Minęły cztery dni odkąd zostałem bezdomnym. Policja wciąż nie ustaliła sprawcy tego zdarzenia. Teraz to wszystko było mi już obojętne. Alex przez ten czas bardzo mnie wspierał w pogodzeniu się z tą sytuacją. Cieszył mnie fakt, że w końcu miałem osobę, której chyba naprawdę zależało na mnie.
- Wciąż myślę o tym kto mógł to zrobić... - powiedziałem zamyślony wpatrując się w ścianę znajdującą się za blondynem.
Właśnie spożywaliśmy posiłek w kuchni.
- Samo się okaże – odpowiedział blondyn, a następnie wsadził sobie do ust kawałek pieczeni.
- Chcę już wiedzieć... - westchnąłem odsuwając talerz. – Nie mam apetytu...
- Zjedz chociaż trochę – nałożył na swój widelec kolejny kawałek, po czym przystawił go do moich ust. – Proszę...?
Uśmiechnął się do mnie promieniście. Nie mogłem mu odmówić... Był zbyt słodki w tym momencie, żeby tak po prostu zignorować jego prośbę.
Nawet nie wiem kiedy minęły prawie dwa miesiące od naszego pierwszego spotkania po latach rozłąki. Byliśmy parą dopiero od dwóch tygodni i wręcz zostaliśmy zmuszeni do zamieszkania razem. Jednak przestało mi to przeszkadzać już pierwszej nocy, w której Alex nie opuszczał mnie, mocno przytulając oraz opowiadając historię o zakochanych ludziach. Czekał tak aż do momentu, w którym zasnąłem.
Czas mijał nieubłaganie szybko.
- Szykuj się – powiedział odkładając naczynia do zmywarki. – Masz dzisiaj pierwszą wizytę u psychologa.
- Naprawdę muszę...? – spytałem pomimo tego, że to pytanie należy do tych, na które po prostu się nie odpowiada, bo są G Ł U P I E (tak samo jak ja).
Zrezygnowany udałem się w stronę małego przedpokoju. Nigdy tak wolno nie ubierałem butów. Alex dołączył do mnie, co chwilę spoglądając na moje poczynania.
W końcu nie wytrzymał i wybuchł, kiedy całkowicie odziany i gotowy do wyjścia zauważył, że dopiero zakładam drugą część garderoby chroniącą nasze stopy podczas chodzenia.
- David kurwa pośpiesz się! – jego wrzask przerodził się w pioruny, które po kolei zaczęły we mnie uderzać, sprawiając, że poczułem się w tym momencie naprawdę bezsilnie.
Dokończyłem czynność najszybciej jak potrafiłem. Blondyn nie czekając ani chwili dłużej wyszedł z mieszkania, a ja za nim cały czas zachowując między nami delikatny dystans. Bałem się, że znowu nawrzeszczy na mnie...
*
- Dzień dobry – odezwała się niska brunetka, która od razu wstała ze skórzanego krzesła, gdy wszedłem do jej gabinetu. – Pan David Morris, prawda? – spytała przyjaźnie uśmiechając się w moją stronę.
- Tak... - odparłem lekko oszołomiony jej promienną aurą.
Niepewnie podszedłem do niej i od razu uścisnąłem jej drobną dłoń, którą wystawiła w moim kierunku.
- Nazywam się Julie Rose – powiedziała podchodząc do dwóch krzeseł ustawionych w centrum pomieszczenia naprzeciwko niewielkiego, owalnego stolika. – Usiądź proszę – wskazała gdzie mam usadzić swój tyłek.
Gdy już wykonałem jej polecenia postanowiłem rozejrzeć się po pokoju, który nie był zbyt pokaźnych rozmiarów. Ściany miały ciepły, zielonkawy kolor, a meble były wykonane z dębowego drewna. Na środku znajdował się wzorzysty dywan, a za biurkiem pani psycholog została zamontowana meblościanka sięgająca aż do sufitu. Podłoga również wykonana była z drewnianych paneli w tym samym odcieniu co meble. Cały wystrój wyglądał naprawdę przyzwoicie.
CZYTASZ
Cukiereczek [PRZYWRÓCONE]
RomanceDavid główny bohater opowiadania potocznie nazywany "Cukiereczekiem", jest świeżo "upieczonym" cukiernikiem. Po wielu rozczarowaniach, staje na nogi i stara się prowadzić normalne życie. Jednak nagle jego spokój przerywa niejaki Alex, zwany równie...