Łukasz: no chodź do mnie,przećwiczymy to
Marek: czekaj ale będziemy pisać do siebie przez cały czas?
Łukasz: no chyba kurwa coś nie tak by było xd
Marek: no właśnie ale ja pierwszy się do ciebie nie odezwę
Łukasz: dobrze księżniczko zrobię to pierwszyŁukasz: ulżyło?
Marek: teraz tak i widzisz tym pokazujesz,że ja miałem rację bo ty odezwałeś się pierwszy
Łukasz: tak tak wierz sobie w co chcesz
Marek: ale mam rację
Łukasz: nie ale jeśli tak myślisz to tak myśl
Marek: teraz by wypadało żebyś mnie przeprosił i klęknął przede mną na kolana z bukietem róż
Łukasz: pierścionek też ci kupić?
Marek: od razu dzieci sobie zróbmy
Łukasz: możemy spróbować
Marek: nie wkurwiaj mnie
Łukasz: dobra skończmy już tą szopkęBrunet podszedł do mnie i chwycił za rękę.
Łukasz: o widzisz ,właśnie tak
Marek: mhm
Łukasz: nie rumień się tu teraz tylko wstawaj ,trzeba tu ogarnąć
Marek: ty zmywasz
Łukasz: no chyba jakiś żart
Marek: niee
Łukasz: teraz miała być twoja kolej
Marek: mieliśmy się nie kłócić
Łukasz: no tak
Marek: to łaskawie odpuść i umyj te naczynia
Łukasz: okej niech będzie
Marek: idę do sklepu
Łukasz: sam?
Marek: tak,dobrze słyszałeś, sam ,bez ciebie, może z Erykiem
Łukasz: nigdzie nie wychodzisz już beze mnie
Marek: a co? Zazdrosny jesteś?
Łukasz: nie, po prostu masz zakaz i tyle
Marek: od kiedy jesteś moim ojcem co!?
Łukasz: od terazChłopak podszedł do mnie i namiętnie pocałował po czym spojrzał mi w oczy.
Łukasz: kiedy ty zrozumiesz,że cię kocham
Marek: ja to wiem
Łukasz: a ty mnie kochasz?
Marek: ...
Łukasz: ?
Marek: tak ,kocham
Łukasz: dobra leć
Marek: żartowałem tylkoWidziałem smutek w oczach chłopaka. Było mi wstyd za te słowa, nie chciałem tak powiedzieć, a z drugiej strony to już nie wiedziałem czy go kocham czy nie. Wyszedłem z domu w stronę jakiegoś sklepu . Hm może biedra albo Lidl, Łukasz lubi chodzić do Lidla. Wszedłem do mankietu i kiedy miałem już brać wózek sklepowy wpadłem na jakiegoś chłopaka.
Marek: Eryk?
Eryk: oo Marek,jak tam
Marek: jakoś
Eryk: jak z Łukaszem
Marek: dobrze
Eryk: przecież widzę, że nie
Marek: dobra nie ale daj spokój i nie drąż tematu
Eryk: uspokój się Maruś
Marek: odejdź
Eryk: jak? Jestem na zakupach w tym samym sklepie co ty
Marek: to idź do innego
Eryk: w innym nie ma tego co potrzebuję
Marek: to czego potrzebujesz ?
Eryk: ciebie
Marek: na twoim miejscu darowałbym sobie te głupie żarty
Eryk: ja nie żartuje
Marek: wolałbym jednak żebyś żartował
Eryk: no cóż, nie zawsze można mieć wszystko tak jakby się chciało
Marek: właśnie widzę
Eryk: dobra idź na te zakupy jak się tak spieszysz, pa
Marek: paMinąłem się z nim tylko ,kupiłem co potrzebuję i wróciłem do domu. Łukasz siedział na kanapie i coś oglądał.
Marek: co oglądasz?
Łukasz: nie wiem jakiś film
Marek: umyłeś naczynia ?
Łukasz: a nie widzisz
Marek: z tobą już się nie da pogadać nie,a niby ja robię za panienkie
Łukasz: mhm
Marek: słuchaj jak mamy udawać to chociaż musimy się tolerować
Łukasz: na siłę? Wiesz,że to bez sensu ? Może lepiej powiedzieć, że już nie jesteśmy razem i tyle
Marek: a nie jesteśmy?
Łukasz: i nigdy nie byliśmy ,to co między nami było to tylko puste słowa zrozum mi chodziło tylko o jedno
Marek: aha dobrze wiedziećZałamał się mój głos w połowie wypowiedzi ,pobiegłem do łazienki by zalać się łzami. Chodziło mu tylko o jedno super,ta róża to wszystko po nic,nic to dla niego nie znaczyło. Mam dość, wyprowadzam się stąd. Moja matka widocznie miała rację geje to chorzy ludzie chorzy na coś co wszyscy zwą miłością ,zatracają się w drugiej osobie ,a wtedy cierpią i nie widzą sensu żyć dalej. Moje lamenty w łazience przerwało pukanie do drzwi. Otarłem łzy i poszedłem otworzyć .
Ewa: Marek heej
Marek: dzień dobry
Ewa: a co ty płakałeś?
Marek: kroiłem cebulę hahah
Ewa: już myślałam, że coś się stało, nie strasz mnie Maruś
Marek: nie nie ,wszystko jest dobrze
Ewa: Łukasz ,nie przywitasz się?
Łukasz: hej mamo
Ewa: na pewno wszystko u was dobrze? Może przyszłam w złym momencie?
Marek i Łukasz: nie,wszystko jest dobrze
Ewa: okeej
Marek: może herbaty ?
Ewa: poproszę
Ewa: nie zapytasz Łukasza czy chciałby coś do picia?
Marek: chcesz coś do picia
Łukasz: tak kochanie możesz mi zrobić herbatęCo jak co ale grę aktorską miał niezłą.
Zrobiłem dla nas herbatę i usiedliśmy przy stole.Łukasz: jak w pracy mamo
Ewa: wiesz tak jak zawsze, Renaty córka ślub ostatnio wzięła
Łukasz: oo Zosia?
Ewa: tak z Krystianem
Łukasz: chodziłem z nim do szkoły
Marek: chodzi o Zosię Krajewską?
Ewa: tak
Marek: przyjaźniłem się z nią jak byłem mały
Ewa: to dobrze ich znacie
Marek: dosyć, pamiętam jak zawsze bawiłem się z nią w ślub, to było jej marzenie
Łukasz: ty z dziewczyną?
Marek: to była zabawa Łukasz
Łukasz: zabawa zabawą ale jednak
Marek: przestań to było wieki temu
Łukasz: od urodzenia byłeś mój, zaklepałem cię w szpitalu na porodówce, dogadałem z twoją matką i
Marek: nie kończ
Łukasz: a pamiętasz jak pierwszy raz przyjechałeś do mnie ? To było takie " pan Łukasz? Je-jestem Marek" haha nie zapomnę tego nigdy
Marek: lepsze było to jak zapytałeś mnie czy mam uczulenie na marchewki
Łukasz: no co ,wolałem się upewnić, byłeś jeszcze taki malutki
Marek: Łukasz to było rok temu
Łukasz: ale byłeś malutki bezsilny dawałem ci warzywa żebyś miał siłę
Marek: no jak widać nie pomogło haha
Ewa: przynajmniej nie jesteś otyły jak Łukasz
Łukasz: wcale nie przytyłem
Ewa: tak przecież 5 kilo to jest nic
Łukasz: mamo
Ewa: no byś oddał Markowi te 5 kilo i by było dobrze
Łukasz: jak on nawet nic nie je
Ewa: chyba muszę zacząć wam gotować bo widzę, że macie z tym problem
Łukasz: nie trzeba coś się zawsze zamówi
Ewa: zamówi? Chcesz jeść to śmieciowe jedzenie!
Marek: sushi jest zdrowe
Ewa: jakieś chińszczyzny z plastiku nie wiadomo co
Łukasz: mamo sushi nie jest z plastiku
Ewa:No tak zobacz olejnika jadł to sushi i jest downem, chroń go Boże przyjaźni się z jakimś błońskim
Łukasz:Dobra może racja,zamówię kfc
Ewa: tylko kurczaczka pamiętaj
CZYTASZ
Ostatnie słowa - KxK
Action21 letni Marek Kruszel ulega wypadkowi wraz z przyjacielem Łukaszem Wawrzyniakiem uciekając przed policją. Chłopak dostaje trwałych urazów mózgu, wpada w śpiączkę przez kolegę. Łukasz każdego dnia odwiedza Marka w szpitalu licząc na jego powrót do z...