Obudziłem się wczesnym rankiem czując, że ktoś intensywnie się we mnie wpatruje. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie otwierając oczu przyciągnąłem Alexa do namiętnego pocałunku. Nawzajem przejeżdżaliśmy dłońmi po różnych partiach naszych ciał. Drobne czułości chyba nigdy nikomu nie zaszkodzą, prawda?
Nieznacznie odsunęliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jego wzrok... Już od samego początku mnie zahipnotyzował. Przyciągnął jak magnez do krainy nowych doznań. Chciałem tego więcej, nie wiedząc nawet w jaką otchłań wpadnę tym razem. Znałem tego człowieka zaledwie dwa miesiące. Cały ten czas zawierał wiele chaotycznych i niekoniecznie logicznych zdarzeń, które spowodowało ogromne pożądanie oraz chęć przeżycia czegoś zupełnie nowego. Moje życie znowu wywróciło się do góry nogami przez jedną osobę. Odrzuciłem wszystko, co było dotychczas dla mnie ważne, żeby móc zatracić się w nim. Zrozumieć, poznać oraz uwierzyć w jego słowa. Kolejny raz popełniłem błąd z przeszłości, a niby ludzie uczą się na błędach, heh. Skosztowałem najsłodszego jabłka wypełnionego gorzką trucizną, która powoli wyniszczyła mnie od środka. Dałem się tak łatwo uwieść, nie licząc się z ceną jaką musiałem później za to zapłacić.
Właśnie, dlatego jak to w życiu zawsze bywa - wszystko runęło i cały ten strach z początku naszej znajomości miał mnie ostrzec przed kolejnym rozczarowaniem - jednak nie posłuchałem głosów w mojej głowie, a moje serce zostało rozdeptane ponownie...
Cztery lata później, rok 2017, miesiąc: listopad; miejsce: przedmieścia Paryża, cmentarz
Kroczyłem piaszczystą dróżką w dobrze znane mi miejsce, choć nie odwiedzałem go bardzo długo. Jednak pamiętałem drogę. Nawet nie mógłbym jej zapomnieć, ponieważ śniła mi się ona każdej nocy. Nerwowo ściskałem w dłoni bukiet białych róż. Wszystkie wspomnienia nasilały się z każdym kolejnym krokiem. Wiatr tego dnia wiał bardzo niespokojnie. Zakryłem twarz szalikiem, żeby nie wdychać ostrego powietrza drażniącego nozdrza. Mijałem niewiele osób opłakujących zmarłych lub sprzątających groby. Wszystko było takie ponure. Chciałem uciec, ale wiedziałem, że muszę w końcu zmierzyć się z przeszłością, z którą nadal nie potrafiłem się pogodzić.
Już blisko... Moje serce biło coraz szybciej. Wyrzuty sumienia cisnęły łzy do oczu. Byłem na skraju wytrzymałości. Czułem się jak szaleniec włamujący się do czyjegoś domu chcąc pozabijać wszystkich w akcie zemsty za skrzywdzenie go.
- Uspokój się... - szepnąłem do samego siebie kładąc dłoń na klatce piersiowej.
Wziąłem głęboki wdech i minąłem drzewo odgradzające mnie od miejsca pochówku moich rodziców.
Ujrzałem sporej wielkości czarną płytę osłaniającą grób, a na niej napis: "Tu spoczywają Gabriel i Elise Morris, pozostaną na zawsze w sercach ludzi, którzy ich kochali... Boże miej ich w swej opiece". Drążącą dłonią przejechałem po brzegu nagrobka. Ogromny żal ogarnął całe moje ciało. Po policzkach zaczęły spływać pierwsze łzy.
- Tak bardzo Was przepraszam... - powiedziałem zachrypniętym głosem tłumionym przez łzy.
Uklęknąłem na twardej ziemi składając ręce do modlitwy. Prosiłem Boga o wieczny spokój dla nich, a ich o przebaczenie wszystkich moich błędów. Wiedziałem, że na pewno teraz mnie obserwują i razem ze mną płaczą. Brak tych dwóch osób sprawił, że pogubiłem się w tym okropnym świecie. Byłem zły za to, że ich nie posłuchałem, a oni zawsze mi powtarzali, żebym uważał na to jakie decyzje podejmuje. Chcieli mnie jedynie ochronić przed tym zgorzkniałym światem...
Gdy już zdołałem się jako tako uspokoić, usiadłem na ławeczce ustawionej naprzeciwko. Zacząłem analizować każdy moment swojego życia. Wróciłem myślami do wspomnień sprzed paru lat.
CZYTASZ
Cukiereczek [PRZYWRÓCONE]
RomanceDavid główny bohater opowiadania potocznie nazywany "Cukiereczekiem", jest świeżo "upieczonym" cukiernikiem. Po wielu rozczarowaniach, staje na nogi i stara się prowadzić normalne życie. Jednak nagle jego spokój przerywa niejaki Alex, zwany równie...