Rozdział 14

302 13 0
                                    

     Poniedziałkowy dzień zapowiadał się chłodno, tak więc ubrałam szary dres oraz bluzę. Weekend spędziłam z braćmi w domu, ponieważ nie miałam ochoty opuszczać mojego azylu, niestety dziś już musiałam. Na lekcji historii Benajmin opowiadał, jak poderwał jakiegoś chłopaka w kinie, przypadkiem na niego wpadając.

- A może Benjamin Clark, podzieli się z nami, historią, którą tak zawzięcie opowiada panience Marshall - brunet zamilkł. Obydwoje spojrzeliśmy na nauczycielkę, która patrzy na nas karcąco - Chcesz się podzielić tym z całą klasą?

- Nie - odparł Ben. Odsunął się ode mnie oraz wyprostował, nieprzerwanie patrząc na zirytowaną  nauczycielkę - Dlatego szeptałem.

Po klasie przebiegły śmiechy, co zdenerwowało kobietę jeszcze bardziej. Zwęziła oczy, po czym oznajmiła.

- Wpisuje wam uwagi.

- Bogu dzięki!- krzyknął brunet, gdy rozbrzmiał dzwonek.

Szybko pozbieraliśmy swoje rzeczy, po czym opuściliśmy salę. Przerwę postanowiliśmy przeznaczyć na papierosa, tak więc udaliśmy się na zewnątrz. Ciągłe zawroty głowy, bądź mroczki przed oczami, nie pozwalały mi się skupić, na rozmowach. Ignorowałam mój stan, ponieważ zazywczaj tak właśnie robię, a po chwili jest tylko lepiej.

Gdy skończyliśmy palić, wróciliśmy do środka, ponieważ zaraz zaczynały się kolejne lekcję.

- Benjamin - wydusiłam z siebie. Zatrzymaliśmy się, przy ścianie i starałam się skupić na tym, co się dzieje.

- Vi - złapał za moje policzki. Spojrzeliśmy w swoje oczy, chłopaka wyrażały zmartwychwstanie - Jesteś starsznie blada.

- Wszystko okej?- pytanie zadał, jakiś chłopak, ale nie jestem w stanie stwierdzić, kim on jest.

- Vivian - na ramieniu poczułam uścisk delikatnej dłoni. Podtrzymała mnie, gdy nogi lekko mi się ugięły - Co się dzieje?

- Chyba...- zaczęłam. Przełknęłam głośno ślinę, po czym zaczęłam się wachlować rękoma. Czemu tu jest tak ciepło?- Chyba źle się czuje.

Poczułam, jak grunt się zapada pod moimi nogami, a później jest już tylko ciemność.

°°°

Wszędzie panowała czerń i kompletne nic, nie licząc szelestów, jakby ktoś segregował kartki. Powoli uchyliłam powieki, jednak szybko je zamknęłam, przez oślepiającą biel. Po chwili ponownie uchyliłam powieki, szybko zamrugałam, aż moje powieki przyzwyczaiły się do światła. Powoli uniosłam się do siadu, koło mnie pojawiła się kobieta.

- Jak się czujesz?- zapytała miło. Z jej pomocą udało mi się stanąć na nogi - Ostrożnie.

- Dobrze - pokiwałam delikatnie głową. Gdy stanęłam na nogi, odsunęła się, jednak nie za daleko, by móc mnie złapać, gdybym ponownie miała zemdleć - Już jest w porządku.

Pielęgniarka zadała mi jeszcze parę pytań, odnośnie mojego zdrowia oraz upomniała, bym więcej jadła. Po paru minutach pożegnałam się z kobietą, a następnie wyszłam z pomieszczenia, na korytarz. Na ławkach, po przeciwnej stronie, zauważyłam Chase'a. Głowę opierał na dłoniach, te, zaś o kolana i wpatrywał się w podłogę. Gdy zatrzasnęłam drzwi, brunet uniósł głowę, a gdy mnie zauważył, wstał.

- Przestraszyłaś nas - rzucił rozemocjonowany. Schował dłonie do kieszeni bluzy i stanął tuż przede mną.

- Co się tak właściwie stało?- zagadnęłam.

Miasto Kłopotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz