę popołudniu.
- narazie.
- co chciał? - spojrzałem na taehyunga którego aż ciekawość zżerała.
- czy go przenocuje. Mam nadzieję że nie macie nic za złe jak to zrobię? - pytam na co zaprzeczają.
- obiad gotowy. - Jin położył na stół gorący garnek po czym usiadł obok swojego narzeczonego.
- smacznego. - posłał mi promienny uśmiech po czym nałożył każdemu po kolei.
- Jimin tylko ostrożnie. Gorące jest - szepnął mi do ucha Hoseok.
- spokojnie, ja wiem
- Jimin, co robiłeś przez ten czas gdy cię nie było?
- a byłem ochroniarzem Jung'a.
- wiesz że naprawdę cię przepraszam?
Pokręciłem głową. Po czym odpowiedziałem.
- nie musisz przepraszać miałeś dość więc miałeś też prawo się na mnie wściec.
- nie miałem prawa, to twój dom którego kupiłeś. Za swoje własne pieniądze więc nie powinienem cię wyrzucać i to ty powinieneś nas wyrzucić.
- ale tego nie zrobiłem. Żyłem ze świadomością że wy macie dach nad głową!
- a tak po za tym dlaczego płacisz za rachunki. Tu nie mieszkając!
- to mój obowiązek.
- Su możesz uspokoić swoje dziecko? Chcemy rozmawiać na spokojnie.
- tak, oczywiście.
CZYTASZ
Bad Boy ( YoonMin)
RomanceMin Yoongi szkolny podrywacz i Park Jimin szkolna klusia. dobre połączenie? kto wie to się okaże.