15. Waga tajemnic

154 19 4
                                    

Wchodząc do Lily Sunrise nie spodziewałam się, że zastanę całkowite pustki. Na stolikach wciąż zalegało wiele szklanek, kieliszków i talerzyków po przekąskach, ale po klientach nie było śladu. Jedynie stojąca przy barze dziewczyna i towarzyszący jej Max zaburzali nienaturalną dla tego miejsca pustkę.

Niepewna spojrzałam na zegarek, ale niezmiennie wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą. Lokal nie powinien być więc jeszcze zamknięty. Niemożliwym był również brak klientów. Za każdym razem, gdy tam przychodziłam, lokal był pełen. Nie wierzyłam więc, że nagle straciłby wszystkich klientów.

Zanim zdążyłam zakomunikować swoją obecność albo ulotnić się niezauważona, Max mnie zauważył i szeroko się uśmiechnął, machając do mnie.

– Cześć Clementine!

– Cześć – odmachałam, uśmiechając się delikatnie.

Zrobiłam może dwa kroki nim zatrzymałam się porażona głośnym piskiem. Zmarszczyłam nos na ten wysoki dźwięk, ale nie zakryłam uszu, przyzwyczajona do takich hałasów. Z rozbawieniem spojrzałam na blondynkę siedzącą przy barze, która teraz była odwrócona w moją stronę. Zakrywała dłońmi usta, jakby zawstydzona wydanym przez siebie dźwiękiem. Jej oczy były szeroko otwarte i szkliły się, jakby za chwilę miały wypłynąć z nich łzy.

– Proszę, nie płacz. Uwierz, że nie warto psuć makijażu. Nawet jeśli to łzy szczęścia, a przynajmniej taką mam nadzieję – zaśmiałam się, uśmiechając się serdecznie.

Przez chwilę zamykała i otwierała usta niczym ryba wyciągnięta z wody, a później skierowała na Maxa pełne oskarżenia spojrzenie. Kobiecy gniew właśnie został skierowany na tego nieszczęśnika.

Wycelowała w biedaka palcem i zmrużyła oczy.

– Nie ostrzegłeś mnie, że Clementine tu będzie – fuknęła. – Przygotowałabym się jakoś, wzięłabym płyty, albo... albo po prostu przygotowałabym się mentalnie.

No cóż, przynajmniej już nie płakała.

– Bo nie wiedziałem. – Uniósł ręce w geście frustracji, ale z jego twarzy ani na moment nie zniknęła łagodność, z jaką na nią patrzył. – Mówiłem ci, że przyjaźnią się z Masonem, ale nie znam ich dokładnych planów. I wyglądasz pięknie, jak zawsze więc przestań histeryzować.

Pochylił się nad barem i przymykając oczy, cmoknął ją w czubek głowy. Ten gest od razu rozchmurzył twarz dziewczyny, a na jej ustach nawet pojawił się słodki uśmiech. W ciągu sekundy cała jej złość wyparowała.

Boże, chciałabym by ktoś patrzył na mnie tak, jak Max patrzył na swoją narzeczoną. Jakby nikogo innego nie było na świecie, jakbym była czyimś centrum wszechświata. Jakby wystarczyła tylko moja obecność by ta druga osoba była szczęśliwa.

Jakbym była wystarczająca.

– Uwierz, że jestem ostatnią osobą, dla której powinnaś się stroić – odchrząknęłam, ukrywając, że ich czułości miały na mnie jakikolwiek wpływ. – Clarie, tak?

– Pamiętasz moje imię?

Jej oczy pojaśniały, jakby bała pięcioletnim dzieckiem, które dostało właśnie swój wymarzony, od dawna wyczekiwany prezent. Moja klatka piersiowa rozgrzała się na ten widok.

Po kilku latach dalej zadziwiało mnie jak ważni byliśmy dla fanów i jak ogromną część ich serca często zajmowaliśmy. Nieważne czy muzyk, aktor, pisarz. Byłeś obdarzany rodzajem jednej z najszczerszych miłości od ludzi, którzy tak naprawdę cię nie znali, ale jednocześnie oddaliby wszystko za nawet krótkie spotkanie. Płakali na twój widok, robili urocze akcje i wydawali ostatnie oszczędności by cię zobaczyć.

ReplacedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz