16+
Łukasz pov:
Obudziłem się rano na podłodze z kocem obok. Nie mam pojęcia jak to się stało w każdym razie bardziej zastanawiał mnie fakt jęków dobiegających z góry i zaniepokoiło mnie to,że nie są nimi jęki Marka. Ostrożnie wybrałem się na górę by to sprawdzić. Wszedłem do pokoju Marka.
Łukasz: Eryk? Kurwa
Eryk: ciii bo go obudzisz idioto
Łukasz: wyjdz stąd w tej chwili bo nie ręczę za siebie
Eryk: już już
Łukasz: i ubierz się bo nie mogę na ciebie patrzeć
Eryk: dobra wyluzuj już
Łukasz: gdyby nie to,że nie chce budzić Marka bo idzie do szkoły już dawno by było po tobie, w ogóle po jakiego chuja ty tam z nim leżałeś i
Eryk: i?
Łukasz: i nawet nie chce wiedzieć co robiłeś
Eryk: jeśli bardzo chcesz możesz dokończyćSpojrzałem na niego niezrozumiale ,a on dał mi dwuznaczny gest żebym klęknął.
Łukasz: z tobą jest coś nie tak,zabierasz dzisiaj swoje rzeczy i nie masz się więcej pojawiać w naszym życiu, moim i Marka
Eryk: tak?Gwałtownie chwycił mnie tak abym upadł, wyciągnął nóż z kieszeni i przyłożył mi do gardła. Wepchnął swojego członka w moje usta i zaczął poruszać moją głową.
Eryk: do czegoś jednak się nadajesz
Łukasz: przestańZacisnąłem zęby aby uniknąć dalszego kontaktu. Znowu przyłożył mi nóż do gardła.
Eryk: no no ktoś tu się stawia
Łukasz: zostaw mniePonownie wepchnął swojego członka do moich ust i po chwili doszedł.
Eryk: połknij
Wypowiedział dalej grożąc mi gestem z nożem w dłoni. Zrobiłem jak kazał po czym wstałem i wytarłem usta.
Łukasz: jesteś chory
Eryk: ciesz się, że tylko tyleOdwracałem się już by zejść na dół po schodach.
Eryk: kolejny będzie Marek
Bez zastanowienia zamachnąłem się by strzelić mu w twarz. Chłopak zaczął krwawić i pobiegł do łazienki,a ja poszedłem na dół do kuchni żeby zrobić Markowi śniadanie. Po paru minutach na dół zszedł też Marek.
Marek: coś się stało? Było głośno
W tym momencie zeszedł też Eryk z chusteczką przy krwawiącym nosie i spojrzał na mnie tak abym nie mówił o tym co się wcześniej między nami wydarzyło. Patrząc na szatyna odpowiadałem Markowi.
Łukasz: nic się nie stało, Eryk się przewrócił
Eryk: schodziłem ze schodów i spadłemPodszedł i pocałował blondyna w czoło na co ten gwałtownie odszedł w tył.
Marek: co ty robisz !
Wkurzyłem się i wziąłem Marka do siebie. Zmywałem naczynia ,a chłopak siedział na krześle obok. Eryk poszedł się ubrać.
Marek: tak mi się nie chce
Łukasz: masz tylko do 14 nie narzekaj
Marek: no właśnie do 14 to cały dzień
Łukasz: jest piątek ,a nie poniedziałek skarbie szybko ci minie
Marek: podwieziesz mnie?Nagle wszedł Eryk.
Eryk: Łukasz nie może, to ryzykowne,ja ciebie podwiozę
Doskonale wiedziałem co chciał zrobić i nie mogłem na to pozwolić.
Łukasz: zawiozę go
Marek: może rzeczywiście lepiej nie
Łukasz: jego mogą zabić, a mi wlepić mandat no nie wiem co jest gorsze
Marek: dobra masz rację
Eryk: ale
Łukasz: przecież gdziekolwiek byś nie poszedł to on może cię zabić sam tak mówiłeś
Eryk: mhmSpojrzał na nas i poszedł do siebie.
Łukasz: masz wszystko?
Marek: tak możemy jechać
Łukasz: idź do auta zaraz przyjdę
Marek: jasnePoszedłem na górę.
Eryk: kurwa puka się jak się wchodzi
Łukasz: jeszcze ci mało?
Eryk: czego chcesz
Łukasz: jeszcze jedna krzywa akcja ,a wylatujesz natychmiast
Eryk: nic nie zrobiłem
Łukasz: a ten buziak? Albo " czekaj Marek ja cię odwiozę" !
Eryk: no kurwa chciałem być miły
Łukasz: całując mojego chłopaka i proponując mu podwózkę? Zajebiście
Eryk: sory?
Łukasz: dobra nie mam teraz czasu Marek musi być na 8 w szkoleWyszedłem i udałem się w stronę auta.
Łukasz: jestem
Marek: zaraz będę spóźniony
Łukasz: a właśnie zaraz będziemy na miejscu
Marek: no ja myślęDojechałem pod szkołę Marka,a on zabrał swoje rzeczy i już miał wysiadać kiedy pociągnąłem go za rękę i pocałowałem.
Łukasz: kocham cię
Marek: ja ciebie też, pa
Łukasz: paZajechałem jeszcze do sklepu, mama mnie prosiła żebym zrobił zakupy to przyjdzie nam coś ugotować. Sam też bym sobie poradził może nie jestem kucharzem ale coś tam potrafię. Zrobiłem zakupy i wsiadłem do auta.
SMS:
Eryk: kiedy będziesz?
Łukasz: a co
Eryk: zrobiłem śniadanie
Łukasz: o proszę ale nie zjem dzięki
Eryk: czemu
Łukasz: nie jestem głodny
Eryk: a tam gadasz
Łukasz: dobra,zaraz będę
Eryk: no i super
Eryk: gdzie jesteś?
Eryk: jesteś już?
Eryk: Łukasz wszystko ok?Rozładował mi się telefon. Nie mogłem mu odpisać ale byłem już pod wjazdem. Zaparkowałem auto i wszedłem do domu.
Łukasz: jestem
Eryk: co tak długo ,martwiłem się
Łukasz: ty się martwiłeś?
Eryk: no tak co w tym dziwnego
Łukasz: praktycznie wszystko
Eryk: chodź na śniadanie
Łukasz: nie zatrułeś tego mam nadzieję?
Eryk: pojebało cię
Łukasz: najwyżej będziesz mnie miał na sumieniu
Eryk: i jak?
Łukasz: jeszcze żyję ale izotretynoina działa po czasie
Eryk: skąd bym miał niby to
Łukasz: akurat masz dobre źródła tych wszystkich prochów
Eryk: ostatnio już nie
Łukasz: a skąd ja mogę mieć pewność?
Eryk: możesz mi zaufać
Łukasz: mam zaufać typowi ,który jeszcze rano mnie zgwałcił? Ty się słyszysz?
Eryk: nie chciałem
Łukasz: człowieku trzymałeś mi nóż przy gardle ty jesteś chory
Eryk: wybacz serio,biorę leki
Łukasz: które mają efekt uboczny?
Eryk: nie
Łukasz: a już myślałem to był bym w stanie ci jakoś wybaczyć
Eryk: przepraszam
Łukasz: tu żadne przepraszam już nie ma sensuPodszedł do mnie nagle z łzami w oczach i nożem w ręku i zaczął wrzeszczeć.
Eryk: bo ja cię kurwa kocham rozumiesz! Ten jebany Marek nic dla mnie nie znaczy tylko ty! Jak niby miałem się do ciebie zbliżyć jak nie przez niego!
Zaczął podchodzić bliżej, a ja wstałem z rękoma w geście obronnym i oddaliłem się wolno.
Łukasz: ale uspokój się już tak, pogadajmy na spokojnie ,wyjaśnisz mi wszystko
Eryk: ale ty mnie nie zrozumiesz,będziesz mi kazał stąd wypierdalać!
Łukasz: nie, pogadajmyOdpowiadałem mu dalej cofając się w tył.
Eryk: ale ty mnie nie kochasz! A teraz kiedy go nie ma muszę to wykorzystać, muszę wykorzystać ciebie!
Łukasz: co jest kurwaCdn...
CZYTASZ
Ostatnie słowa - KxK
Action21 letni Marek Kruszel ulega wypadkowi wraz z przyjacielem Łukaszem Wawrzyniakiem uciekając przed policją. Chłopak dostaje trwałych urazów mózgu, wpada w śpiączkę przez kolegę. Łukasz każdego dnia odwiedza Marka w szpitalu licząc na jego powrót do z...