21 "coś nie tak kochanie?"

28 1 0
                                    

Marek: no pij
Łukasz: już już

Przechylił szklankę aby napić się wody.

Łukasz: gdybyś nie przyjechał wtedy to..
Marek: cii już jest dobrze

Pogłaskałem chłopaka po głowie. Łukasz zasnął opadając w moje ramiona,wstałem tak aby go nie obudzić. Przykryłem go kocem i usiadłem do stołu żeby przejrzeć social media. Zobaczyłem, że mam nową wiadomość w prośbach na insta. Sprawdziłem to. Eryk Falecki. A jednak, Łukasz miał rację.

Eryk: Hej, to ja Damian ,słuchaj przepraszam, nie mogłem się odzywać, on mnie szantażuje ,że zabije mnie i moją mamę, nie miałem wyboru PS. Nie chciałem cię tak mocno ścisnąć ;)

Marek: Hej, rozumiem, pomóc Ci jakoś z tym? Wiesz niewiele mogę zrobić ale może coś bym mógł zrobić dla ciebie

Eryk: masz czas dzisiaj w nocy?

Marek: jutro mam szkołę ale dobra

Eryk: 3.00 koło fontanny na placu.

Marek: okej

Świetnie,kolejny dzień nieobecności do kolekcji. Zadzwonię do matki,że jestem chory żeby mi usprawiedliwiła. Łukasz śpi. Obejrzę coś może, zrobię nam kolację. Tylko z czego jak w lodówce mamy tylko somersby. Łukasz dba każdego dnia o dobry asortyment alkoholowy bardziej niż o mnie. Czasem jestem zazdrosny o to somersby . Ah uroki bycia w nieoficjalnym związku. Jeszcze ta jebana Karolina czy ja serio zarabiam po to żeby jej płacić? Żeby moja rodzicielka nie dowiedziała się, że jestem gejem? Chciałbym mieć podejście do życia jak Łukasz na większość rzeczy ma wyjebane i się nie przejmuje. Tym czasem ja myślący po nocach o tym co zrobić, co powiedzieć..eh no cóż. Nalałem sobie wody do szklanki i zamówiłem sushi,pizza już mi i Łukaszowi się przejadła. Po parunastu minutach przyjechał dostawca.

Łukasz: Marek do cholery kto to?

Chłopak zaspany wyrwał się z łóżka.

Marek: spokojnie,połóż się,zamówiłem nam jedzenie
Łukasz: przepraszam skarbie wystraszyłem się

Podszedł i pocałował mnie w czoło.

Marek: ja otworzę, usiądź sobie
Łukasz: okej

Odebrałem zamówienie i zaniosłem do stołu.

Marek: jak się czujesz?
Łukasz: trochę lepiej ale dalej boli mnie ręką
Marek: pokaż

Brunet odsłonił rękaw bluzy.

Marek: możesz mieć ją stłuczoną, wiesz lepiej jechać do lekarza
Łukasz: tylko powiemy, że się przewróciłem na schodach
Marek: no przecież nie powiesz,że spłacałeś jakimś gangsterom długi za narkotyki
Łukasz: no tak
Marek: umówię ci na jutro wizytę, poczekaj
Łukasz: ale szybko,mam ochotę mieć cię przy sobie
Marek: zaraz wracam

Poszedłem na górę i umówiłem Łukasza prywatnie do lekarza. Jak na razie nas stać ale po wyczynach Karoliny może być różnie. Kiedy miałem już schodzić napisał do mnie Eryk.

Eryk: na pewno ci pasuje Maruś?

On powiedział do mnie Maruś... mój największy crash z dawnych lat. Kruszel ogarnij się masz Łukasza, kochasz go, a nie jakiś tam typ ,który ponad rok się do ciebie nie odzywał. Co prawda nasze dawne wiadomości...

Od tamtej pory nie pisałem z nim wcale no i tak minął ponad rok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od tamtej pory nie pisałem z nim wcale no i tak minął ponad rok. Może by coś z tego było ale wtedy się bałem dużo bardziej niż teraz. Jak pomyślę sobie o tym,że znowu się spotkamy. Ja już wiem jak to będzie wyglądać, nasze spotkanie. Kocham Łukasza i powiem mu to, niech sobie za dużo nie wyobraża w końcu zostawił mnie i wcale się nie przejmował, a teraz chce się spotkać tak jakby nigdy nic? Oho znowu coś napisał

Eryk: mam nadzieję, że ci pasuje, chciałem wyjaśnić wszystko co między nami było i wiedzieć na czym stoimy

Marek: między nami nic nigdy nie było i nic nigdy nie będzie, mam chłopaka

Eryk: a ja dziewczynę ale pomyśl, nie było nam dobrze razem?

Marek: było

Eryk: tak pragnę ostatni raz się z tobą kochać

Marek: przestań proszę

Eryk: widzimy się w nocy ;)

Już sam nie wiem czy iść.

Łukasz: Marek co ty tam tak długo robisz? Walisz sobie do moich zdjęć czy co?
Marek: idioto! Już ci lepiej?

Zszedłem po schodach i podszedłem do chłopaka.

Łukasz: mogłeś zaczekać z tym,nawet nie zapytałeś czy chce popatrzeć
Marek: nic nie robiłem!
Łukasz: chodź do mnie

Brunet pociągnął mnie do siebie ,a ja się wyrwałem.

Łukasz: coś nie tak kochanie? Co się dzieje?
Marek: nie mam ochoty
Łukasz: trzeba było tak od razu

Widać było smutek w jego oczach,zrobiło mi się go żal ale nie potrafię myśląc o Eryku być przy Łukaszu. Zacząłbym przypominać i wyobrażać sobie tamte zdarzenia,a nie chcę znowu, nie chcę bo wiem,że wtedy zaczął bym go zdradzać.

Łukasz: zostawiłem ci, swoje już zjadłem jak cię nie było, obejrzymy coś?
Marek: jestem zmęczony
Łukasz: aha, nie okej,wszystko jest super Marek
Marek: zjem i pójdę spać do siebie,tak będzie lepiej

Z oczu Łukasza spłynęły łzy.  To przeze mnie wiem ale nie dam rady, jutro mu to wyjaśnię, muszę. Zjadłem moje sushi i wybrałem się do swojego pokoju. Łukasz został na dole, oglądał jakiś film, jest już dość późno zaraz powinien zasnąć. Jak wyjdę o 2.30 to będę idealnie na 3 . Muszę to zrobić tak żeby go nie obudzić. Gdyby wiedział, że gdzieś wychodzę to koniec.

Dobra jest już 2.15 . Latarkę mam, nóż też. Przez tych gangsterów noszę nóż przy sobie za każdym razem nawet jak wychodzę wynieść śmieci albo do sąsiadów. O wycieczkach do lasu już nie wspomnę, wcale się tam nie zbliżam, a jak już to z Łukaszem. Ostatnio byliśmy się przejść. Kocham jesienne spacery . Kiedyś z Erykiem byliś.. kurwa Kruszel co ty robisz. Ja nie mogę przestać myśleć o nim,nic nie poradzę, tylko szkoda mi mojego Łukasza. Ja go zranię jak tak dalej będzie.  Musimy z Erykiem sobie to wyjaśnić i tyle. Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i cicho zszedłem na dół , Łukasz spał ale koc oczywiście na ziemi, przykryłem go ,ubrałem się i wyszedłem. Jebane klucze, przecież muszę odkluczyć i zakluczyć dom, będzie głośno i na pewno się przebudzi. Włożyłem cicho kluczyk i przekręciłem najdelikatniej jak mogłem. Jakoś się udało teraz będzie gorzej. Zawsze szarpię się z tymi kluczami żeby zamknąć te drzwi, pieprzone dorabiane klucze zawsze gorsze. Wyjątkowo dzisiaj udało mi się zamknąć drzwi w miarę cicho. Chyba szczęście do mnie przyszło albo do Łukasza i nie chce go budzić żeby się nie przejmował. Zszedłem po schodach do bramki.

Ostatnie słowa - KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz