Epilog

184 9 0
                                    

Alea iacta est - Kości zostały rzucone

Moje przeznaczenie zawsze było takie same, bez znaczenia jak bardzo od niego uciekałam – świadomie, czy nie – i tak kończyło się to w identyczny sposób. Bo przeznaczeniem każdego człowieka jest śmierć, a ucieczka nie miała sensu.

Biegłam korytarzem za tłumem. Przede mną była jakaś kobieta w średnim wieku z ciemnymi włosami przepasanymi pasmami siwizny, która według zasad nie powinna tu być. Nie miała nawet prawa przebywać w budynku. Jakim cudem ją tu wpuścili? Może była pracownicą, jednak jej zwykła bluza na to nie wskazywała.

Słyszałam wszędzie krzyki, płacz, wołanie bliskich, a w powietrzu było czuć dosłownie śmierć. To wszystko nadawało atmosferze grozy i podsycało moją świadomość o naszej rychłej śmierci. Cudowny poranne, chyba bym preferowała umrzeć w jakimś bardziej prywatnym miejscu, a nie z nieznajomymi, bez niego.

Przyspieszyłam.

Nie chciałam umierać. Byłam za młoda na to wszystko, co się wydarzyło i co miało się zdarzyć. Miałam mieć przed sobą jeszcze długie lata, może i byłyby beznadziejne, ale to moja decyzja, by tak żyć. Jednak co jakiegoś prezydenta obchodziło moje życie. Dla nich ważne było tylko pobawić się bombkami atomowymi, bo widocznie aż tak bardzo się nudzili. Nienawidziłam ludzi z mocą, którzy nie dbali o innych. Ich obchodziły tylko pieniądze i władza. Taki w końcu był ten świat.

Korytarz ciągnął się w nieskończoność, a każdy kolejny stopień był bardziej stromy od poprzedniego. Bolały mnie całe nogi i już rozumiałam, czemu tylko osoby do określonego wieku mogły tu wejść. Oświetlenie było bardzo słabe. Ledwo co widziałam osobę przede mną. To był cud, że jeszcze i ja się nie potknęłam.

Obok mnie było mnóstwo młodych ludzi i dzieci. Wszyscy według zasad byli do trzydziestki. Ta zasada była jedną z nielicznych, która naprawdę była sensowna i dało się ją uzasadnić logicznie.

Nagle usłyszeliśmy głośny, przerażający huk, jakby obok wybuchła bomba – pewnie to się właśnie wydarzyło, ale mój otumaniony mózg przez zbyt krótką ilość czasu jeszcze nie do końca pojmował, co się działo i dlaczego.

Przerażenie przeszyło moje ciało. Teraz byłam pewna, że kolejna bomba uderzy w ten budynek, a nie kawałek dalej. Jedyne co mi teraz pozostało, to mieć nadzieję, że to będzie zwykła bomba.

Wszystko zaczęło się od tego, że Rosja użyła bomby atomowej, a potem wszystkie inne kraje poszły jej śladem. Nikt nie przewidział, że to unicestwi całą ludzkość. Abstrakcyjne jest to, że nikt z wielkich uczonych nie pomyślał o takim obrocie spraw. Widocznie ci, których uważa się za geniuszy, spowodują nasze całkowite i nieodwracalne zabójstwo. Liczę, że szczury, które to przeżyją, nie będą tak mało rozsądne, jak ludzie i nie zbudują broni, która zniszczy świat po raz kolejny.

To właśnie było przyczyną mojego pobytu w budynku, w którym powstał najtajniejszy projekt USA, a to, że tu byłam, mogłam zawdzięczać tylko jednej jedynej osobie.

Plan był w miarę prosty. Planowano wysłać pojazdem kosmicznym na inną planetę odpowiednią ilość młodych ludzi, byśmy stworzyli na nowo cywilizację. Dlatego wokół widziałam tyle młodych osób, które mogłyby połączyć się w pary i przedłużyć istnienie ludzkości. Plan nie był idealny, ale jedyny. Dobrze zdawałam sobie sprawę z jego głównej wady. Dotąd nie odkryto żadnej planety, na której bylibyśmy zdolni żyć lub jakiekolwiek inne stworzenie.

Nagle oślepiło mnie światło, którego nagła obecność była spowodowana naszym pojawieniem się w wielkiej hali ze skomplikowanym i bardzo nowoczesnym sprzętem. Nawet nie próbowałam zrozumieć, do czego połowa służy. Na środku dostrzegłam ogromny srebrzysty latający obiekt. Lekko się błyszczał, a farba i cała konstrukcja były nowe. Pewnie wciąż go dopracowywali. Maszyna miała pomieścić około dwustu ludzi i być w stanie nas przenieść na jakąś planetę.

VeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz