Rozdział 9

122 8 0
                                    

      Pół dnia spędziłam na jeździe z Derekiem, po Moreton. Nie odzywał się zbyt wiele, a ja to szanowałam. Zadawałam pojedyncze pytania, na które brunet, w większości odpowiadał. Wyglądał na znużonego, ale nie wnikałam, on chyba ma tak przez całe życie. Resztę dnia spędziłam w łóżku, czytając Wielkiego Gatsbiego. W trakcie, do mojej pokoju przyszedł Alec.

- Jedziemy do klubu załatwić parę spraw - oznajmił. Zauważył, że czytam i oparł się o framugę, wbijając we mnie wzrok - Dobry wybór - pochwalił - Chcesz jechać?

- Jasne - odłożyłam książkę na szafkę nocną, po czym wstałam z łóżka. Rozczesałam włosy i poperfumowałam się, a szary dres i białą bluzę, zostawiłam na sobie.

Zeszłam na dół i wyszłam z braćmi na zewnątrz, ponownie dzisiaj znalazłam się w samochodzie Dereka. Brunet prowadził, a Alec zaczął niezobowiązującą rozmowę. Parę minut później, znaleźliśmy się pod klubem o nazwie  white fangs.

Weszliśmy tylnim wejściem i skierowaliśmy się na szklane schody. Z góry widać było cały klub. Zatrzymałam się, by spojrzeć, w dół na bawiących się ludzi, a Alec stanął tuż za mną. Cierpliwie czekał, aż napatrzyłam się na ludzi oraz bar, gdzie znajdowały się przeróżne alkohole i świeciły zajebiste ledy.

Przeszliśmy przez całą długość korytarza, aż znaleźliśmy się pod metalowymi drzwiami. Brat je otworzył i przepuścił mnie w nich, gdy weszłam do środka, dostrzegłam biurko, a za nim Theo i Dereka. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze kanapa oraz stolik kawowy. Usiadłam na niej i spojrzałam w szklaną ścianę.

- To lustro weneckie - oznajmił Theodor. Przeniosłam na niego swój wzrok, on, zaś patrzył przed siebie na lustro - Oni cię nie widzą, ale ty ich tak - dodał i wtedy na mnie spojrzał - Zaraz wrócisz z Derekiem i Alekiem do domu, jutro szkoła.

- Dobrze - potaknęłam. Brat wrócił do chłopaków. Wstałam i stanęłam przed lustrem, by lepiej przyjrzeć się klubowi, który należy do moich braci.

Podłoga się świeci, jakby kolorowe światła wydobywały się spod niej. Bar jest zrobiony z czarnego marmuru z złotymi zdobieniami. Ściana jest jednym wielkim lustrem, a przy nim leżą alkohole, na szklanych półkach. W suficie wbudowane są lampy, rzucające kolorowe światła, które latają po całej sali.

Piękne.

- Vivian - usłyszałam wołanie. Odwróciłam się na pięcie. Derek stał przy drzwiach i czekał, aż się ruszę, tak więc szybko podeszłam i wyszłam z pomieszczenia.

Ponownie przeszliśmy przez korytarz, a później po szklanych schodach. Wychodząc na zewnątrz, owiało mnie zimne oraz przyjemne powietrze.  Brat oparł się o budynek z telefonem w ręku i odpalił papierosa, a ja ruszyłam wzdłuż ściany, pchnięta ciekawością. Za rogiem zobaczyłam ławkę, na której siedzieli pijani ludzie, którzy palili. Było tu dość ponuro i czuć było złą energię.

- Co tu robisz?- wzdrygnęłam się, słysząc nieznajomy mi głos. Mężczyzna ubrany jest w czarne poszarpane i brudne jeansy. Ma koszulkę bez rękawów, która odsłania jego grube ręce, pokryte dziwnymi tatuażami - To nie miejsce dla takich dziewczynek, jak ty - skomentował i posłał mi obleśny uśmieszek.

- Jestem tu z braćmi - poinformowałam. Wskazałam kciukiem, w stronę mojego brata, ale facet nie oderwał ode mnie wzroku - I muszę już iść - dodałam.

- Myślałem, że się pobawimy - oznajmił. Jego mina wyrażała zawód, ale jakoś nie potrafiłam się tym przejąć - Małe dziewczynki, jak ty lubią się bawić, czyż nie?

- Nie koniecznie.

Już miałam od niego odjeść, gdy nagle wysunął rękę i złapał mnie za łokieć. Odskoczyłam z przestrachem i próbowałam się wyrwać, ale facet tylko wzmocnił uścisk.

- Czekaj...

- Nie dotykaj mnie!- wrzasnęłam.

- Z kim ty gadasz?- zawołał Derek i zaraz znalazł się koło mnie. Facet widząc mojego brata, od razu pobladł i puścił mój łokieć - Co do cholery?

- Pytał, czy nie chcę się zabawić i... - zaczęłam mówić, ale przerwałam, gdy brunet się zamachnął i uderzył faceta.

Oblech, zatoczył się i upadł na beton, z jego nosa zaczęła sączyć się krew. Ale nie przystanął na tym. Usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać pięściami, jak szalony. Zszedł z niego dopiero, po dłuższej chwili, gdy był na wpół przytomny.

- Nie zbliżaj się więcej do mojej siostry!- syknął, przez zaciśnięte zęby. Chwycił mnie za nadgarstek i odciągnął od zbiegowiska, które sam stworzył. Nie ciągnął mnie mocno, ale to wystarczyło, żebym się ruszyła, na odrętwiałych nogach. Zatrzymał się dopiero pod samochodem - Nic ci nie zrobił?

- Nie zdążył - odparłam. Bruent westchnął, po czym otworzył drzwi samochodu, bym wsiadła. Zajęłam tylnie siedzenia, a chwilę później dołączył do nas Alec.

Gdy tylko dotarliśmy do domu, skierowałam się do swojej sypialni. Emocje zdążyły już opaść, więc przebrałam się w piżamę i wykonałam wieczorną rutynę. Było jeszcze wcześnie, więc chwyciłam książkę, dzięki, której czas szybciej zleciał. Nim się obejrzałam, dochodziła północ. A miałam przeczytać tylko jeden rozdział i wyszło, jak zwykle. Odłożyłam książkę, pogasiłam światła i położyłam się spać.



Miasto Kłopotów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz