Rozdział 9

86 4 0
                                    

     Ostatnie dni były zajęte przez przygotowywania do ślubu, który odbędzie się już jutro. Dziś odbywa się panieńsko - kawalerski wieczór w klubie Pandemonium. Klub nie zmienił się w żadnym stopniu od czterech lat.

Przetańczyłam z Chasem ostatnie, pół godziny, aż zaczął mnie ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku. Przeszliśmy przez korytarz, a następnie wciągnął mnie do pomieszczenia, które okazało się być biurem. Nim zdążyłam coś powiedzieć, brunet przywarł do mnie ustami. Wskoczyłam na niego, oplatając nogami w pasie. Chase całował zachłannie, jakby oczekiwał tego od bardzo dawna. Brunet zrobił parę kroków, aż posadził mnie na biurku. Podciągnął moją sukienkę i zamaszystym ruchem, ściągnął moją bieliznę. Na oślep rozpięłam jego spodnie, które zsunął, wraz z bokserkami.

Bez ostrzeżenia, wszedł we mnie, całą swoją długością. Mój jęk wypełnił pomieszczenie. Chłopak szybko się poruszał, doprowadzając mnie do granic wytrzymałości.

- Chase!- jęknęłam w jego ucho. Wbiłam paznokcie w jego plecy, pokryte koszulą - Chase!

Wsunął rękę pod moją sukienkę, drażniąc sutka. Z każdym pchnięciem, biurko wydawało skrzypnięcie, jakby miało zaraz się rozpaść. Żar w moim podbrzuszu był coraz większy, a podniecenie rosło. Pomieszczenie wypełniły nasze jęki i sapnięcia. Chase przyspieszył swoje ruchy, aż zalała mnie fala rozkoszy, a ciałem wstrząsnął spazm przyjemności. Moja kobiecość pulsowała, od przyjemnego doznania, a ciało wrzało.

- Nigdy nie mam cię dość - wysapałam do jego ucha. Po chwili, wyszedł ze mnie, po czym klęknął.

- Cipka będzie cię boleć przez następne parę dni - oznajmił, po czym przybliżył twarz do mojej kobiecości. Polizał mnie, a moje uda samoistnie chciały się zacisnęły - Rozłóż nogi - nakazał, po czym rozsunął moje uda. Wsunął we mnie język i zaczął zabawę z moją łechtaczką.

Zaczął drążyć kółka między moimi fałdkami. Wsunął również palce, drażniąc czuły punkt. Chwyciłam się biurka, a drugą rękę wsunęłam w jego włosy. Mocniej rozchyliłam nogi, a plecy wygięłam w łuk. Przyspieszał swoje ruchy językiem, a kolejna fala rozkoszy zbliżała się coraz szybciej.

- Kurwa!- jęknęłam. Chłopak dołożył kolejny palec, pieprząc mnie mocniej - Och, Chase!

Szczytowałam kolejny raz dzisiejszego wieczoru.

Po dłuższej chwili, gdy nasze oddechy się wyrównały, doprowadziliśmy się do porządku. Niespodziewanie chłopak okręcił mnie i przywarł do moich ust.

- Kocham cię - szepnął między pocałunkami. Gdy brakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie, patrząc sobie w oczy.

- Ja ciebie też.

Opuściliśmy łazienkę z uśmiechami na twarzach.

- Tu jesteście!- Cedric uwiesił się na moim ramieniu. Biła od niego woń alkoholu oraz tytoniu, a szeroki uśmiech mówi o jego stanie - Muszę się przewietrzyć.

- Zdecydowanie - potaknęłam. Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi, aż udało nam się wydostać na zewnątrz.

- Pachniesz seksem - mruknął. Walnęłam go w tył głowy, zaś Chase głośno parsknął.

Wzięłam od blondyna papierosa, którego mi odpalił i zaciągnęłam się mocno. Chłopacy zaczęli rozmawiać o jakimś meczu, a ja oddaliłam się, by odebrać telefon.

- Coś się dzieje?- zapytałam.

- Carl się przebudza - oznajmił Alek. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym z ust.

- Połóż się koło niego i złap za rękę, wtedy uśnie, a jeśli to nie pomoże, daj mu mleko z miodem - poinstruowałam brata - A jeśli nic nie pomoże, to wrócę do domu.

- Dobra.

Uniosłam wzrok na gwiazdy i ostatni raz się zaciągnęłam, po czym wyrzuciłam niedopałek. Moretońskie gwiazdy zawsze świecą najjaśniej. Moją uwagę przykuły męskie śmiechy do których powędrował mój wzrok.

Wtedy go zobaczyłam.

Stał na betonie niedaleko nas, śmiejąc się w głos. Jak zwykle był otoczony ludźmi, którzy go uwielbiali. Nawet z takiej odległości potrafiłam rozpoznać to, że miał na sobie niebotycznie drogi garnitur. Poczułam, jak serce zamiera mi w piersi, a moje ciało sztywnieje. Czas się zatrzymał, a wspomnienia przeleciały przez mój umysł.

Moja laleczka.

Taka oddana.

Taka posłuszna.

Po prochach, które mi podał wszystko zrobiło się obojętne i bez znaczenia. Oddałam mu się w całości. Teraz może zrobić ze mną co tylko zechce. Jak zawsze.

Może mnie rozebrać, ubrać, przerabiać jak lalkę a ja będę zgadzać się na wszystko co zechce. Nawet jeśli chciałabym się sprzeciwić to nie byłabym wstanie przez środek, który mi podał. Moje bezwładne ciało jest kontrolowane w stu procentach przez niego.

A ja obudzę się rano żałując tego co się wydarzyło, by wieczorem wrócić po kolejną dawkę narkotyku i skończyć tak samo. Uzależnił mnie od niego a ja nie potrafię z tym walczyć.

Martin.

Jakim cudem znalazł się w Moreton, w tym samym czasie i miejscu co ja? Doskonale pamiętam co mi zrobił ostatnim razem. Miałam nadzieję, że po tym wszystkim już nigdy więcej go nie zobaczę.

I po tym wszystkim co przez niego przeszłam, on znów stał zaledwie parę metrów ode mnie, śmiejąc się w głos, a ten śmiech ranił moje bębenki.

Pieprzony Martin Cullen.

- Vivian wracamy do środka. Vivi! Vi!

Czyjeś nawoływania mnie dobiegły. Nie mogłam się ruszyć ani zrobić cokolwiek. Tylko stałam i patrzyłam na chłopaka, który nie zdawał sobie sprawy, że jego laleczka stoi na wyciągnięcie ręki.

- Vivi co się dzieje?

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Cedrik stał obok mnie. Przełknęłam ciężko ślinę i zerknęłam na jego twarz spod rzęs. Patrzył na mnie z przestrachem i zmarszczył brwi.

- Jesteś cała blada - mruknął zmartwiony. Złapał moją twarz w dłonie, oglądając ją z każdej strony - Co się dzieje?

Po jego pytaniu zapadła cisza, a ja walczyłam sama ze sobą próbując wydusić z siebie chociażby słowo. Łzy napłynęły do moich oczu, a blondyn robił się coraz mniej spokojny.

- On tam jest - wychrypałam. Mój głos drżał, tak, jak i dłonie. Chase ułożył swoją dłoń na moich plecach i przyglądnął mi się badawczo.

- Kto?- spytał stojący przede mną blondyn. Lekko potrząsnął moim ciałem, a ja zdąrzyłam odpowiedzieć.

- Martin Cullen.

Chłopak zamarł i oderwał ode mnie wzrok, którym zaczął błądzić wokół. Gdy wyłapał znajomą twarz, zatrzymał się i zacisnął szczękę. Uniósł podbródek gotowy do działania i z ściśniętymi rekoma ruszył w kierunku Martina.

- Kurwa!- krzyknęłam i wyrywając się z uścisku bruneta, popędziłam za Cedem. Nim zdążyłam dobiec do chłopaka, on walnął czarnowłosego w twarz - Cedrik!

Facet zatoczył się i upadł, a blondyn usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać pięściami. Dwójka facetów w garniturach wycofała się zostawiając go na pastwę mojego przyjaciela, a ja nie wiedziałam co robić.

- Ced on nie jest tego wart!- krzyknęłam, ale chłopak nie reagował. Wciąż okładał go pięściami, a krwi było coraz więcej - Proszę, przestań!

Nagle, koło nas zjawili się nasi przyjaciele. Chłopacy chwycili Cedrika, a Kat odciągnęła mnie od nich.

- Żebym cię kurwa nigdy więcej nie zobaczył w Moreton skurwielu!- krzyknął Cedrik. Ledwo przytomny facet jęczał i zwijał się z bólu - Nigdy więcej nie zbliżysz się do Vivian!

Gorzej być nie może.


Miasto Kłopotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz