11. Miłosna arena

180 22 8
                                    

Stałam pod drzwiami mieszkania z numerem dwadzieścia trzy, cierpliwie czekając, aż się otworzą. W międzyczasie rozglądałam się po kładce schodowej, która była zadbana tak, jak cała kamienica.

Trochę się stresowałam. Z jednej strony najchętniej chciałabym już wiedzieć wszystko odnośnie Theo, ale z drugiej bardzo się bałam tego co mógłby odkryć Mason. Cały czas nie do końca wiedziałam, co mogło się dziać z moim przyjacielem. Do głowy przychodziło mi wiele rozmaitych teorii, ale każdą z nich spychałam w głąb umysłu, ponieważ większość była zbyt przerażająca, by chociaż o nich myśleć.

Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili drzwi się otworzyły, ukazując stojącą w nich postać.

– Cześć.

Mason miał na sobie przylegający do ciała, czarny golf, który od razu zwrócił moją uwagę. Zawsze raczej gustowałam w luźnych ciuchach u mężczyzn i nigdy nie byłam też fanką golfów, ale najwyraźniej moje zdanie uległo zmianie po zobaczeniu połączenia tych dwóch rzeczy na mężczyźnie. Prezentował się wyjątkowo dobrze.

– Cześć – odchrząknęłam, zdając sobie sprawę, że trochę zbyt długo zwlekałam z odpowiedzią, zajęta obczajaniem go.

Jeśli Mason zauważył powód mojego rozproszenia, nie dał tego po sobie poznać. I pierwszy raz byłam wdzięczna, że raczej nie okazywał swoich emocji. Gdybym wiedziała, że mnie na tym przyłapał, chyba bym się spaliła ze wstydu.

Odsunął się na bok, wpuszczając mnie do środka i tym samym przerwał moje rozmyślania. Zaraz po wejściu ściągnęłam ze stóp buty i rozejrzałam się wokół. Z korytarza od razu było widać salon i kuchnię, które tworzyły jedno, wielkie pomieszczenie. W środku panowały stonowane kolory. Moją uwagę od razu zwróciły piękne, ciemnobrązowe panele na podłodze i nietypowe, ale zadziwiająco ładne szarozielone szafki kuchenne. Na pierwszy rzut oka przestrzeń wyglądała na męskie królestwo, ale była nad wyraz uporządkowana.

– Jesteś wyjątkiem wśród mężczyzn i lubisz porządek? Czy posprzątałeś specjalnie dla mnie? – zażartowałam, próbując rozluźnić atmosferę.

Przyjście tutaj napawało mnie zdenerwowaniem nie tylko z powodu informacji, jakie mogłam uzyskać. Obawiałam się, że będzie sztywno i krępująco. Do tej pory widywaliśmy się jedynie w barze i raz w parku. Były to bardziej sprzyjające przestrzenie. Mieszkanie było bardziej prywatne i nie do końca wiedziałam czego się spodziewać.

– A jak myślisz? – uniósł brwi, ruszając w stronę kanapy, w tym samym kolorze co kuchenne szafki.

Machnął dłonią w moją stronę, więc ruszyłam za nim.

– Stawiam na fioła na punkcie porządku. Wyglądasz mi na takiego – oceniłam, jeszcze raz taksując go spojrzeniem. – No i wątpię bym była na tyle ważnym gościem, byś posprzątał mieszkanie na błysk specjalnie dla mnie.

– No nie wiem, w końcu goszczę gwiazdę. – Wzruszył ramionami, siadając przed szklanym stolikiem.

Przewróciłam oczami na jego odpowiedź, ale domyśliłam się, że była ona pokrętnym potwierdzeniem moich wcześniejszych słów.

Mason zostawił mi miejsce na drugim końcu kanapy, ale zrezygnowałam z tej opcji gdy tylko dostrzegłam ogromny, puchaty, szary dywan pod kanapą i stolikiem. Z zachwytem opadłam na niego tyłkiem i przejechałam dłońmi po mięciutkim futerku. Mason najwyraźniej był większym pedantem, niż myślałam, bo utrzymanie takiego dywanu we wręcz idealnym stanie było nie lada wyczynem.

– Co ty wyprawiasz?

Spojrzał na mnie jakbym była niespełna rozumu, ale nie przejęłam się tym i tylko słodko się uśmiechnęłam.

ReplacedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz