1. Początek

359 20 10
                                    

Tłumaczenie piosenek znajdziecie na końcu rozdziału oraz w komentarzu przy danym fragmencie. Dajcie znać co  myślicie o takim rozwiązaniu i miłego czytania!

Po barze rozniosły się pierwsze dźwięki piosenki, a ja nagle trochę wytrzeźwiałam, zdając sobie sprawę, co zamierzałam zrobić. Nigdy nie śpiewałam przed publicznością, a teraz byłam w barze, pod wpływem alkoholu i postanowiłam śpiewać w karaoke.

I to nie tak, że nie chciałam śpiewać i kompletnie nie umiałam tego robić. Nie zostałam także zmuszona do występu. Chodziło o to, że bardzo chciałam śpiewać, ale równie mocno się bałam. Chyba najbardziej martwiło mnie to, że jeśli ludzie wyśmieją mój śpiew, to już nigdy nie odważę się walczyć o marzenia.

Byliśmy dziwnymi istotami, które determinowały swoje szczęście i marzenia od opinii innych, a ja miałam do tego nad wyraz duże skłonności.

Raczej nikt specjalnie nie wierzył, że mogłabym coś osiągnąć i zostać prawdziwą piosenkarką. Jasne, rodzice mnie wspierali, twierdząc, że powinnam spełniać marzenia, ale uważali też, że ich spełnianiem powinnam zająć się pobocznie, jako hobby. Każdy mówił, że show-biznes nie jest dla mnie, że nawet jeśli by mi się udało, to przeżują mnie i wyplują. Nikt nie rozumiał, że nie chciałam, by to było jedynie moje hobby, że kochałam muzykę całym sercem i odczuwałam ją każdą częścią ciała, że mój mózg w osiemdziesięciu procentach zajęty był przez teksty piosenek i wyobrażenia o mnie śpiewającej przed publicznością.

Tylko w śpiewaniu byłam dobra. Tylko śpiewając, czułam się wolna i szczęśliwa. Muzyka była częścią mnie, bez niej nie istniałam.

Może zwariowałam, a moje marzenia były zbyt wygórowane. Może nie miałam za grosz talentu, a ten występ będzie moim gwoździem do trumny. Istniało miliony takich „może". Każde z nich było pewnego rodzaju kotwicą, która chciała cię zatrzymać w miejscu, nie pozwolić na ryzyko, na rozwijanie się. Z kotwicą było bezpieczniej, ale to na pełnym morzu mogłaś osiągnąć niemożliwe.

Na wątpliwości nie było jednak już miejsca. Gdy odcięłaś kotwicę, nie było już odwrotu. Albo płynęłaś, albo tonęłaś, a ja nigdy nie chciałam zatonąć.

W końcu jeszcze żadne marzenie nie stało się rzeczywistością bez próby jego spełnienia.

Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że jestem w zaciszu swojego pokoju. Wolna od ocen. Tylko ja i muzyka, otulająca każdą komórkę mojego ciała.

Everybody's got somebody

I just wanna be alone

Well, I don't need no one

Have too much fun

Out here on my own

W czasie pierwszych kilku wersów mój głos był niepewny, ale szybko zrozumiałam, że większość z ludzi, którzy tam siedzieli, prawdopodobnie nie będzie jutro pamiętało tego występu. Dodatkowo wydawało się, jakby się dobrze bawili. Czemu ja więc miałam się nie bawić?

Wczułam się w rytm, ruszając się przy statywie razem z dźwiękami muzyki.

Popłynęłam.

Koniec piosenki zbliżał się wielkimi krokami, więc przymknęłam oczy, przestałam kurczowo trzymać się statywu i śpiewałam całą sobą, coraz odważniej się ruszając i wybijając dłonią rytm na moim okrytym dżinem udzie.

I'll wake up at midday

And marry my bed

I'll kiss all the men

ReplacedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz