17. Kaktusik

170 20 25
                                    

Byłam wrakiem.

Na całe szczęście, będąc wrakiem, nie straciłam całkowicie swoich umiejętności aktorskich. Uśmiechałam się, dbałam o wygląd, głośno się śmiałam, pracowałam nad kolejnymi piosenkami i uczestniczyłam w nagrywaniu naszego pierwszego singla. Wyszłam nawet kilka razy z Theo by pokazać się publicznie i tym samym uspokoić fanów. Rozdawaliśmy autografy i robiliśmy sobie zdjęcia z fanami. Wszystko wyglądało, jak za starych dobrych czasów.

A ja udawałam.

Udawałam od tygodnia. Udawałam, że jest dobrze, gdy tak naprawdę tonęłam. Noce spędzałam na płaczu i zamartwianiu się. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam, dlaczego płakałam, nie wiedziałam czym się martwiłam. To po prostu się działo, zupełnie poza moją kontrolą.

Od tygodnia ignorowałam również wiadomości od Masona, a było ich dość dużo ku mojemu zdziwieniu. Na początku dotyczyły Theo, ale gdy nie odpisywałam, zaczął pytać czy wszystko u mnie w porządku. Raz też zadzwonił. Powinnam była mu od razu odpisać, grać i udawać przed nim, tak jak robiłam to przed wszystkimi innymi. Problem polegał na tym, że nie chciałam go okłamywać i nie byłam pewna czy umiałam. W końcu odpuścił, a ja nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy płakać z tego powodu.

Tydzień płaczu i zmęczenia doprowadził mnie na skraj, a ja rozładowałam całe napięcie w jedyny sposób, jaki przyszedł mi do głowy. Nigdy wcześniej nie uciekałam w alkohol, ponieważ miałam przy sobie najlepszego przyjaciela, do którego mogłam się zwrócić z każdym, nawet najmniejszym problemem. Uspokajał mnie, odciągał od głupich pomysłów. Był moją kotwicą, która utrzymywała mnie w rzeczywistości.

A teraz znajdowałam się chyba całkowicie poza rzeczywistością.

Cały wieczór spędziłam w jakimś podrzędnym barze, w którym na szczęście nikt mnie nie rozpoznał i piłam whisky. Fun fact jest taki, że nienawidzę whisky. Barman powiedział, że nic innego nie mają. Nie bardzo w to uwierzyłam, domyślając się, że chciał mnie naciągnąć na kasę. Pewnie zauważył, że wyglądam na znacznie bogatszą niż dziewięćdziesiąt dziewięć procent klientów tego miejsca, ale w zasadzie było mi wszystko jedno.

Takim oto sposobem pierwszy raz od bardzo dawna kompletnie się upiłam.

To jednak nie koniec błędnych decyzji, jakie podjęłam tamtego wieczoru. Gdy wreszcie postanowiłam przestać pić, uznając, że jeszcze trochę, a wszystko z siebie wyrzygam, wpadłam na świetny pomysł by odwiedzić mojego nowego „przyjaciela". Oczywiście podałam taksówkarzowi zły adres i gdy odjechał, przez kolejne dwadzieścia minut szukałam punktu docelowego razem z mapami google. Żeby było śmieszniej, gdy już dotarłam na miejsce, resztki myślących komórek mózgowych dały mi do zrozumienia, że w zasadzie cały czas krążyłam wokół i tak naprawdę mogłam tam dotrzeć w trzy minuty. A, i jeszcze jakby tego było mało, straszliwie się rozpadało.

Stałam więc pijana, zmęczona i ociekająca wodą, czekając aż drzwi przede mną się otworzą.

I na szczęście, lub na nieszczęście – tego nie byłam pewna – otworzyły się, ukazując Masona w całej swojej okazałości. Mężczyzna miał na sobie białą koszulkę i szare dresy, a ja w myślach przyznałam, że wyglądał równie dobrze, jak w każdym poprzednim wydaniu.

– Clementine? – Zmarszczył brwi, mierząc mnie spojrzeniem od góry do dołu. – Co tu robisz? I dlaczego jesteś przemoczona?

Uniosłam palec do góry, uciszając go.

– Dzisiaj mam wymówkę. Przyszłam porozmawiać o pracy. A ty jako mój pracownik nie możesz mi odmówić.

Dumnie uniosłam brodę, chcąc nadać powagi swojej wypowiedzi. Wątpiłam czy rzeczywiście sprawiło to, że wyglądałam poważniej, niczym rozkazujący mu pracodawca, ale warto było próbować.

ReplacedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz