Tak, jak prosił Michael, o dwudziestej wszyscy staliśmy pod jego mieszkaniem. Zdenerwowana stałam na przodzie, by zrobić niespodziankę staremu przyjacielowi. Emocje we mnie buzowały. Nim wcisnęłam dzwonek, nabrałam powietrza do płuc, po chwili je wypuszczając. Po kilku dłużących się sekundach, drzwi stanęły otworem, a w nich Michael. Jego szczęka opadła, a oczy obejrzały mnie, z góry do dołu w niedowierzaniu.
Michael ma na sobie czarną, elegancką koszulę oraz białe jeansy. W prawym uchu widnieje kolczyk, a jego karnacja jest ciemniejsza, niż kiedyś. Przewyższa mnie o głowę, tak jak cztery lata temu.
- Cześć - przywitałam się cicho, gdy chłopak, wciąż się nie ruszył.
- Vivian!- krzyknął. Wzdrygnęłam się, na tak nagły wybuch szczęścia. Zrobił krok w moim kierunku i owinął swoimi rękoma, o mało nas nie przewracając - Niespodziewałem się, że naprawdę przyjdziesz.
Poklepałam bruneta po plecach, a po chwili się odsunął. Spojrzał w moje oczy z szczerym uśmiechem. Za jego ramieniem dostrzegłam drobną brunetkę. Michael odsunął się, a dziewczyna do mnie podeszła.
- Cześć, jestem Vivian Marshall - przedstawiłam się i wyciągnęłam w jej kierunku dłoń. Uścisnęła ją i obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem. Dziewczyna wydaje się dziwnie znajoma, ale dam sobie głowę uciąć, że wcześniej jej nie spotkałam.
- Ashley Palmer - przestawiła się. Puściła moją dłoń i obejrzała mnie wzrokiem - Twoi przyjaciele dużo mi o tobie opowiadali. Nie mogłam się doczekać, aż cię poznam. Wyglądasz piękniej, niż z opowieści Chase'a - mówiła szybko, a ja starałam się nadążyć, by zrozumieć, każde zdanie - A co to za dzidzia?!
Nim zdążyłam mrugnąć, jej już nie było. Klęczała przed moim synem, oglądając go i komplementując. Zdziwiony wzrok Michaela padł na mnie, uśmiechnęłam się, ukazując szereg białych zębów.
- Jestem Carl Marshall - przedstawił się chłopiec. Jego małe i delikatne usta, wykrzywiły się w uśmiechu.
- Nie wiedziałem, że masz syna - mruknął brunet. Spojrzałam na niego i westchnęłam.
- Długa historia - machnęłam lekceważąco ręką - Adopcja.
Mężczyzna kiwnął głową w zrozumieniu. Wszyscy przenieśliśmy się do salonu i rozsiedliśmy w kanapach. Ashley zajęła się Carlem i zaczęła wypychać ciastkami, co wyglądało komicznie.
- Kiedy wróciłaś?- zagadnął bruent.
- Tydzień temu - oznajmiłam. Mik pokiwał głową, dostrzegłam, że jest zawiedziony - Przyszłabym do ciebie wcześniej, ale Chase był w szpitalu i siedziałam przy nim.
- Wiem słyszałem o wypadku- przyznał z westchnieniem - Akurat nie było mnie w mieście i nie mogłem go odwiedzić.
Wtem przerwał nam dzwonek do drzwi. Mik wstał, by otworzyć. Słyszeliśmy przytłumione rozmowy, dwóch mężczyzn, aż pojawili się w salonie.
- Cześć wszystkim - przywitał się blondyn. Pomachał do nas niedbale, po czym podszedł do Carla, by dać mu jego ulubionego lizaka - Co tam synek?- zapytał i potargał jego włosy - Coś mnie ominęło?
- W zasadzie to...- zaczęłam, ale przerwała mi stojąca w progu Ashley.
- Cedric?- zapytała z niedowierzaniem. W jej oczach zgromadziły się łzy, a gdy przyłożyła dłoń do ust, zaczęły spływać, po jej policzkach.
- Ashley - szepnął zmieszany. Dziewczyna podbiegła i rzuciła się w jego ramiona.
- Tęskniłam - mruknęła. Po chwili, jak poparzona, odsunęła się od chłopaka i uderzyła go otwartą dłonią w twarz - Ty skurwielu!- krzyknęła rozemocjowana - Jak mogłeś, tak zniknąć na cztery lata! Czy ty jesteś normalny?!- brunetka krzyczała, a my oglądaliśmy scenę w szoku. Nikt nie odważył się odezwać, ani nawet drgnąć - Martwiłam się o ciebie, a nawet szukałam, a ty co?! Tak po prostu zjawiasz się tu uchachany?!
- Chwila - pierwszy odezwał się Michael. Chwycił za ramiona brunetkę, po czym odsunął od skamieniałego Ceda - Znacie się?
- To mój starszy brat - burknęła.
Na twarzach wszystkich pojawiło się zrozumienie, moja zaś wykrzywiła się w jeszcze większej dezorientacji. W końcu, nic tu się nie łączy w spójną całość.
- Jak to?- zapytałam. Nawiązałam kontakt wzrokowy z blondynem, który jest kompletnie skonfundowany - Przecież masz na nazwisko Morningstar.
- Cedric Palmer, to moje prawdziwe nazwisko - wyjaśnił. Uśmiechnął się niepewnie oraz podrapał po karku - Zmieniłem je, gdy uciekłem do Birmingham.
- Rozumiem - potaknęłam. Ponownie spojrzał na swoją siostrę, która wpatrywała się w niego wściekle - Może porozmawiajcie na zewnątrz?- zaproponowałam. Rodzeństwo spojrzało na mnie - Wyjaśnicie sobię wszystko, a my poczekamy.
- Dobry pomysł - zgodził się ze mną Michael.
Cedric ruszył do wyjaśnia, a tuż za nim Ashley. Parę chwil później, drzwi trzasnęły i zapadła cisza.
- Co to znaczy skurwiel?- ciszę przerwało pytanie chłopca. Spojrzałam na niego zszokowana, po czym schowałam twarz w dłonie.
Mam dość.

CZYTASZ
Miasto Kłopotów
RomansaZakochanie się w nim było, jak bieg przez tunel i błoga niewiedza co znajduje się na jej końcu. Mimo wielu problemów i przystanków, które bolą i wyniszczają cię od środka, chcesz biegnąć dalej. Gdyby los dał mi kolejną szansę i ponownie postawił prz...