28 "dziwne rzeczy się dzieją"

21 1 0
                                    

Kobieta pożegnała się ze mną i wyszła do pracy. Zabrałem swoje rzeczy do pokoju gościnnego. Trochę rozpakowałem, a trochę zostawiłem w torbie bo to tylko 3 dni. Poszedłem odgrzać sobie zupę.

Siedziałem tak już od trzech godzin czekając na telefon od Łukasza, jakiś znak życia, co kolwiek ale nie doczekałem się tego. Doczekałem się czegoś czego nie chciałem się doczekać.

SMS:

Eryk: Hej,przepraszam
Marek: nie przepraszaj i nie pisz do mnie i tak ani ja ani Łukasz ci tego nie wybaczymy,zniknij z naszego życia
Eryk: to nie tak,ja będę miał za to sprawę w sądzie, przyznam się do wszystkiego ,będę zeznawał na waszą korzyść
Marek: mam taką nadzieję ale to i tak nic nie zmienia
Eryk: wiem
Marek: nie pisz już do mnie
Eryk: chociaż daj mi wytłumaczyć
Marek: ale w jednej wiadomości i koniec
Eryk: serio nie chciałem, to przez to,że nie wziąłem leków, ja wtedy nad sobą nie panuję i jestem zdolny do wszystkiego
Marek: to co zrobiłeś Łukaszowi jest brutalne
Eryk: wiem o tym
Marek: to jakieś mocne leki?
Eryk: no jak widać
Marek: byłeś u lekarza rzeby jakoś zmniejszyć objawy po braku leków?
Eryk: nic się nie da zrobić
Marek: słabo, dobra widzimy się w sądzie
Eryk: jasne

Rozmowa z tym człowiekiem jest zupełnie bez sensu. Za każdym razem jest to samo. Próbuje mnie zmanipulować.

Dochodziła 19 ,a ja dalej siedziałem w tym samym miejscu czekając na telefon od Łukasza. I dalej nic. Zdecydowałem, że poczytam jakąś książkę, mama Łukasza ma dużo kryminałów. Wziąłem do ręki pierwszą lepszą z szafki,a kiedy już miałem zacząć czytać zadzwonił mój telefon. Nie patrząc już kto dzwoni odebrałem z myślą, że to Łukasz.

Marek: hej kochanie jak się czujesz?
Ktoś: słucham?
Marek: kim jesteś?
Ktoś: twoim przeznaczeniem, jutro godzina 16.00

Po czym numer się rozłączył. Dziwne rzeczy się dzieją dzisiaj. Wiecznie coś ale jestem ciekawy kto to był, tego głosu nie mogłem rozpoznać.

Kilka minut później zadzwonił do mnie Łukasz mówiąc, że już lepiej się czuje i jak się uda to będę mógł do niego przyjechać. Dalej jest zmęczony i osłabiony, nie ma się co dziwić po tym wszystkim, dostaje dwie kroplówki na raz, mówił też, że ma zwidy przez leki,że widział w drzwiach jakąś postać patrzącą na niego jak śpi, był przerażony. Lekarz mu powiedział, że rzadko się tak dzieje ale może mieć zwidy teraz i przez najbliższy miesiąc. Pytałem go czy może wie czyj to numer bo on zna dużo podejrzanych osób ale albo nie kontaktował albo na prawdę nie wiedział kto to może być. Po naszej rozmowie poszedłem pod prysznic i Położyłem się już spać, za dużo wrażeń jak na mnie. Mama Łukasza chyba wróciła jakoś o 21.30 bo słyszałem jak ktoś wchodzi do domu,a później już spałem.

Przespałem całą noc w miarę spokojnie. Wyszedłem z pokoju żeby ogarnąć się do szkoły.

Ewa: dzień dobry Marku,zjesz coś?
Marek: tak,dziękuję,za chwilę
Ewa: dobrze ja już będę wychodzić, myślę, że sobie poradzisz, co byś zjadł dzisiaj na obiad?
Marek: nie musi pani nic dla mnie specjalnie robić ale zjadłbym spaghetti
Ewa: nie ma problemu tylko proszę podejdź po szkole po makaron,resztę mamy w domu
Marek: dobrze
Ewa: do zobaczenia
Marek: do zobaczenia

Ubrałem się, zjadłem, posprzątałem,spakowałem i wyszedłem do szkoły. Nie no po prostu kocham kamienice można tak łatwo zrobić sobie kondycję na tych schodach.

Miałem już otwierać drzwi wyjściowe kiedy starszy mężczyzna mniej więcej po 60 mojego wzrostu kazał mi podejść do niego i pomóc mu wnieść zakupy po schodach. Oczywiście się zgodziłem,później Pan Edward bo tak miał na imię zaproponował mi herbatę, nie mogłem mu odmówić. Miło nam się rozmawiało, opowiadał mi o swoim życiu, o tym jak za dzieciaka musiał chodzić z ojcem na polowania i ile to razy o mało by nie umarł. Powiedział mi też,że jego marzeniem zawsze było popływać łódką po rzece. Tak mi zleciał czas ,że byłem już spóźniony.

Marek: przepraszam,muszę już iść jestem spóźniony na lekcje
Edward: miło się z tobą rozmawiało,zobaczymy się jeszcze?
Marek: myślę, że tak - Uśmiechnąłem się
Edward: to do zobaczenia
Marek: do zobaczenia

Praktycznie biegłem do szkoły. Już trudno nie zdąrzę na polski nie ma co się spieszyć. Dotarłem do szkoły na drugą lekcję.

Karolina: czemu nie było cię na polskim?
Marek: zagadałem się
Karolina: z Łukaszem
Marek: nie
Karolina: to z kim
Marek: z takim starszym Panem,pomogłem mu wnieść zakupy do domu
Karolina: odbiegając to dzwoniła do mnie twoja mama i mówiła, że mam ci przekazać
Marek: co przekazać?
Karolina: że już jest ustalona data naszego ślubu
Marek: nie mam nawet 17 lat,a po za tym nie ma mowy o żadnym ślubie tym bardziej z tobą!
Karolina: nie masz wyboru
Marek: będę dorosły to będę miał wybór, śmieszne to jest ,że Ty i moja matka jesteście aż tak odklejone
Karolina: są pewne zasady w zamożnych rodzinach
Marek: już bym wolał być biedny niż wziąść z tobą ślub albo wchodzić w jakąkolwiek relację
Karolina: widzisz,trudno, pomęczysz się jakoś w tym małżeństwie, a i tak ważny jest tylko papier i nazwisko
Marek: ja chce stworzyć rodzinę i na pewno nie z tobą!
Karolina: obawiam się, że już nic z tym nie zrobisz
Marek: ja i tylko i wyłącznie ja mam wpływ na swoje życie
Karolina: i twoja matka
Marek: jak skończę 18 lat nie ma żadnego prawa głosu
Karolina: wypierasz się swojej matki?
Marek: nie jej tylko jej chorych zasad
Karolina: dobra pogadamy później, muszę iść
Marek: pa

Lekcje minęły mi dosyć szybko chociaż spodziewałem się lepszej oceny z matmy już trudno jest 4 nie jest źle. Łukasz zawsze mówi, że mam bardzo dobre oceny. On miał same 1 i 2 ,a teraz? Największy biznesmen jakiego znam, czy to znaczy,że ja będę nikim? Sam nie wiem ale boję się swojej przyszłości. Myślę, że będzie ciężko co kolwiek osiągnąć. Każdy mi powtarza dobrze się uczysz to będziesz dobrze zarabiał w rzeczywistości wcale to tak nie wygląda i oceny nie zawsze przekładają się na naszą karierę zawodową i dobrą pracę.

Ostatnie słowa - KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz