Tłumaczenie piosenek znajdziecie na końcu rozdziału oraz w komentarzu przy danym fragmencie. Dajcie znać co myślicie o takim rozwiązaniu i miłego czytania!
Po barze rozniosły się pierwsze dźwięki piosenki, a ja nagle trochę wytrzeźwiałam, zdając sobie sprawę, co zamierzałam zrobić. Nigdy nie śpiewałam przed publicznością, a teraz byłam w barze, pod wpływem alkoholu i postanowiłam śpiewać w karaoke.
I to nie tak, że nie chciałam śpiewać i kompletnie nie umiałam tego robić. Nie zostałam także zmuszona do występu. Chodziło o to, że bardzo chciałam śpiewać, ale równie mocno się bałam. Chyba najbardziej martwiło mnie to, że jeśli ludzie wyśmieją mój śpiew, to już nigdy nie odważę się walczyć o marzenia.
Byliśmy dziwnymi istotami, które determinowały swoje szczęście i marzenia od opinii innych, a ja miałam do tego nad wyraz duże skłonności.
Raczej nikt specjalnie nie wierzył, że mogłabym coś osiągnąć i zostać prawdziwą piosenkarką. Jasne, rodzice mnie wspierali, twierdząc, że powinnam spełniać marzenia, ale uważali też, że ich spełnianiem powinnam zająć się pobocznie, jako hobby. Każdy mówił, że show-biznes nie jest dla mnie, że nawet jeśli by mi się udało, to przeżują mnie i wyplują. Nikt nie rozumiał, że nie chciałam, by to było jedynie moje hobby, że kochałam muzykę całym sercem i odczuwałam ją każdą częścią ciała, że mój mózg w osiemdziesięciu procentach zajęty był przez teksty piosenek i wyobrażenia o mnie śpiewającej przed publicznością.
Tylko w śpiewaniu byłam dobra. Tylko śpiewając, czułam się wolna i szczęśliwa. Muzyka była częścią mnie, bez niej nie istniałam.
Może zwariowałam, a moje marzenia były zbyt wygórowane. Może nie miałam za grosz talentu, a ten występ będzie moim gwoździem do trumny. Istniało miliony takich „może". Każde z nich było pewnego rodzaju kotwicą, która chciała cię zatrzymać w miejscu, nie pozwolić na ryzyko, na rozwijanie się. Z kotwicą było bezpieczniej, ale to na pełnym morzu mogłaś osiągnąć niemożliwe.
Na wątpliwości nie było jednak już miejsca. Gdy odcięłaś kotwicę, nie było już odwrotu. Albo płynęłaś, albo tonęłaś, a ja nigdy nie chciałam zatonąć.
W końcu jeszcze żadne marzenie nie stało się rzeczywistością bez próby jego spełnienia.
Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że jestem w zaciszu swojego pokoju. Wolna od ocen. Tylko ja i muzyka, otulająca każdą komórkę mojego ciała.
Everybody's got somebody
I just wanna be alone
Well, I don't need no one
Have too much fun
Out here on my own
W czasie pierwszych kilku wersów mój głos był niepewny, ale szybko zrozumiałam, że większość z ludzi, którzy tam siedzieli, prawdopodobnie nie będzie jutro pamiętało tego występu. Dodatkowo wydawało się, jakby się dobrze bawili. Czemu ja więc miałam się nie bawić?
Wczułam się w rytm, ruszając się przy statywie razem z dźwiękami muzyki.
Popłynęłam.
Koniec piosenki zbliżał się wielkimi krokami, więc przymknęłam oczy, przestałam kurczowo trzymać się statywu i śpiewałam całą sobą, coraz odważniej się ruszając i wybijając dłonią rytm na moim okrytym dżinem udzie.
I'll wake up at midday
And marry my bed
I'll kiss all the men
CZYTASZ
Replaced
Romance16+ Przemysł muzyczny wydaje się prawdziwym amerykańskim snem. Fani, muzyka, spełnianie marzeń i koncerty to coś dla czego chce się żyć. Niestety tam gdzie jest słońce musi być też mrok. Za idealnym obrazem kryją się ustawki, sztuczne afery, kontrol...