33. Zaopiekowana

275 27 4
                                    

Od koncertu minął tydzień, a ja czułam się jak wrak człowieka. I wcale nie przesadzałam. Osiągnęłam ten moment, w którym płakałam z byle powodu, a rano, tuż po otworzeniu oczu już byłam zmęczona i pozbawiona chęci do życia. Jeszcze ciężej było mi się uśmiechać, a udawanie z Theo przychodziło ze zbyt dużą łatwością, jakbym już nie miała w sobie siły do walki.

Termin wydania płyty nadchodził wielkimi krokami więc poza nagraniami i próbami przed trasą koncertową, doszła jeszcze promocja zbliżającej się płyty. Byłam do tego stopnia zmęczona psychicznie i fizycznie, że nawet nie miałam czasu działać czy myśleć w sprawie Theo. Odpychałam od siebie ten temat, ale to nie sprawiało, że poczucie winy było mniejsze. Wręcz przeciwnie, coraz mocniej mnie przygniatało.

I im gorzej było, tym ciężej było mi się przyznać przed Masonem, że jest źle. Więc skrzętnie wszystko w sobie chowałam, dalej brnąc w kłamstwa, które stały się tak dużą częścią mojego życia.

Gdy więc okazało się, że wreszcie mamy wolny wieczór, a Mason zaprosił mnie do siebie, nie wahałam się nawet przez chwilę. Wizja oderwania się od problemów była wystarczająco kusząca bym popędziła do niego bez zastanowienia, niczym wystrzelona z procy. Chociaż prawda była taka, że chęć oderwania się od rzeczywistości stanowiła zaledwie ułamek tego, dlaczego bez zastanowienia do niego pojechałam. Głównym czynnikiem była tęsknota. To niesamowite jak można się stęsknić za obecnością drugiego człowieka, nawet jeśli wasza rozłąka wcale nie trwała długo.

I miałam nadzieję, że Mason tęsknił za mną choć w połowie tak bardzo, jak ja za nim.

Odpowiedź dostałam, gdy tylko mężczyzna otworzył drzwi swojego mieszkania i nie tracąc czasu na słowa, mocno mnie do siebie przytulił. Złożył czuły pocałunek na moim czole, przeciągając go nieco dłużej niż konieczne. Odniosłam wrażenie, że zaciągnął się moim zapachem, ale mogło być to też moje głupie urojenie.

Chyba też tęsknił.

– Hej, co się dzieje? – zapytał po chwili, biorąc moją twarz w dłonie.

Dopiero gdy uniosłam głowę i chciałam na niego spojrzeć, zorientowałam się, że widok przede mną był kompletnie rozmazany, a w oczach stały mi łzy. Szerzej rozchyliłam powieki, by odpędzić kumulujące się pod nimi łzy, a Mason otarł kilka mokrych kropel, które zdążyły opaść mi na policzki.

Nie chciałam by widział tę kruchą wersję mnie, ale jednocześnie był jedyną osobą, której ufałam na tyle, by pokazać jak połamana byłam.

– Po prostu mam dosyć, jestem tym wszystkim zmęczona – szepnęłam bezsilnie. – Przepraszam, że tak się zachowuję.

Przymknęłam oczy, czując, jak kciukami gładził moje policzki. Jego dotyk był taki kojący. Zupełnie, jakby wyciągał ze mnie ból i zmęczenie tylko za pomocą tego łagodnego dotyku.

Ostatnio byłam naprawdę rozchwiana emocjonalnie i nie potrafiłam nad tym zapanować. Kiedyś często byliśmy z Theo narażeni na stres, ale ostatnie miesiące były emocjonalnym rollercosterem, jakiego nigdy nie doświadczyłam i na jaki nie byłam przygotowana.

Byłam taka zmęczona.

– Nawet nie próbuj mnie przepraszać. Chodź, zjesz coś porządnego i mi się przy okazji wygadasz.

Mason przytrzymał mnie za ramię, a ja pozbyłam się obcasów, które przez cały dzień raniły moje stopy. Ruszyłam za nim do salonu, kochając go jeszcze mocniej za to, że mimo późnej godziny przygotował dla mnie posiłek. A zakochałam się w nim jeszcze mocniej, gdy na stoliku dostrzegłam tacosy, a raczej pełno składników do ich stworzenia. Wokół było porozkładanych pełno małych, szarych miseczek ze słotą oblamówką na brzegach. Dostrzegłam w nich guacamole, salsę pomidorową, dwa rodzaje mięsa i kilka innych pysznie wyglądających dodatków.

ReplacedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz