20. [zmieniona część historii]

196 6 3
                                    

Minęły cztery dni odkąd zostałem bezdomnym. Policja wciąż nie ustaliła sprawcy tego zdarzenia. Teraz to wszystko było mi już obojętne. Alex przez ten czas bardzo mnie wspierał w pogodzeniu się z tą sytuacją. Cieszył mnie fakt, że w końcu miałem osobę, której chyba naprawdę zależało na mnie.

- Wciąż myślę o tym kto mógł to zrobić... - powiedziałem zamyślony wpatrując się w ścianę znajdującą się za blondynem.

Właśnie spożywaliśmy posiłek w kuchni.

- Samo się okaże – odpowiedział blondyn, a następnie wsadził sobie do ust kawałek pieczeni.

- Chcę już wiedzieć... - westchnąłem odsuwając talerz. – Nie mam apetytu...

- Zjedz chociaż trochę – nałożył na swój widelec kolejny kawałek, po czym przystawił go do moich ust. – Proszę...?

Uśmiechnął się do mnie promieniście. Nie mogłem mu odmówić... Był zbyt słodki w tym momencie, żeby tak po prostu zignorować jego prośbę.

Nawet nie wiem kiedy minęły prawie dwa miesiące od naszego pierwszego spotkania po latach rozłąki. Byliśmy parą dopiero od dwóch tygodni i wręcz zostaliśmy zmuszeni do zamieszkania razem. Jednak przestało mi to przeszkadzać już pierwszej nocy, w której Alex nie opuszczał mnie, mocno przytulając oraz opowiadając historię o zakochanych ludziach. Czekał tak aż do momentu, w którym zasnąłem.

Czas mijał nieubłaganie szybko.

- Szykuj się – powiedział odkładając naczynia do zmywarki. – Masz dzisiaj pierwszą wizytę u psychologa.

- Naprawdę muszę...? – spytałem pomimo tego, że to pytanie należy do tych, na które po prostu się nie odpowiada, bo są G Ł U P I E (tak samo jak ja).

Zrezygnowany udałem się w stronę małego przedpokoju. Nigdy tak wolno nie ubierałem butów. Alex dołączył do mnie, co chwilę spoglądając na moje poczynania.

W końcu nie wytrzymał i wybuchł, kiedy całkowicie odziany i gotowy do wyjścia zauważył, że dopiero zakładam drugą część garderoby chroniącą nasze stopy podczas chodzenia.

- David kurwa pośpiesz się! – jego wrzask przerodził się w pioruny, które po kolei zaczęły we mnie uderzać, sprawiając, że poczułem się w tym momencie naprawdę bezsilnie.

Dokończyłem czynność najszybciej jak potrafiłem. Blondyn nie czekając ani chwili dłużej wyszedł z mieszkania, a ja za nim cały czas zachowując między nami delikatny dystans. Bałem się, że znowu nawrzeszczy na mnie...

*

- Dzień dobry – odezwała się niska brunetka, która od razu wstała ze skórzanego krzesła, gdy wszedłem do jej gabinetu. – Pan David Morris, prawda? – spytała przyjaźnie uśmiechając się w moją stronę.

- Tak... - odparłem lekko oszołomiony jej promienną aurą.

Niepewnie podszedłem do niej i od razu uścisnąłem jej drobną dłoń, którą wystawiła w moim kierunku.

- Nazywam się Julie Rose – powiedziała podchodząc do dwóch krzeseł ustawionych w centrum pomieszczenia naprzeciwko niewielkiego, owalnego stolika. – Usiądź proszę – wskazała gdzie mam usadzić swój tyłek.

Gdy już wykonałem jej polecenia postanowiłem rozejrzeć się po pokoju, który nie był zbyt pokaźnych rozmiarów. Ściany miały ciepły, zielonkawy kolor, a meble były wykonane z dębowego drewna. Na środku znajdował się wzorzysty dywan, a za biurkiem pani psycholog została zamontowana meblościanka sięgająca aż do sufitu. Podłoga również wykonana była z drewnianych paneli w tym samym odcieniu co meble. Cały wystrój wyglądał naprawdę przyzwoicie.

Cukiereczek [PRZYWRÓCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz