Obudziłem się o 6 rano - sam. Wstałem. Ogarnąłem poranną toaletę. Zrobiłem herbatę, bo kawa niestety zabroniona. Usiadłem. Zacząłem bawić się pudełeczkiem leków. Wziąłem jedną tabletkę i popiłem napojem, po czym się popłakałem. Czułem się bardzo źle z faktem iż Alex zostawił mnie tutaj samego. Czekając na to kiedy sie obudze dał mi złudne nadzieję, że jednak wszystko jest okej. Nic kurwa nie jest okej.. W sumie zasłużyłem sobie na to wszystko, ale nie chcę być sam... Tak długo żyłem sam po poprzednim związku, a tak szybko przyzwyczaiłem się do mieszkania z kimś...
Po półgodzinnym lamencie wstałem. Ubrałem się szybko i wybiegłem do pracy.
*
- Cukiereczku wróciłeś! - wrzasnęła Ewa i od razu mnie przytuliła.
- Cześć - powiedziałem radośnie. Stęskniłem się za nią. Była jedyną osobą, która mnie rozweselała w najgorszych momentach mojego życia.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć przy kawie, a teraz pomóż mi z ułożeniem tych ciastek.
Zająłem się pracą. Potrzebowałem tego, żeby nie myśleć o tym wszystkim.
*
Po paru godzinach przyszedł czas na przerwe. Wyszliśmy z Ewą do pobliskiej kawiarni. Zamówiłem sobie gorącą czekoladę, a dziewczyna latte.
- No opowiadaj - wzięła pierwszy łyk. - Chcę wiedzieć czy to prawda, że mieszkałeś z Alexem. Cały personel o tym gada! Nie mogłam się do ciebie dodzwonić...
- Przepraszam.. Miałem wyłączony telefon i w sumie dalej jest wyłączony... - westchnąłem cicho.
Opowiedziałem jej całą historie.
- Kupił ci dom?! I nawet do niego nie odwiózł?! - wrzasnęła na cały lokal aż ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzeć.
- Ewa... Ja nie uważam tego domu za swój. To jakieś nieporozumienie, a on nawet nie chciał mi tego wyjaśnić.
- Lepiej to wyjaśnij, bo jeszcze cię w coś wkopie.
- To teraz nie jest ważne. Ja nie wiem co mam robić Ewa! Chciałem go udusić, rozumiesz? Tymi rękami!
- No to co. Należało mu się.
- Rozumiem, że dalej masz do niego żal, ale przecież przeprosił cię - przewróciłem oczami.
- Moim zdaniem powinieneś z nim porozmawiać - zaczęła oglądać końcówki swoich włosów. - Spytać czego od ciebie chce.
- Jak? Nawet nie mam jego numeru...
- Mogę ci podać - wzięła telefon do ręki i szybko wyszukała. Zapisała mi go na kartce z notesu.
- Dzięki, po pracy do niego zadzwonie.
*
Wróciliśmy do cukierni. Po drodze Ewa narzekała na to, że jej nigdy tak nie traktował. Zawsze był niemiły i wulgarny. Poczułem się trochę wyjątkowy, ale kto wie jaki on był dla innych kochanek, bo przecież Ewa jest jedną z wielu... O tym też muszę z nim pogadać. Chociaż nie! Czemu miałby z nim o tym rozmawiać skoro nawet ze sobą nie jesteśmy? On jedynie jakimś cudem wpakował się do mojego życia.
Zacząłem obsługiwać klientów, kiedy kątem oka zauważyłem w drzwiach wysokiego blondyna.
Podszedł do lady wyprzedzając wszystkich z kolejki. Ludzie byli oburzeni i przeklinali pod nosami, ale gdy spojrzeli na jego twarz od razu zamilkli. Nasze oczy się spotkały. Nie mogłem stwierdzić w jakim jest humorze, bo jego twarz nie wyrażała nic.
Przypominał posąg z marmuru. Martwe piękno.
- Wychodzimy - powiedział bez emocji.
- N-nie mogę... Jestem w pracy - odpowiedziałem zmieszany.
Kena to nie obchodziło. Obszedł stosiko, chwycił mocno za nadgarstek lewej ręki i siłą wyprowadził ze sklepu. Było mi bardzo wstyd czując wzrok wszystkich obecnych na sobie. Zaciągnął mnie aż do swojego auta. Otworzył drzwi i wepchnął do środka. Po chwili już siedział za kierownicą. Bez słowa ruszył wraz z piskiem opon. Był zły. Nie, sorry był wkurwiony. Miałem z nim porozmawiać, ale w tej sytuacji wolałem zamilknąć. Jechaliśmy z dużą prędkością. Blondyn sprawnie wymijał wszystkie auta na drodze. Może jest jakimś rajdowcem? Nie, to by nie miało sensu. Wtedy nie chodził by ciągle w garniturach...
Zatrzymaliśmy się. Znajdowaliśmy się na moim osiedlu.
- Wracaj do domu - usłyszałem.
- Nie chcę - odpowiedziałem ściszonym głosem.
- Nie obchodzi mnie to - wrzasnął. - Co lekarz powiedział? Żebyś narazie został w domu i odpoczywał. Czego tutaj nie zrozumiałeś?!
- Dlaczego nie zawiozłeś mnie do tamtego domu na wsi? - spytałem czując jak do oczu napływają mi łzy. Nienawidzę jak ktoś krzyczy...
Zapanowała cisza. Alex wyszedł. Podszedł do moich drzwi i je otworzył.
- Sam tego chciałeś - odparł nie patrząc na mnie.
Wysiadłem i udałem się do domu.
Usiadłem na kanapie. Mieszkałem w małej kawalerce, więc miałem jeden pokój, który był połączony z kuchnią. Niewielką łazienkę, z wanną. Mimo, że to idealne mieszkanie dla jednej osoby, to w tej chwili poczułem jakby było za duże dla mnie. Brakowało tutaj ludzi... a raczej jednej osoby, z którą bym się nie nudził. Włączyłem telewizor. O tej godzinie (13:00) lecą same beznadziejne telenowele. Wiem, że nie wolno oceniać po tytule, ale jedynie "Miłość to głupota" przypadł mi do gustu. Wyjąłem jakieś czipsy z szafki w kuchni i zacząłem oglądać. Już po pierwszym odcinku spodobało mi się. Serial opowiadał o dziewczynie, która kiedyś została bardzo zraniona przez byłego chłopaka, więc teraz postanowiła być sama. Wszystkich olewa lub odrzuca. Jest silną i niezależną kobietą.
Przeniosłem się na laptopa i zacząłem oglądać wszystkie odcinki.
*
Po paru godzinach skończyłem cały zapłakany, wśród porozrzucanych chusteczek i okruszków.
Obejrzałem cały. Skończyło się na tym, że poznała pewnego bogatego bad boya, który dzięki niej zmienił się w romantyka, zaczął traktować ją jak księżniczkę i się w nim zakochała. Wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie. Strasznie mnie to wzruszyło.
- Nie David! - wrzasnąłem do siebie. - Musisz się ogarnąć.
Wstałem. Wyłączyłem laptopa. Ubrałem się w stare dresy i rozciągniętą bluzę. Wziąłem słuchawki i telefon. Wybiegłem z mieszkania.
*
Biegłem przed siebie. Na dworze było już strasznie ciemno. Spojrzałem na wyświetlacz - godzina 00:12. Kurwa, oby nikt mi nie wpierdolił...
Mijałem rożne mocno oświetlone budynki. Typowo w Paryżu... Przebiegłem obok wieży Eiffla wpatrując się w zakochanych robiących na jej tle selfie. Nawet o tej godzinie to miasto żyje miłością. Szkoda, że zakłamaną miłością... Skręciłem w jakąś uliczkę. Przyspieszyłem i zamknąłem oczy. Próbowałem stłumić wszelkie myśli na temat poprzedniego życia. Dalej bolało mnie to co się wydarzyło. Gdyby Chris nie okazał się takim chujem może teraz wiódłbym z nim szczęśliwe życie, a nie biegał po mieście jak opętany?
Otworzyłem oczy i zauważyłem idącą postać, ale niestety nie zdążyłem wyhamować. Wbiłem się w jej bok, po czym oboje upadliśmy na chodnik.
- auu.. - syknęła leżąca osoba. - Jak biegasz idioto?!
Kurde.. Skądś kojarze ten głos. Kurwa... Naprawdę muszę ciągle na niego wpadać? Spojrzałem na wściekłą twarz Alexa. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Jego cudowny garnitur był cały przemoczony od kałuży w którą wpadł...
Wstał szepcząc parę przekleństw. Spojrzał na mnie. Przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego po czym podał mi dłoń, żeby pomóc mi wstać.
- Co ty tutaj robisz? - spytał oschle.
- Przepraszam.. J-ja tylko wyszedłem pobiegać. - zwiesiłem głowę. - Nie myślałem, że na ciebie wpadnę...
- Pobiegać?! - wrzasnął - Problemem jest to, że ty w ogóle nie myślisz!
Znowu tego dnia do oczu cisnęły mi się łzy.
- N-nie krzycz... - odpowiedziałem bliski płaczu.
Chyba to zauważył, bo wziął głęboki wdech i powiedział już spokojniej:
- Wsiadaj do auta.
Posłusznie wykonałem jego polecenie. Chwilę później juz jechaliśmy do... jego mieszkania...
CZYTASZ
Cukiereczek [PRZYWRÓCONE]
RomanceDavid główny bohater opowiadania potocznie nazywany "Cukiereczekiem", jest świeżo "upieczonym" cukiernikiem. Po wielu rozczarowaniach, staje na nogi i stara się prowadzić normalne życie. Jednak nagle jego spokój przerywa niejaki Alex, zwany równie...