Rozdział 16

245 9 0
                                    

     Są dwa najgorsze stany, w których może znajść się człowiek. Pierwszy to pustka nie odczuwasz, żadnych emocji. Jesteś kompletnie obojętny na świat jak i na samego siebie. Masz głęboko w dupie czy leżysz teraz na łóżku, czy śmiejesz się ze znajomymi. Nie widzisz różnicy między czarnym a białym, bo wszystko dla ciebie jest takie same, obojętne, puste. Drugi to odczuwanie wszystkich emocji na raz. W jednej sekundzie czujesz smutek, radość, złość, strach, nostalgię, zadowolenie. Jesteś w stanie zacząć się śmiać, płakać i walić w ściany w jednym momencie. Niestety nie jesteś w stanie i nie potrafisz tego pokazać, więc siedzisz w jednym miejscu i walczysz ze sobą wewnętrznie.

Tak jak ja. Nie wiem, ile czasu siedzę skulona pod ścianą, pewnie długo ale nie ma to nawet znaczenia. Ostatnie łzy spływają mi po twarzy, parząc ją. Czuję na plecach zimną ścianę, a pod nogami zimne panele. Jestem tu, ale jednak mnie nie ma. Nie mam siły wstać, ani skupić uwagi na czymkolwiek. Słyszę dobiegający z niedaleka dźwięk butów uderzających o podłogę. Staram się nie zasnąć, ale wizja ulgi po zamknięciu oczu, jest niesamowicie przyciągająca.

Usłyszałam trzask drzwi, wzdrygnęłam się. Cholernie bałam się ujrzeć w tych pierdolonych drzwiach Tony'ego. Do pomieszczenia wpadli moi bracia, wraz z Chasem, który do mnie podbiegł i rzucił na kolana, tuż obok.

- Nie podchodź!- krzyknęłam, resztką sił. Odpychałam się stopami od podłogi, chcąc się cofnąć, jak najdalej.

- Co się dzieje?- zapytał wystraszony. Wciąż klęczał obok mnie, starając się mnie nie spłoszyć - Vivian?

- Nie dotykaj mnie - załkałam rozpaczliwie - Proszę, nie dotykaj mnie.

Obraz mi się zamazał przez kolejne łzy zbierające się w moich oczach. Przez mgłę zauważyłam, jak się przybliżył. Zerwałam się na nogi i odsunęłam od niego, by być, jak najdalej. Moja potargana sukienka, opadała mi z ramienia i wtedy poczułam się naga. Chaotycznie próbowałam zasłonić się roztarganym materiałem, ale było to na nic, sukienka była zbyt potargana.

Załkałam, a scena z Tonym, ponownie przewinęła mi się przed oczami. Wsunęłam roztrzęsione ręce we włosy i pociągnęłam mocniej przymykając powieki. Wierzgałam, gdy Derek objął mnie mocno ramionami, próbując uspokoić moje drżące ciało. A ja wciąż płakałam i krzyczałam. Przerażony Alec, ze łzami w oczach próbował mnie uspokoić, dokładnie tak, jak reszta. Ale nie pomogło. I dopiero po kilkunastu minutach, przestałam wrzeszczeć, głuchym szlochem, upadając na podłogę, wciąż w ramionach mojego brata, który ani na chwilę mnie nie puścił.

Płakałam, tracąc oddech i siły do czegokolwiek. Wyłam, aby ktoś w końcu zabrał ode mnie ten cholerny ból. Tego dnia jakaś cząstka mnie umarła.

- Chcę do domu - załkałam - Proszę - poczułam, jak brat unosi mnie na nogi i wciąż podtrzymuję. Mój wzrok mimowolnie padł na Chase'a, który miał świecące od łez oczy. Wtedy zrozumiałam, że cierpi nie mniej, jak ja. Powoli podeszłam do chłopaka, który obserwował, każdy mój ruch - Dasz mi swoją bluzę?

Brunet, ściągnął z siebie materiał i szybko naciągnął go na moje ciało. Czując ciepło i zapach chłopaka, poczułam się bezpieczniej.

- Weźcie mnie do domu.

Opuściliśmy budynek i wsiedliśmy do samochodu, całą piątką. Droga minęła szybko, ale nie rejestrowałam tego co się dzieje. Chase wniósł mnie do mieszkania, a następnie do pokoju. Przeszłam do swojej łazienki i skierowałam się pod prysznic. Niedbale rzuciłam bluzę chłopaka na płytki wraz z szczępami sukienki. Lodowata woda, pozwoliła mi się ocucić i zmyć z siebie dzisiejszy dzień, ale nie jego dotyk. Wciąż czuję jego łapska, dotykające moje ciało i rozdzierające serce.

Gdy wyszłam z kabiny, ponownie ubrałam bluzę chłopaka oraz szare spodnie dresowe. Wyszłam z łazienki i zauważyłam bruneta siedzącego na moim łóżku ze spuszczoną głową.

- Skąd wiedzieliście, gdzie jestem?- zapytałam. Chłopak uniósł głowę i spojrzał na mnie wzrokiem, zbitego psa

- Tony wysłał mi sms, żebym lepiej cię pilnował, bo może ci się coś stać - odpowiedział - Później napisał, że pięknie wyglądasz w tej sukience - prawie, że wyszeptał. Podeszłam i usiadłam na łóżku, obok chłopaka - Od razu przyjechałem na tą imprezę, znalazłem twoich braci, ale nie wiedzieli, gdzie jesteś.

Wtuliłam się w postawną sylwetkę chłopaka, który odwzajemnił czułość. Trzymaliśmy się w objęciach, tak mocny, by nikt nie mógł nas rozdzielić. Już zawszę chcę być przy nim.

- Troska o ciebie to mój odruch bezwarunkowy - wyszeptał w moje włosy. Następne słowa, które wyszeptał, sprawiły, że zamarłam - Kocham cię Marshall.

Odsunęłam się od bruneta, by spojrzeć w jego oczy. Biła od niego szczerość, a mi kompletnie odebrało mowę. Czułam, jak łzy zbierają się w moich oczach, wypuściłam drący oddech.

- Ja ciebie też - szepnęłam.

Usiadłam na nim okrakiem, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Namiętny i żarliwy. Wsunęłam ręce w jego włosy, zaś chłopak chwycił mnie w tali, nie błądząc rękoma po moim ciele, tak jak ostatnio. Drobny gest, który znaczy dla mnie naprawdę wiele.

Bo prawda jest taka, że tylko przy nim, tak naprawdę czułam się bezpiecznie. Chase Torrence jest moim bezpieczeństwem, moją bezpieczną przystanią, której potrzebuję.

Miasto Kłopotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz