Poniedziałek
Następnego dnia Ewa nie pojawiła się w pracy. Nie przejąłem się tym zbytnio. Najprawdopodobniej musiała przemyśleć swoje zachowanie. Straciła część mojego zaufania, którym ją darzyłem, a naprawdę ciężko jest je zdobyć.
Postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy i zająłem się pracą. Przez te dwa tygodnie zdążyłem zatęsknić za zapachem słodkości, który się tutaj unosił.
Na szczęście z pomocą przyszedł jeden mężczyzna z obsługi hotelowej.
- Cześć, nazywam się Olivier – powiedział wyciągając dłoń w moją stronę.
- Witaj, a ja David – uścisnąłem jego dłoń.
- Mam nadzieję, że ten dzień minie szybko. Chciałbym już wrócić do mojej kobiety – westchnął rozmarzony.
- Haha, też mam taką nadzieję – odparłem przyjacielsko się uśmiechając.
Brunet obsługiwał klientów, a ja zabrałem się za wykonywanie wypieków. Wszystko szło znakomicie. Spokój, który odczuwałem wczorajszego wieczoru utrzymywał się aż do teraz i nie chciał odejść. Nawet nie chciałem, żeby tak po prostu przeminął.
*
Cały dzień przebiegł bardzo miło. Praca naprawdę mnie zrelaksowała. Z uśmiechem na ustach udałem się do domu.
Jednak w czasie powrotu poczułem lęk, którego nigdy wcześniej nie zaznałem.
Każda mniej oświetlona ulica sprawiała, że panikowałem. Moją głowę atakowały wspomnienia z tamtej nieszczęsnej nocy. Niczym larwy zagnieździły się w moim umyśle wyżerając resztki rozsądku.
Z każdym krokiem zaczynałem iść coraz szybciej. Mój oddech na chwilę zatrzymał się, gdy usłyszałem czyjeś kroki za sobą. Wtedy poczułem się jak zwierzę uciekające przed myśliwym. Zacząłem biec najszybciej jak potrafiłem. Nie byłem w stanie tego powstrzymać. To było silniejsze ode mnie.
Po paru minutach znalazłem się przed kamienicą. Od razu wbiegłem do środka. Znalazłem się w mieszkaniu w mgnieniu oka.
Zmęczony opadłem na podłogę próbując unormować przyspieszone bicie mojego przerażonego serca.
- Jesteś żałosny Davidzie... - powiedziałem sam do siebie, a następnie udałem się do pokoju.
Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Chciałem, żeby ten dzień już przeminął. Nawet nie ściągnąłem z siebie butów oraz płaszcza. Po prostu zasnąłem mając nadzieję, że jutro to się nie powtórzy.
*
Szedłem po prawej stronie jezdni nie mogąc doczekać się widoku uśmiechniętych twarzy rodziców. Dostałem dzisiaj dwie piątki na lekcji polskiego. Na pewno będą ze mnie dumni!
Miałem nadzieję, że dzięki temu tata nareszcie zabierze mnie do aquapark'u.
Z rozmyślań wyrwał mnie widok chłopca w skupieniu robiącego kapki. Zdążyłem doliczyć do dwudziestu, gdy nagle piłka wyleciała w stronę jezdni. Gdy blondynek zaczął biec – nagle zauważyłem wyłaniający się pędzący samochód zza budynku. Niestety chłopiec nie zatrzymywał się. Był tak pochłonięty próbą odzyskania przedmiotu, że nawet nie rozglądał się na boki.
Przerażony zrzuciłem plecak i pognałem za nim. To była jedna chwila. Kiedy znajdowałem się przy nim, złapałem go za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie z całej siły. Upadliśmy na trawę, a samochód rozjechał piłkę z głośnym hukiem.
CZYTASZ
Cukiereczek [PRZYWRÓCONE]
RomansDavid główny bohater opowiadania potocznie nazywany "Cukiereczekiem", jest świeżo "upieczonym" cukiernikiem. Po wielu rozczarowaniach, staje na nogi i stara się prowadzić normalne życie. Jednak nagle jego spokój przerywa niejaki Alex, zwany równie...